Perspektywa Applejack
Jak można się do myśleć w Kryształowych Górach niczego szczególnego się nie dowiedzieliśmy. Wracając do Canterlot na samą myśl o tym wszystkim łzy zaczęły mi spływać po policzkach i zaczęłam płakać.
- Ejjj! Jack, spokojnie. - powiedzial Cloud.
- Naprawdę wierzyłam, że ją znajdę. - powiedziałam przez łzy.
- Zatrzymaj się na poboczu, zamienimy się. - jak powiedział, tak zrobiłam. Po zamianie miejsc zanim chłopak ruszył, przytulił mnie. - Już dobrze, chociaż wiesz, że żyje. Znajdziemy ją Applejack. - opuścił uścisk i ruszył autostradą.
Dalszą podróż minęła spokojnie, większość drogi przespałam, gdy zostało jakieś dwie godziny do domu zamieniłam się i znów prowadziłam, ponieważ Cloud był już zmęczony.
Po zajechaniu pod blok niechętnie weszłam do mieszkania, byłam załamana tym totalnie, że nie odnalazłam jej. Sama nie wiem, gdzie kolejnym razem mogę jechać i jej szukać. Cloudsdale? Odpada, jej tata tam mieszka. Ponyville? Także nie, bo mamy tam znajomych, bym wiedziała jeśli by tam była. Chyba, że się zaszyła w jakimś lesie i się nikomu nie pokazuje, było by to jak najbardziej możliwe, ale nie będę przeszukiwała Everfree, to najbliższy wielki las w okolicy. Głupieje od tego wszystkiego już.
Usiadłam na kanapie i chwyciłam starą bluzę ukochanej, nie było już czuć jej zapachu po takim czasie, ale chociaż w jakimś sensie mogłam poczuć, że jest obok mnie. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Była to Sunset Shimmer, która wyszła z inicjatywą spotkania. Pewnie w ciągu 20 minut się u mnie zjawi.
Jak mówiłam, tak było. Otworzyłam drzwi i odziwo nie zastałam tam tylko Sunset Shimmer, ale także innych przyjaciół.
Pinkie, Rarity, Twilight, Sunset, Fluttershy, Foot, Fly, Soarin, Timber, Flash, Ragamuffin, Discord oraz Cloud.
- Pomyślałem, że przyda ci się towarzystwo. - wyznał Cloud uśmiechając się.
- Jasne, wejdźcie. - zdziwiłam się, ale w głębi duszy cieszyłam się, że ich widzę.
- Mamy wino. - powiedziała Rarity wchodząc do mieszkania.
- A ja piwo, bo domyślam się, że panowie będą tym bardziej zainteresowani. - zaśmiałam się i poszłam do kuchni po potrzebne rzeczy.
Zasiedliśmy wszyscy w salonie, moje mieszkanie nie było zbyt duże, ale się jakoś pomieściliśmy w salonie, doniosłam krzesła i każdy miał gdzie siedzieć.
- Co u was? Dawno się nie widzieliśmy w takim squadzie. - zapytałam.
- Szkole Wondercolts do igrzysk przyjaźni, puki co idzie im świetnie. - powiedział Soarin.
- Nasza siłownia przynosi zyski, więc powoli wychodzimy na prostą. - powiedziała Fleet Foot. Nadal spotyka się razem z Misty.
- No to fantastycznie, cieszę się, że u was dobrze. - uśmiechnęłam się i wzięłam łyk wina.
- A u ciebie Kowbojko? - zapytał Soarin.
- No cóż, rano wrociliśmy z Cloud'em z Kryształowych Gór, gdzie niczego się tak naprawdę nie dowiedzieliśmy, Dash była widziana tam pół roku temu, przez zatarcie ze Spitfire. Policja, jej wujek, ani sama Spitfire jej już nie widzieli więcej. A mój biznes, kręci się, puki co wychodzę na plus. Za niedługo otwieram drugie stoisko w Cloudsdale. - odparłam.
- Rozmawiałam ostatnio z Angel Wings, mieszka w Cloudstale, ale nic o Dash tam nie wiadomo. - powiedziała Misty Fly.
- Dzięki Fly, chociaż wiem gdzie nie jechać. - uśmiechnęłam się do niej nieśmiało.
- Zawsze możesz na nas liczyć Applejack. - powiedział Discord. - Także pytałem w swoich stronach, lecz nikt taki widziany nie był.
- Dziękuję wam wszystkim. Dziwie się, że nie uważacie mnie za jakaś wariatkę, kto szuka tyle czasu jednej osoby. - zaśmiałam się.
- Applejack, skarbie. Zawsze będziemy po twojej stronie, uważasz to za słuszne, więc cię w tym wspieramy. - odparła Rarity.
- Chodźcie tu wszyscy. - wstałam i wyciągnęłam ręce po uścisk. Wszyscy wspólnie się przytuliliśmy, co było mega kochane. Cieszę się, że mam ich wszystkich obok.
Siedzieliśmy do późna, aż wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić. Ja poszłam pod prysznic i położyłam się spać. To był zdecydowanie długi i ciężki dzień.
Z samego rana ruszyłam do galerii, aby zobaczyć co się dzieje w stoisku. Dawno go nie odwiedzałam, wszystkim zajmuje się tam Cozy wraz z Bon Bon.
- Witam piękne panie. - powiedziałam wchodząc na tył sklepu.
- Witam szefową.
- Bon, Applejack, nie szefowa. - zaśmiałam się. - Jak idzie?
- Jak najbardziej w porządku, jesteśmy najpopularniejszym stoiskiem Buble tea w Canterlot. Ludzie uwielbiają nasze soki, herbaty i przekąski. - powiedziała.
- Fantastycznie, należy wam się drobna podwyżka w takim razie. - uśmiechnęłam się.
Trochę z nimi tam posiedziałam i pojechałam do sklepu na zakupy, ponieważ w domu brakowało mi najpotrzebniejszych rzeczy. Chodząc między pułkami i wybierając produkty, zauważyłam Celestie, więc podeszłam się przywitać.
Podobno szkoła sobie świetnie radzi, a uczniowie uwielbiają swoją panią od muzyki, nie dziwie im się. Sunset jest świetna i komunikatywna, więc nadaje się do tego idealnie.
Kiedy miałam już to co potrzebowałam skierowałam się do kasy, a następnie do mieszkania.
Jedząc obiad zaczęłam myśleć o swoich kowbojkach, dawno ich nie nosiłam. Po zjedzonym posiłku zaczęłam przeszukiwać szafkę na buty, szafy, komody i wszystko gdzie mogłyby leżeć.
- O nie... - pomyślałam, nie zabrałam ich ze sobą podczas przeprowadzki. Są w moim starym domu, a mianowicie domu moim i Rainbow. Niechętnie się zebrałam, znalazłam klucze i pojechałam w tamtym kierunku.
Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Nie było mnie tu dobry rok, wszystkie meble były po przykrywane folią, która była cała w kurzu. Zaczęłam powoli przechadzać się po domu, od salonu do kuchni i jadalni, weszłam także na górę do naszej starej sypialni, gdzie wszystko stało poustawiane tak jak kiedyś. Na samą myśl o tym wszystkim zrobiło mi się ciepło na sercu, ale także tęskno i to bardzo. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy.
- Oh Rainbow, tak bardzo bym chciała, żebyś znów tu była. - powiedziałam sama do siebie wpatrując się w lustro, na którym były po przywieszane nasze zdjęcia oraz ozdobne lampki.
Po chwili podeszłam do szafy, gdzie powinny być moje buty, po które przyjechałam. Dobrze zapamiętałam, gdzie je położyłam, bo znajdowały się w szafie.
Oprócz kowbojek zauważyłam również moją sukienkę, którą miałam założoną na urodzinach Pinkie Pie, co za wspomnienia... Postanowiłam, że także ją wezmę ze sobą. Chwyciłam rzeczy i zeszłam ponownie na dół. Podeszłam do zdjęć, które stały na komodzie w salonie i dmuchnęłam w jedną z ramek, którą trzymałam w ręku. Było to nasze wspólne zdjęcie ze świat Bożego Narodzenia. Wspaniałe wspomnienie, tym bardziej, że zdjęcie zostało zrobione przez mamę Rainbow. Przytuliłam zdjęcie do piersi i usłyszałam ciche skrzypnięcie, kiedy odwróciłam się w stronę, z której dochodził dźwięk, zamarłam.
- Witaj Applejack...
CZYTASZ
AppleDash... nowy początek
Fanfiction🌈🍎 3/3 Witam w kolejnym fanfiction o tych dwóch niezwykłych osobach jakimi są Applejack i Rainbow Dash, jest to 3 cześć, także polecam najpierw przeczytać dwie wcześniejsze. Czy Spitfire odpuściła i zostawiła je w spokoju? Gdzie wyjechała Rainbo...