Rozdział 18.

567 79 10
                                    

Podniosłam słuchawkę. Na dźwięk głosu Igora coś przewróciło mi się w żołądku.

– Jestem – oznajmił krótko.

Przełknęłam ślinę, bo trochę zaschło mi w gardle.

– Już otwieram. – Wcisnęłam przycisk, powtarzając sobie, że powinnam natychmiast się uspokoić. Od tej pory Igor będzie dla mnie tylko kolegą z pracy, więc muszę zachowywać się przy nim normalnie i uodpornić na jego urok.

Gdy po chwili zapukał do moich drzwi, natychmiast rzuciłam się, by je otworzyć. Chciałam mieć to wszystko za sobą i przejść do porządku dziennego, w którym nasze kontakty ograniczą się do rzuconego na szkolnym korytarzu powitania.

Widząc w progu Igora od razu poczułam znajomy dreszczyk ekscytacji. To nie był dobry znak. Zwłaszcza że wyglądał dzisiaj bardzo zwyczajnie. Zdaje się, że szybko zarzucił na siebie sportową bluzę i przyszedł tutaj, nie zawracając sobie nawet głowy kurtką.

– Nie jest ci zimno? – wypaliłam bez sensu zamiast powitania. To, że ja zaczęłam już chodzić w zimowym płaszczu nie oznaczało, że wszyscy mają równie niską tolerancję na listopadowe temperatury.

Igor pokręcił tylko głową. Jego szare oczy lustrowały mnie uważnie. Nie przyszedł tu na niezobowiązującą pogawędkę i wyraźnie nie chciał tracić czasu.

– Wejdź – zaprosiłam go gestem, a po chwili zamknęłam za nami drzwi.

Wciąż czułam na sobie intensywne spojrzenie Igora. Poprowadziłam go do salonu.

– Siadaj. Zrobię herbatę.

Obróciłam się, żeby ruszyć do kuchni i... zderzyłam się z twardą klatką piersiową. Igor delikatnie chwycił mnie za ramiona, pomagając odzyskać równowagę. Poczułam znajomy, korzenno-ziołowy zapach męskich perfum i lekko zakręciło mi się w głowie.

– Przepraszam – bąknęłam, poprawiając przekrzywione okulary.

– Zdawało mi się, że chciałaś o czymś porozmawiać – odezwał się w końcu, po raz pierwszy, odkąd przyszedł. Jego dłonie zsunęły się z moich ramion, wzbijając do lotu stado mieszkających w brzuchu motyli.

Podniosłam wzrok i spojrzałam w jasne oczy. Igor wyglądał na spiętego. To zawieszenie, w którym trwaliśmy od kilku dni było trudne chyba także dla niego.

– Tak – odparłam hardo, ale skapitulowałam, zanim kolejne słowa opuściły moje usta. – Estella i jej banda napadła na ucznia. Czy mógłbyś jakoś na nią wpłynąć? Zdaje się, że ona... powiedzmy, że darzy cię sympatią.

Bardzo dużą sympatią.

Igor zmarszczył brwi.

– Stella? Napaść? – Brzmiał, jakby mi nie dowierzał. – Na kogo? O czym ty mówisz?

– Na Daniela, swojego kolegę z klasy.

– Jesteś pewna?

Skinęłam głową.

– Sam mi powiedział, gdy trochę go przycisnęłam. Tylko postaraj się zrobić to dyplomatycznie. Nie chcę, żeby Daniel miał jeszcze większe kłopoty.

Igor zamrugał kilka razy.

– Trudno mi w to uwierzyć. Nie wiem, czy będę w stanie faktycznie coś zdziałać, ale spróbuję z nią porozmawiać, jeśli cię to uspokoi.

Miałam wrażenie, że nie potraktował tematu zbyt poważnie i trochę mnie to zdenerwowało.

– Jeśli uważasz, że to tylko pogorszy sprawę, może lepiej będzie zaangażować Wolską...

Egzamin z uczuć (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz