Rozdział 5

3 0 0
                                    

   Powrót do domu, według Azale, zajęło mu o wiele szybciej niż mogło. Bez jęczenia pożegnał się z przyjacielem i wszedł do domu z lekkim uśmiechem. Uwielbiał spędzać czas ze swoim przyjacielem 

    Azale przechodząc przez korytarz, nagle wdepnął w malutką miskę. Cała zawartość wylała się na jego skarpety, wywołując dreszcz w młodzieńcu. Z przekleństwem na ustach, Azale odskoczył do tyłu, ściągając skarpety. 

- Mleko?! - Krzyknął. - Po co do cholery, ktoś stawia mleko na przeklętym przejściu! 

- Przestań krzyczeć! - Matka Zale wyszła z kuchni z kulą w dłoniach. - Boże, co za bałagan! 

   Po przyjrzeniu się dokładnie, Azale zauważył, że kulka zrobiona była z futra a także miała nos, uszy i dwa przeszywające na wylot ślepia. A na dodatek wydawała dźwięki.

- Miau? 

- Kot? Od kiedy Mamy kota? I czekaj… czy ty przypadkiem… - Azale zaczął przybliżać się do miauczącego zwierzątka, skupiając na nim wszystkie swoje zmysły. Wściekła Kobieta, jednak uderzyła go dłonią w głowę.

- Bzdury wygadujesz! Od zawsze jest nasz! Teraz idź do pokoju! Muszę posprzątać! 

   Azale stał jak wryty. Oni nigdy przecież nie mieli żadnego zwierzątka!

   Martwiąc się o Matkę, Azale chciał dotknąć jej czoła. Dostał jednak jeszcze raz w głowę. 

- Do pokoju! Już! 

    Zdezorientowany młodzieniec wolał uciec przed niebezpieczną kobietą. Pośpieszył więc do łazienki, aby się wykąpać. 

   Podczas wykonywania wszystkich czynności w toalecie, tajemniczy kot nie potrafił wylecieć mu z głowy. Prawie poparzył się pod prysznicem, kiedy wreszcie zrozumiał, dlaczego ten zwierz był tak bardzo znajomy.

   To ten sam kot, przez który prawie zniszczył rower! 

   Azale walnął głową o ścianę. Powinien jednak powiedzieć Mitisowi, że coś dziwnego się działo. Ten kot nie mógł być normalny. 

  "A jeśli wyprał mojej mamie mózg?!" - Pomyślał, a z każdą minutą jego myśli stawały się coraz to dziwniejsze. 

    Gdy wyszedł w końcu z łazienki, wyrzucając koszulkę do kosza, a bluzę Mitisa do prania, uznał, że wszystko to musiało mu się przywidzieć. Życie nadal było normalne i spokojne. 

   Jak bardzo się mylił.

   Kiedy zamknął drzwi od swojego pokoju, zauważył, że na jego łóżku leżała przyczyna całego mętliku w głowie młodzieńca. 

- Nie dość, że ketchupem umazałem się cały, to jeszcze ty tu jesteś. 

    Azale podszedł do kota, chcąc wyrzucić go z pokoju. Ten jednak usiadł na materacu, wpatrując się w młodzieńca. 

- Nie wiedziałem, że tak pachnie Ketchup. Ale to nic dziwnego, bo nigdy go nie jadłem.

    Azale upadł na podłogę i szybko doczołgał się do szafy, by znaleźć się jak najdalej od kota, który przemówił.

- Ty-tyyy! - Wyjąkał rudzielec, kuląc się ze strachu. 

   Kot nie był tym jednak zniechęcony. Z każdą sekundą, coraz bardziej zbliżał się do Azale.

- Jestem… Możesz mi mówić Tokono. A ten ketchup pachniał bardzo podobnie do… 

- Nieeee! Nie zjadaj mnie! Potwór! - Krzyk Azale rozniósł się po całym domu. "Potwór" szybko podskoczył do młodzieńca.

Senna InkantacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz