Felix korzystając z okazji że Chan jak i Rafael pozostawili go bez żadnej opieki szybko wymknął się z budynku kierując się pod adres który został wysłany mu w esemesie. Błagając los by po drodze nie napotkał jakiś problemów które to szczęśliwie lubił przyciągać. Chociaż w tym przypadku mógł sobie pozwolić na zupełnie inne działanie niż wtedy gdy ktoś z nim jest.
Przepchnął się więc przez tłum czekający w kolejce i ignorując wyraźnie oznaki nie zadowolenia ludzi wszedł do środka, rozglądając się za osobą z którą miał się spotkać. Przeklął pod nosem zauważając że jeszcze się nie zjawiła. Przeszedł w stronę baru gdzie od razu rozsiadł się na jednym ze stołków.
-No proszę kto nas w końcu swą obecnością zaszczycił - Zagadała od razu znajoma barmanka.
-Niańki gdzieś polazły to się udało tu przyjść - Mruknął robiąc spam spóźniającemu się znajomemu.- Serio uwielbiam ich ale są strasznie upierdliwi.
-I nie obawiasz się tego że wrócą gdy ty będziesz tu siedzieć?- kobieta oparła się odrzucają na bok szmatkę w którą wycierała ręce.
-Marne szanse, a jakby nawet to co? Chan pokrzyczy zobaczy że zbiera mi się na ryk zacznie mnie gorączkowo przepraszać, a Raf walnie mi w łeb pierwszą lepszą szmatą i tyle. No chyba że któryś mnie przyłapie na wyjściu to Wtedy będzie problem. -wzruszył ramionami odkładając komórkę obok siebie. Ej co do Rafa- Chłopak zaczął jej streszczać jedną z historii.
-Serio? On uznał że nazywasz go Hyundaiem?- Kobieta wybuchła głośnym śmiechem.
-No, zastanawiam się czy nie kupić mu na urodziny aparatu słuchowego bo coś przygłuchy jest.- Powiedział z całkowitą powagą.
-Jak to zrobisz daj sprawozdanie z jego reakcji. Dobra dzieciaku przerwa mi się kończy, więc spadam do roboty by hajsy na utrzymanie zarobić bo niestety jestem już chyba za stara by się tak w życiu ustawić jak ty. Czekaj więc w samotności na tego gamonia który najwyraźniej nie potrafi z zegarka korzystać.
Odeszła w w kierunku kilienta który usiadł parę miejsc dalej. Nastolatek sięgnął po telefon na którym nie było żadnej odpowiedzi chociaż wiadomości zostały odczytane.
-Nawet pieprzonego kciuka nie łaska wysłać?- Mruknął pod nosem.
-Jak już cię tak pilnują to by cię i może nauczyli właściwego wysławiania się?
Blondyn po usłyszeniu głosu za sobą podniósł się natychmiast ze swojego miejsca uderzając nowoprzybyłego w głowę zgarniętym z blatu menu w twardej oprawie.
-Przyjść na czas to nie łaska?! Pierdolona godzina spóźnienia!- już był gotowy do dalszego opieprzania mężczyzny gdy ten się wtrącił.
-Dziecko, spokój. Przyciągasz ciekawskie spojrzenia których nie potrzebujemy.-powiedział posyłając mu ostre spojrzenie.
-To następnym razem rusz dupę i bądź na czas. Bo mam lepsze rzeczy do roboty niż czekanie na ciebie.
- Tak tak, zobaczymy co ta się zrobić. W przeciwieństwie do ciebie mam naprawdę napięty grafik. - Starszy przewrócił oczami.
Nastolatek prychnął pod nosem siadając ma wcześniej zajmowanym miejscu.
-Za nim rozpoczniemy właściwą część, powiedz mi czemu akurat to miejsce wybrałeś?
-Ale co ci chodzi? Klub jak klub zresztą i tak tu przychodzisz wtedy kiedy masz okazję na ploteczki z Vivian.
-Bo zbiera dla nas informacje geniuszu.A że ty ją tu umiesiłeś to nie mam wyjścia i muszę tu przyłazić pomimo faktu że nie lubię tego miejsca-Mruknął pisząc do Chana jakąś bujdę gdyż ten postanowił pomęczyć go pytaniami co robi- A teraz odpowiadaj czemu część naszych działań jest właśnie w klubie gdzie się dwa lata temu poznaliśmy?
CZYTASZ
Ivy
FanfictionPo wydarzeniach z Valentinem, bratem Clary oraz ojcem Magnusa w końcu zapanował spokój. Lecz nie trwał on długo do instytutu przybywa pięciu nowych nocnych łowców a szeregi czarownikowi zasilił Min Yoongi w królestwie feary również nastąpiły zmiany...