Gdy wróciły wspomnienia Azale, niespodziewanie zniknął także ból a na jego miejscu pojawiło się oszołomienie.
Rudzielec zrobił krok do przodu, a całe jego ciało zachwiało się. Zanim upadł, mężczyzna o długich włosach zdołał go złapać, ratując od niechybnego zderzenia z ziemią.
Czując stanowczą dłoń na plecach, Azale nie za bardzo wiedział co zrobić z rękami. Położył je więc na ramionach istoty odwiedzającej jego sny.
Mimo, że pozycja była lekko krępująca, młodzieńca wypełniło ciepło oraz poczucie bezpieczeństwa. Szybko jednak potrząsnął głową, przywracając sobie zdrowy rozsądek i próbując wydostać się z uścisku. Chwyt mężczyzny był jednak bardzo silny.
- Dzięki. Już mogę sam stać… - Wymamrotał Azale, starając się wyglądać na pewnego siebie. Czarnowłosy spojrzał na niego oceniająco a potem powoli usunął swoje ręce.
Rudzielec teraz już wolny, zrobił kilka kroków w tył, starając się wszystko poukładać w swojej głowie. By za bardzo się nie pogubić w obecnej sytuacji, postanowił na początku skupić się wyłącznie na tajemniczej postaci.
Azale wziął głęboki wdech, chowając drżące dłonie za plecami. - Ty… - Zaczął, starając się mówić pewnym siebie tonem. - Jak to możliwe, że widziałem cię w moich snach?
Mężczyzna przyjął stoicki wyraz twarzy, lekko przechylając głowę. - Nie musisz się tym martwić Azale…
Kiedy tylko chłopak usłyszał z ust nieznajomego swoje imię, przez jego ciało przeszła gęsia skórka. Było to jednocześnie strasznie jak i ekscytujące. Nagle rudzielec przypomniał sobie o ostrzeżeniu Tokono.
- Czy to ty zniszczysz to miasto?
Nim młodzieniec zdążył skończyć zdanie, w jednym ruchu mężczyzna ponownie stał zbyt blisko niego, lecz tym razem trzymał jego nadgarstek. - Kto ci to powiedział?!
Azale wzdrygnął się, widząc szaleństwo w szkarłatnych oczach. Czarnowłosy widząc to uspokoił się, a następnie przemówił delikatnym tonem. - Azale, nie ukrywaj niczego. Powiedz mi kto niszczy twój spokój.
Rudzielec zacisnął usta, walcząc z ochotą wyznania wszystkiego. Nie mógł jednak tego zrobić, jeśli chciał uratować tych których kocha. Zamiast tego, inne słowa wydostały się z jego ust. - Kim jesteś?
Mężczyzna spojrzał w bok, wzrokiem pełnym smutku, by po chwili schylić się ku młodzieńcowi. Patrzył prosto w jego oczy.
- Miłości, i tobie i sercu jestem Leal.
- Leal? - Powtórzył Azale z lekko czerwonymi policzkami. Nie był wstanie wytrzymać spojrzenia mężczyzny, dlatego wycofał się, przerywając kontakt wzrokowy.
- Posłuchaj mnie. - Oznajmił Leal, przybierając poważny ton głosu. - Musisz być ostrożny, inaczej wszystko może się zmienić. Nie chcę byś cierpiał… nie pozwolę na to. Nie słuchał więc nikogo i poproś mnie o pomoc. Zawsze przybędą. Uważaj na intruzów.
Młodzieniec nie zdążył odpowiedzieć na ostrzeżenie, a Leal zniknął, gdy tylko Zale zamrugał.
Przez moment chłopak stał w miejscu z bijącym sercem i z poplątanymi myślami.
W końcu Azale postanowił wrócić do środka.
Wchodząc do kuchni, zobaczył czekającego przyjaciela.
- Gdzie byłeś?
Azale podszedł do Mitisa, szybko zmieniając swoje oszołomienie w uśmiech. - To nic takiego! Byłem się przewietrzyć. Idziemy na jeszcze jedną rundę?!
CZYTASZ
Senna Inkantacja
Mystery / ThrillerAzale prowadzi spokojne życie. Nawet jeśli rodzina go drażni, to kocha ją całym sercem a najlepszy przyjaciel zawsze jest u jego boku. Na dodatek zaczęły się wakacje. Nic nie mogło być lepiej... Coś się jednak nie zgadza. Miasto zaczyna się rozpa...