Rozdział 21.

498 69 4
                                    

Przez cały dzień nie spotkałam Igora w szkole. Tym razem jednak darowałam sobie śledzenie jego planu. Jeśli będzie chciał powiedzieć mi coś na temat Stelli i sprawy z Danielem, jakoś mnie znajdzie.

Gdy wróciłam do domu i zabrałam się za odgrzewanie kilkudniowego makaronu, na który nie miałam nawet szczególnej ochoty, zadzwonił domofon.

Zastygłam. Kto tym razem?

Po chwili podreptałam na korytarz i w słuchawce usłyszałam głos Igora, pytającego, czy może wejść.

Cholera. Zerknęłam w dół, na swoje dresy z plamą na nogawce i kapcie z króliczymi uszami. Pomacałam też niechlujny kok, który ukręciłam sobie na czubku głowy.

– No jasne – wymamrotałam i, nacisnąwszy przycisk, pobiegłam się przebrać.

Dopiero w sypialni, trzymając jeansy, zastanowiłam się, co ja właściwie wyrabiam.

To tylko kolega. Nic więcej. Nie ma powodu, żeby wariować. Przecież nic się nie stanie, gdy zobaczy mnie w domowym wydaniu pod tytułem: wygrzeb z szafy trzy losowe elementy garderoby, nie muszą być czyste.

Zaśmiałam się nerwowo i odłożyłam spodnie na miejsce.

Zanim zdążyłam wrócić do kuchni, rozległo się pukanie.

Oddychaj. Wszystko pod kontrolą. Ale włosy rozpuszczę. Nie dla Igora, oczywiście. Ten kok i tak się nie trzymał.

Potrząsnęłam głową, pozwalając długim falom opaść wzdłuż ramion i otworzyłam drzwi.

– Cześć – rzuciłam podejrzanie wysokim głosem.

Przez chwilę stał, po prostu się we mnie wpatrując.

– Ja... cześć. – Nagle pochylił się, całując mnie w policzek i powodując chwilowe palpitacje.

Dlaczego on zawsze tak dobrze pachniał?

Czerwona jak dorodny burak, zaprosiłam go gestem do środka.

– Napijesz się czegoś? Herbaty? Kawy?

Zerknął na mnie z lekkim uśmiechem.

– Cokolwiek mi podasz. Byle bez cyjnaku.

– To zależy, z czym przyszedłeś. Pewnie chcesz się pochwalić efektami swojej rozmowy wychowawczej?

Jego uśmiech stał się jeszcze bardziej tajemniczy, co nie do końca mi się podobało.

– Coś w tym rodzaju.

– No, dobrze. To ja zrobię herbatę, a ty dobrze sobie przemyśl, co chcesz mi powiedzieć. – Wycelowałam w niego palcem.

– To groźba?

Posłałam mu taki sam uśmiech, jak on mnie przed chwilą.

– Coś w tym rodzaju.

Skręciłam do kuchni, gestem dając mu do zrozumienia, żeby zaczekał w salonie. Zanim jednak zdążyłam zalać kubki wrzątkiem, domofon rozdzwonił się ponownie.

Serce stanęło mi na moment, gdy wyobraziłam sobie, że to znowu matka. Nie, nie zamierzam znów przechodzić przez ten koszmar. Może po prostu udam, że nic nie słyszę?

Dźwięk się powtarza.

Może to tylko facet od ulotek? Albo kurier? Dobra, idę zanim Igor uzna mnie za jeszcze większą wariatkę niż do tej pory.

Tym razem po podniesieniu słuchawki nikogo nie usłyszałam. Natychmiast mi ulżyło. Pewnie dzieciaki robią sobie żarty albo...

Drzwi do mieszkania gwałtownie się otworzyły. Znów nie przekręciłam zamka.

Egzamin z uczuć (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz