Rozdział 15

3 0 0
                                    


   Azale trzymał swoje oczy zamknięte. Upływ czasu nie miał dla niego żadnego znaczenia. Wszystko kręciło się wokół spokojnej monotonii. Młodzieniec mógł polegać tylko na odwiedzającym go Leal.

     Umysł rudzielca nadal był zamglony, wycofany. Nie myślał, tylko czuł. Nawet istota  nie odzywała się, pozostając w bliskiej odległości.

    Powoli jednak Azale zaczął wracać do siebie. Starał się zebrać odłamki swojej jaźni, i ułożyć ją z powrotem. Wymagało to jednak czasu.

    Młodzieniec usłyszał metaliczny skrzyp. Poczuł jak Leal usiadł niedaleko niego. 

- Nie mogłem go znaleźć Azale. Jak powinienem się nim zabawić, po tym jak go złapię? - Zapytał mężczyzna, wpatrując się w nieruchome ciało. Rudzielec ubrany był w długą białą koszulkę bez rękawów oraz w jasne spodenki.  

   Mężczyzna nie potrafił oderwać od niego wzroku. Powinien w tej chwili szukać intruza, lub przygotować się na jej nadejście. Nie mógł zmusić się jednak do zostawienia Azale na dłuższą chwilę. Kręcił się pomiędzy swoim pragnieniem a obowiązkami. 

- Może, rozerwałbym go na twoich oczach?

   Leal wziął Azale w swoje ramiona. Odchylił powoli jego głowę do tyłu. Sięgnął wolną ręką po dłoń młodzieńca, i podniósł ją do ust. Na bladej skórze złożył delikatny pocałunek.

- Dawno nie jadłeś prawda? - Zapytał Leal. Przesunął swoimi ustami aż na nadgarstek chłopaka. - Musisz być głodny.

   Mężczyzna ugryzł opuszek palca wskazującego, by powoli uchwycić go językiem. Gdy skończył zabawę, pochylił się do szyi rudzielca, całując ją leniwie. 

- Może powinieneś zjeść tą osobę? 

   Azale nie odpowiedział. W środku czuł iskierki, które były niczym żar płomieni. Ostatecznie gasły co chwilę, pogrążone pod ciężarem innych, przygnębiających uczuć.

    Leal ponownie przygryzł skórę, pragnąc zostawić na niej ślad. - Jestem ciekawy czy to czujesz. Czy naprawdę coś czujesz. 

    W tym momencie Azale uwolnił jedną z myśli, która zalała jego umysł. Ciężkie emocje tłoczące się w jego wnętrzu, były jak kamienie ciągnące go na dno rozpaczy. Nie należały one całkowicie do tej chwili. Uwalniały się, topiąc młodzieńca, jak gdyby były przez całe życie zapieczętowane. Może nawet wszystko co mu się przytrafiło, zostało  wywołane przez nie? Nie… nawet w obecnej sytuacji wiedział, że te wydarzenia były prawdą. Nie było ratunku. Pozostał tylko on.

- Wypuść mnie… - Wyszeptał drżącym głosem.

   Leal z uśmiechem spojrzał na niego. - Powróciłeś? Cieszę się. Niedługo zostaniesz naprawiony. 

    Mężczyzna położył Azale z powrotem na miękkie poduszki. 

- Naprawiony…?

- Tak. - Zapewnił Leal, miękkim tonem. Pochylił się nad młodzieńcem, więżąc go swoim ciałem. Dłonie oparł niedaleko włosów Azale, wpatrująć się w zamknięte oczy. - Sprawię, że wszystko będzie jak dawniej. Twoi rodzice i twój brat będą na ciebie czekać. Ale tym razem, cały ja pójdę z tobą. Nic nie będziesz z tego pamiętał.

    Azale sapnął, czując jak usta Leal przesunęły się w stronę ucha, zostawiając po drodze mokre ślady pocałunków. 

- Czy to nie miłe, ponownie ich zobaczyć?- Kusił Czarnowłosy, przygryzając płatek ucha. - Znowu wszystko działało by sprawnie. 

Senna InkantacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz