Rozdział 25.

443 74 14
                                    

Wiolka gapiła się na Igora z lekko rozdziawionymi ustami. Siedzący obok Karol udawał bardzo zajętego pogawędką z Jackiem, moim kuzynem, ale widziałam, że również z ciekawością zerkał na Igora.

– Cześć – rzuciłam tak cicho, że nie wiem, czy któraś z sześciu siedzących przy stole osób w ogóle mnie usłyszała.

Poczułam na plecach dłoń Igora, który chciał mi chyba przypomnieć, że jest obok i nie zamierza nigdzie uciekać. Wiola w międzyczasie ocknęła się i przywołała na usta najsłodszy i najbardziej fałszywy ze swoich uśmiechów.

– O, jest i Luiza. Kochana, może przedstawisz nam swojego... przyjaciela?

Igor odsunął mi krzesło i oboje zajęliśmy miejsca. Teraz patrzyło już na nas sześć par oczu. Czułam się okropnie niezręcznie.

Przecież to twoja rodzina. Jacek, Mateusz, Dorota... Znasz ich wszystkich i nie ma powodu, żeby panikować – uspokajałam się w myślach.

Rogulski położył ramię na oparciu mojego krzesła.

Odchrząknęłam, pozbywając się guli w gardle.

– Och, jasne. To mój chłopak, Igor – wyrecytowałam szybko, zanim zupełnie straciłam resztki odwagi.

Poczułam, jak kciuk Rogulskiego gładzi moje ramię i spłynęła na mnie fala gorąca. Mogłam się założyć, że czerwień na moich policzkach prześwitywała właśnie spod warstwy makijażu.

– Chłopak! – zawołała z niedowierzaniem Wiolka i przeniosła wzrok na Igora, jakby szukała potwierdzenia. – Naprawdę?

– Naprawdę – odparł swobodnie, choć wydawało mi się, że jego mięśnie lekko się napięły. Popatrzył w moją stronę. – Zakochałem się w Luizie od pierwszego wejrzenia.

Moje serce zaczęło cwałować jak szalone. To tylko cześć przedstawienia – musiałam sobie przypomnieć.

Karol parsknął i sięgnął po dzbanek z sokiem. Wargi Wiolki wygięły się w wyrazie kpiny.

– Och, to takie romantyczne! – Dorota, córka cioci Uli, posłała nam szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go, chociaż w środku cała dygotałam z emocji.

Później odezwała się Wiolka.

– Igor, jak uroczo. To miłe, że mówisz tak tylko po to, by sprawić Luizie przyjemność.

Karol zachichotał i upił kilka łyków soku jabłkowego.

– Nie. Mówię tak, bo to prawda.

Przysięgam, że zaraz zejdę na zawał! Nie sądziłam, że ta gra będzie mnie tak wiele kosztować. Kłamstwa, Luiza, to wszystko są kłamstwa.

Moja siostra ściągnęła usta. Kpiarski uśmieszek zniknął.

– A jak właściwie się poznaliście? – wtrąciła się do rozmowy Dorota. Przynajmniej ona nie wyglądała, jakby chciała nam dopiec.

– Pracujemy razem – odparłam, zaskoczona, że głos mi nie zadrżał.

Karol głośno odchrząknął i popatrzył na Igora z politowaniem.

– A, czyli też ciułasz za grosze w szkole? No to nic dziwnego, że się dogadaliście.

– Możesz się przymknąć? – warknęłam.

– Karol, weź się lepiej napij – rzucił Jacek, sięgając po butelkę wódki.

Igor prychnął pod nosem.

– Kiedy nie masz do zaoferowania nic poza portfelem, musisz gadać o forsie przy każdej okazji, co? – odezwał się, mierząc Karola nieprzyjemnym spojrzeniem.

Egzamin z uczuć (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz