2. Kryszatałowe góry

165 9 10
                                    

Perspektywa Applejack

Jestem w trakcie pakowania ostatnich rzeczy na podróż z Cloud'em do Kryształowych Gór. Jeszcze nie wiem ile czasu tam będziemy, będę musiała pojeździć po miasteczkach i dopytywać policję o osobę z tęczowymi włosami. Trochę to głupie, ale się nie poddam. Cieszę się, że mam wsparcie w przyjaciołach i nie jestem z tym sama.

Z Cloud'em spotkam się obok jego domu, ponieważ jedziemy samochodem. Pociągiem trwało by to wieki, a samochodem zajmie to około 10 godzin. Na szczęście będziemy mogli zatrzymać się u rodziców chłopaka, więc o tyle dobrze, że nie musimy załatwiać żadnego hotelu.

Kiedy upewniłam się, że wszystko mam wyszłam z domu i pojechałam po przyjaciela.

- Gotowy? - zapytałam wysiadając z samochodu.

- Myślę, że tak. - odparł.

- Dziękuję, że mi pomagasz. Nie wiem jak ci się odwdzięczę. - podziękowałam i chwyciłam go za dłoń.

- Jack, nie ma za co dziękować, widzę jak bardzo zależy ci na tej szalonej tęczowej dziewczynie. Mam nadzieję, że znajdziemy jakiś jej trop. - uśmiechnął się czule i po chwili ruszyliśmy.

Kierowca ze mnie dobry, jednak 10 godzin jazdy to trochę dużo. Postanowiliśmy się zmienić w połowie, abym odpoczęła trochę.

Wyjechaliśmy około 12 w południe, więc jakoś przed północą dojedziemy.

Było coś po 17, więc zatrzymaliśmy się na najbliżej stacji.

- Chcesz jakąś kawę? - zapytałam przyjaciela.

- Tak, poproszę. - odparł i wsiadł do samochodu, aby ustawić sobie siedzenie i w ogóle.

Po wejściu na stację udałam się do kasy po kawę, po zapłaceniu stanęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu i przemknęła mi między pułkami tęczowa głowa. Bez zastanowienia podbiegłam w tamtym kierunku, jednak nikogo tam nie było. Odebrałam kawę i poszłam do auta.

- Naprawdę potrzebuje kawy, zwidy mam już jakieś. Widziałam osobę z tęczowymi włosami w środku, ale nikogo tam nie było, gdy tam podeszłam. Chyba jestem po prostu przemęczona. - odparłam wsiadając do auta.

- Masz rację, teraz sobie odpocznij. - powiedział i ruszył.

Podróż minęła spokojnie. Chociaż było ciemno, od razu po wjechaniu do miasteczka rodzinnego Cloud'a zadziwiło mnie. Tu było przepięknie, drzewa wyglądały zupełnie inaczej, były w chłodnych kolorach, a lampy wszystko pięknie oświetlały...

- Cudowne miejsce. - odparłam z zachwytem.

- Zgadza się, tęskniłem za tymi widokami. Jeszcze jeden zakręt i będziemy na miejscu. - powiedział.

Chwilę później wysiedliśmy, przyjaciel przedstawił mnie swojej rodzinie. Zjedliśmy szybką kolację i położyliśmy się spać, to był długi dzień.

- Bardzo państwu dziękuję, że mogłam się tutaj zatrzymać. - odparłam, gdy weszłam rano do kuchni.

- Żaden problem Applejack. - powiedziała mama chłopaka. - Mam do ciebie pytanie, pomogła byś mi tylko dziś z zakupami?

- Oczywiście.

- To za 10 minut bądź gotowa. - usmiechnęła się ciepło.

Pojechałam z panią Cover do pobliskiego sklepu, była już starszą panią, z chęcią jej pomogłam. Chociaż coś mogłam w zamian dla niej zrobić.

- A więc moja droga, szukasz ukochanej? - zapytała patrząc na sklepowe pułki.

- Dokladnie, jest to jedno z ostatnich miejsc w jakich mogła by być. - odparłam.

AppleDash... nowy początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz