Rozdział 6.

805 108 52
                                    

Zatrzymaliśmy się na szkolnym parkingu.

Zerknęłam na Igora, który zgasił samochód i uważnie mi się przyglądał.

- W porządku? - spytał, nawiązując pewnie do naszej wcześniejszej rozmowy.

Skinęłam głową.

- Jasne. Wiesz, taka mała poranna kłótnia to dla mnie nic nowego. - Uśmiechnęłam się, choć tak naprawdę po rozmowie z matką wciąż byłam nieco rozdrażniona. A może to z powodu Dominiki?

Czasem sama nie byłam pewna, co działo się w mojej głowie...

Igor uniósł brew. Nie wyglądał na przekonanego, ale nie drążył tematu. Zamiast tego zerknął w dół, na zamek pasa. Kącik jego ust lekko drgnął.

- Poradzisz sobie czy mam ci pomóc?

Posłałam mu wymowne spojrzenie.

- Tak się składa, że już to rozgryzłam.

Wysiedliśmy, a ja zadrżałam, czując wilgotny chłód, wyjątkowo nieprzyjemny po przejażdżce ogrzewanym autem. Jakby tego było mało, z nieba zaczął siąpić deszcz.

- Cholerna pogoda - mruknęłam, idąc z Igorem ścieżką prowadzącą do głównego wejścia.

- Ach, to dlatego staranowałaś mnie pod kantorem! Inaczej musiałabyś biec tutaj aż z przystanku.

Jego cichy śmiech sprawił, że znów poczułam łaskotanie w żołądku.

Wzięłam dwa szybkie wdechy, żeby się otrzeźwić.

- Nie dramatyzuj. Kiepski byłby ze mnie taran, biorąc pod uwagę... t o. - Wskazałam na swoje wątłe gabaryty. Spojrzenie szarych oczu niespiesznie prześlizgnęło się po mojej sylwetce.

- Ale za to jaki zgrabny.

Zamrugałam, nie dowierzając w to, co usłyszałam. Pewnie powiedział to z grzeczności. Albo znów się ze mnie nabijał...

No bo, jak? Ja? Zgrabna? Z której strony? Nie miałam ani cycków, ani krągłego tyłka, jak Dominika. Długie nogi to też nie moja bajka. Byłam mała i chuda, zupełnie niezauważalna dla większości facetów. Moje doświadczenia ograniczały się do jednostronnych zauroczeń i jednej fatalnej imprezy, na której straciłam dziewictwo z pijanym kolesiem z sąsiedniego akademika.

Na samo wspomnienie tej nocy miałam ochotę spalić się ze wstydu. Dlaczego tyle wtedy wypiłam? I co mi strzeliło do głowy, żeby pójść do pokoju z facetem, którego ledwie znałam?

Brr!

Zamiast odpowiedzi, z mojego gardła wyrwał się nerwowy chichot, za który chciałam strzelić sobie z liścia.

Ile jeszcze razy wyjdę przy Igorze na idiotkę?

Czułam na sobie jego wzrok. Sama wbiłam spojrzenie w kostkę pod naszymi nogami.

Po chwili dotarliśmy pod główne wejście. Kilku uczniów zerknęło na nas, rzucając markotne „dzień dobry".

- Rozumiem, że wracamy razem? - spytał Igor, otwierając przede mną drzwi.

- Ja... - Serce zabiło mi szybciej. - Jeśli to nie kłopot... kończę o piętnastej.

Weszliśmy do holu, w którym panował już poranny chaos. Ruszyliśmy w kierunku schodów. Igor zdawał się nad czymś zastanawiać.

- W porządku - stwierdził po chwili. - Zaczekam. I tak obiecałem jednej uczennicy, że pomogę jej z pracą na konkurs.

- Och, skoro kończysz wcześniej, to...

Egzamin z uczuć (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz