8. Święta

118 7 1
                                    

Perspektywa Applejack

Jestem właśnie w drodzę do galerii, ponieważ mojej jakże wspaniałej dziewczynie rozdarły się spodnie od garnituru i muszę jechać na ostatnią chwilę, aby kupić jej ubranie na wigilię. Chciałam jej pożyczyć sukienkę, ale uparła się, że chce garnitur i co tu poradzić.

Weszłam do pierwszej lepszej sieciówki i szukałam ubrania. Co prawda, ma górę od garnituru, ale na wieszaku zauważyłam przepiękny kombinezon wraz z marynarką, w kolorze chabrowym... Postanowiłam wziąć dla niej to ubranie, zmierzając do kasy ujrzałam w takim samym kolorze sukienkę, która mieniła się kolorem srebrnym, podobnie jak marynarka, którą wzięłam dla Rainbow.

- Hm... A może wezmę dla siebie tę sukienkę. - zapytałam samą siebie.

Nie przymierzając jej, chwyciłam ją z wieszaka i udałam się do kasy, aby zapłacić za zakupy. Wtedy szybko wsiadłam do auta i pojechałam do mieszkania, aby się przebrać.

- Jestem, wiem że rozdarły ci się spodnie, ale urzekło mnie to. - powiedziałam i podałam dzieczynie ubranie.

- Wow, ale piekne. - zachwyciła się.

- Dalej, bo się spóźnimy! - krzyknęłam i zaczęłam ściągać swoje poprzednie ubranie, aby założyć sukienkę.

Kiedy obie byłyśmy przebrane w pośpiechu ruszyłyśmy do samochodu, wtedy uświadomiłam sobie, że czegoś mi brakuje.

- Dash, czegoś nie mam. - powiedziałam spanikowana.

- Ale czego? - zapytała.

- No właśnie nie wiem, ale czuje że czegoś mi brak. - zaczełam nerwowo rozglądać się po samochodzie, po chwili szatynka westchnęła.

- Już wiem, poczekaj. - odparła pół śmiechem i pobiegła w stronę bloku.

Po chwili wyszła, a w jej lewej ręce znajdował się kapelusz, wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam go na głowie.

- Jesteś wspaniała. - dałam jej buziaka, gdy tylko wsiadła i założyłam na głowę kapelusz.

Jazda minęła spokojnie, podjechałyśmy właśnie pod dom Soarin'a. Chwyciłam swój prezent i weszłyśmy do środka, jak się okazało byłyśmy ostatnie.

- No to mamy komplet. - powiedział gospodarz, gdy nas ujrzał.

- Co tam ciekawego robiłyście w tej toalecie? - zaśmiała się Misty.

Całkowicie zapomniałam o tym "żarcie", ale nadal bawiło. Zasiadłyśmy do stołu, oczywiście podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy kolację. Dobrze się czuję wśród tych ludzi, są wspaniali.

Rozmowy się toczyły, każdy był czymś zainteresowany, przez co było ciut głośno, ale każdy z każdym się dogadywał. Raz czasem spoglądałam na Rainbow, która po posiłku poszła pogadać z Foot i Fly, mam wrażenie, że akurat pomiędzy tą trójką jest coś specjalnego, od zawsze darzą się sympatią i gdy trzeba to jedna drugiej pomoże. Swoją drogą, to dziewczyny tworzą słodką parę, również są razem od czasów liceum, jak ten czas szybko zleciał.

Wspominki wspominkami, ale przyszedł czas na prezenty.

- No to Kosiarz zaczynaj. - odparła Blaze.

- No dobra, osoba, którą wylosowałem jest... Cloud! - powiedział radośnie i podszedł do przyjaciela.

I tak to kolejno szło, jak się okazało ja robiłam prezent Misty Fly, a ona mi. Dostałam od niej cudny komplet do spania oraz kosmetyki do pielęgnacji. Lubię takie prezenty, bo są przydatne...

AppleDash... nowy początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz