Perspektywa Rainbow Dash
Przedemną, Dust i resztą członków Monn'ów ciężkie zadanie. W pobliżu są dwie inne mafie, które toczą wojnę od dłuższego czasu. Zostaliśmy wynajęci do zgładzenia jednej z nich. Właśnie jadę się spotkać z przedstawicielem grupy, dla której będziemy pracować.
- To do zobaczenia słoneczko. - pocałowałam ukochaną, która swoją drogą była powrotnie blondynką, a moje włosy były szaro-brązowe.
Weszłam do umówionego budynku i zaczęłam rozmawiać z gościem o imieniu Sombra. Wskazał mi wytyczne co do tego wszystkiego, do pytałam o to co musiałam i zakończyliśmy spotkanie. W garażach w tym czasie była Lightning, która po dostaniu ode mnie wiadomości od razu wzięła się do działania. Jutro będziemy mieli. Dokładne dane członków oraz tego kiedy i gdzie się zbierają. Teraz jednak wracam do domu, a w sumie to nie... Zaplanowałam niespodziankę dla Applejack i będę potrzebowała ponownie pomocy Rarity.
- Hej Rar, jesteś może teraz wolna? - zapytałam, gdy odebrała telefon.
- Jasne, a co tam? - zapytała.
- Potrzebuje twojej pomocy, spotkajmy się za 20 minut w galerii. - oznajmiam i udałam się w kierunku galerii.
Stojąc przy naszej ulubionej kawiarni czekałam na przyjaciółkę, która po chwili się zjawiła.
- Cześć, a więc słucham skarbie w czym ci pomóc? - zapytała ciekawa.
- Chce jej się ponownie oświadczyć. - odparłam nieśmiało.
- O rany... Kochana, to wspaniale, powiedz mi co mam zrobić? - podekscytowana pytała.
Usiadłyśmy, zamówiłyśmy po ulubionej kawie i zaczęłyśmy wszystko powoli planować, w pewnym momencie do kawiarni wpadł James.
- Kobiety, ratujcie mnie... Goni mnie jakaś psycho fanka. - powiedział zdenerwowany, a ja wstałam i mężczyzna usiadł obok mnie. Siedzimy w najdalszym kącie, więc ciężko go będzie dostrzec.
- Wielki James Hetfield boi się fanek? - zaśmiała się Rarity.
- Moja droga, jakby ktoś za tobą biegał i ciągnął za sobą, też byś się bała, jednak ja na jej miejscu bałabym się Mileny, która gdzieś tu biega po sklepach. - zaśmiał się.
Nie zwarzając na to, że mężczyzna siedzi obok zaczęłyśmy dalej planować...
- Zaraz, czekaj oświadczyny? - zapytał.
- Tak, Dash chce się ośwoadczyć. - powiedziała uradowana fioletowo włosa.
- A to zabawne. - popatrzył na nas obie i wyciągnął z kieszeni marynarki drobne pudełeczko.
- Na Equestrie... - odparła Rar.
Finalnie wymyśliłyśmy coś całkowicie innego. Co było jeszcze lepsze niż pierwotny plan. Po jakiś 30 minutach do kawiarni wparowała Milena z torbami ze sklepów.
- KTÓRA TO?! - zaczęła zdenerwowana.
- Ale co słodka? - zapytał zdziwiony, a ja tylko się zaśmiałam pod nosem.
- No ta lafirynda, co się kleiła do ciebie. - widać było, że była zła.
- Dash? - spojrzał na mnie z powagą.
- No co?! Musiałam jej powiedzieć. - uśmiechnęłam się.
- Ach... Chodź, pokaże Ci. - powiedział zmarnowany.
Z czystej ciekawości wyszłam za parą i obserwowałam sytuację razem z mężczyzną, ponieważ Milena już wiedziała, która to laska, więc ruszyła do niej.
Nic nie było słychać, ponieważ były za daleko, widziałam zdenerwowanie blondynki, ponieważ wymachiwała rękoma na wszystkie strony, nagle tamta laska się za machnęła i strzeliła Milenie liścia w twarz.
- O nie, nie?! - powiedziałam i już chciałam iść, ale mężczyzna wystawił rękę przede mnie.
- Zostaw, patrz. - uśmiechnął się.
Milena nawet nie chwyciła się za policzek tylko chwyciła ją za wlosy, uderzyła w twarz, a gdy dziewczyna się złożyła kopnęła ją prosto w brzuch.
- Jestem pod wrażeniem. - powiedziałam, gdy podeszła.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - zaśmiała się. - Jedziemy do domu kochany.
- Się robi mój wojowniku. - pożegnał się ze mną i ruszył za ukochaną, a ja wróciłam do Rarity.
Wybrałyśmy wspólnie pierścionek, delikatny, taki jaki lubi Applejack i przyjaciółka podwiozła mnie do domu.
*2 dni później*
Zbieramy się z ukochaną na kolacje u Jamesa i Mileny, para zaprosiła paru znajomych, żeby uczcić "coś związanego z zespołem mężczyzny". Ja miałam ubrany garnitur, ten co w święta, a ukochaną pomarańczową sukienkę oraz kozaki nad kolana. Wyglądała olśniewająco.
Kilkanaście minut później byłyśmy już pod domem pary, było paru naszych znajomych, ale także samej pary, których nie znałyśmy. Gdy wszyscy się sobie przedstawili zasiedliśmy przy stole i jedliśmy kolacje, w trakcie oczywiście rozmawialiśmy o jakiś głupotach.
Kiedy wszyscy skończyli jeść przenieśliśmy się na taras, gdzie miał być pokaz fajerwerek i wtedy razem z mężczyzną zaczęliśmy wcielać nasz plan w życie... Kiedy nasze ukochane były wpatrzone w kolorowe światełka oboje cofnęliśmy się o krok i klękneliśmy.
Jako pierwsza odwróciła się Milena.
- O boże! - krzyknęła i nie odrwracała wzroku od mężczyzny.
Wtedy odwróciła się także Applejack.
- Dashie... - powiedziała cicho.
Wymieniłam z nim spojrzenia i równo zapytaliśmy...
- Czy wyjdziesz za mnie?
Po chwili ciszy one także się spojrzały na siebie i równo krzyknęły:
- TAK!
A potem jak się można spodziewać swiętowalimy dalej, czułam się tak jak wtedy na tym meczu, jestem 3 razy szczęśliwsza niż dotąd...
* kolejnego dnia wieczorem*
Jadę właśnie na misję, a bardziej to Applejack mnie odwozi i po szybko się zawijamy. Na miejscu spotkamy się z Lightning Dust, ponieważ reszta jest już na pozycjach.
- Kocham cię słoneczko, wracam za niedługo. - pocałowałam ukochaną i wyszłam do swojej kompanki.
Perspektywa Lightning Dust
- Siemasz, gotowa? - zapytałam.
- Zawsze. - uśmiechnęła się chytro.
Podałam jej pistolet, ta sprawdziła czy jest naładowany i wbiegłyśmy do środka, gdzie zaczęła się rzeź... Było nas zdecydowanie zbyt mało, chowaliśmy się po kątach, żeby przeżyć... Po pierwsze byli przygotowani na coś takiego, a po drugie było ich więcej... Może i strzały mamy celniejsze, ale mamy małe szanse. W pewnym momencie usłyszałam krzyk Dash:
- WYCOFUJEMY SIĘ!
Gdy tylko to usłyszałam pobiegłam ślepo w kierunku wyjścia, ona była przedemną, jednakże z niewiadomo jakiej strony padły 3 strzały i Dash padła na podłogę.
- Kurwa... - powiedziałam sama do siebie i się rozejrzałam, jak się okazało po naszej prawej stronie stał gość z pistoletem, szybko przeładowałam swój i strzeliłam, a ten upadł na dobre.
Podbiegłam szybko do szatynki i zaczęłam krzyczeć do niej i trząść, aby się ocknęła...
- Nie zostawiaj mnie tu kurwa!! - chociaż tylko razem pracowałyśmy, w moich oczach pojawiły się łzy.
Przybiegło kilka osób od nas i mnie osłaniało, a ja reanimowałam naszą przedstawicielkę...
CZYTASZ
AppleDash... nowy początek
Fanfiction🌈🍎 3/3 Witam w kolejnym fanfiction o tych dwóch niezwykłych osobach jakimi są Applejack i Rainbow Dash, jest to 3 cześć, także polecam najpierw przeczytać dwie wcześniejsze. Czy Spitfire odpuściła i zostawiła je w spokoju? Gdzie wyjechała Rainbo...