Rozdział 15.

1.1K 112 15
                                    

Co ja wyprawiam? Co ja, do diabła, wyprawiam? – zganiłam się w myślach, odsuwając od Igora.

– Przepraszam – mruknęłam. – Chyba mnie poniosło.

Odważyłam się spojrzeć mu w twarz i zobaczyłam, że szare oczy pociemniały. Nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie, a rysy jego twarzy były dziwnie napięte.

Gdy miałam już spłonąć ze wstydu, Igor nagle ujął dłonią mój podbródek, zmuszając, żebym znów na niego popatrzyła.

– Nie przepraszaj. I nie krępuj się, kiedy tylko nabierzesz ochoty, żeby to powtórzyć.

Serce dudniło mi jak szalone, gdy tak wpatrywał się we mnie, a ciepło jego palców muskało moją skórę.

– Nie wiem, co mnie opętało – wymamrotałam lekko oszołomiona.

Na jego twarzy pojawił się ten łobuzerski uśmieszek, przez który jeszcze bardziej poczerwieniałam. Igor zabrał rękę, ale wciąż się we mnie wpatrywał.

– Teraz próbujesz zrzucić wszystko na siły nie z tego świata? Sprytne posunięcie.

Zachichotałam, żeby ukryć zmieszanie i upiłam duży łyk grzanego piwa.

Żadne z nas nie poruszyło już tematu całusa i przez kolejne dwadzieścia minut rozmawialiśmy głównie o pracy. W końcu opróżniłam swój kufel. Zerknęłam na szklankę Igora. Ona także była pusta.

– Chyba powinnam lecieć – stwierdziłam, spoglądając na wyświetlacz telefonu. – Już prawie dziesiąta, a muszę jeszcze dojść na przystanek.

Igor ciężko westchnął.

– No jasne. Bo przecież wcale nie jadę dokładnie w tym samym kierunku. Nie wygłupiaj się, wrócimy razem. Przyjechałem autem.

– A to? – Wskazałam na pustą szklankę.

Posłał mi uśmieszek.

– Słyszałaś o takim wynalazku jak piwo bezalkoholowe?

Wsiedliśmy do samochodu, a niedługo później znaleźliśmy się pod blokiem Igora.

– Dzięki za miły wieczór i za podwózkę – powiedziałam, odpinając pas.

– Zaczekaj. – Podniosłam wzrok i dostrzegłam, że Igor znów patrzy na mnie w ten szczególny, intensywny sposób. – Odprowadzę cię.

– To tylko... – Urwałam, przygryzając wargę. Właściwie, dlaczego się sprzeciwiałam? Przecież nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać. – Dzięki.

Chwilę później dotarliśmy pod moją klatkę.

Zatrzymałam się i stanęłam naprzeciw Igora. Na obcasach wciąż byłam od niego trochę niższa. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a latarnie rzucały na nas pomarańczowy blask. Powiał zimny wiatr, więc szczelniej otuliłam się płaszczem.

Było coś szczególnego w tej chwili, w ciszy, która zapadła i w spojrzeniu szarych oczu w pełni skupionych na mnie.

Może to przez alkohol, który wypiłam, może dlatego, że ten dzień już i tak był szalony, ale nagle zapomniałam o tym, jak zawstydzona byłam, gdy pocałowałam go w barze.

– Może wejdziesz? – wypaliłam, zanim tchórzliwa część mnie zdążyła dojść do głosu.

– Już myślałem, że nie zaproponujesz.

Jezu. Powietrze między nami chyba zacznie zaraz iskrzyć.

Otworzyłam drzwi kluczem i dopiero, gdy weszliśmy na klatkę dotarło do mnie, co ja właśnie wyprawiałam. Zaprosiłam faceta do domu po tym, jak odprowadził mnie pod drzwi. Czy to znaczyło, że będziemy...?

Egzamin z uczuć (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz