Rozdział 16

2 0 0
                                    

    Istota pierwszy raz od dłuższego czasu poruszyła się podenerwowana, ale i podekscytowana.

     "Nie rozumiem."

- Azale... - Wyszeptał niepewnie Tokono.

- Taka jest prawda. - Oznajmił młodzieniec, wpatrując się w kota. Następnie westchnął powoli, starając się manewrować pomiędzy swoimi myślami. - Odrzucałem to wszystko. Nie mogłem tego zaakceptować. Ostatecznie zacząłem uważać go za wroga. Ale to nie tak.

    Tokono przekręcił swoją główkę zaciekawiony. Azale mówił dalej. - To ja zjadłem wszystkich tych śpiących ludzi. To ja siebie torturowałem. To ja założyłem sobie łańcuchy. To ja siebie zawsze kontrolowałem. Ale teraz już tego nie odrzucam. Wiem co trzeba zrobić.

    Azale odchylił głowę do tyłu. Jego oczy delikatnie rozszerzyły się, po raz pierwszy nareszcie widząc istotę.

    Nad głową młodzieńca unosiła się ciemność. Wirowała powoli, powiązana na wieczność z Zale. To był jej prawdziwy kształt, albo manifestacja innego oblicza, które nie narodziło się tak jak wszystkie ludzkie istoty.

- Wyrzuciłem cię. Nie wiem nawet czy zrobiłem to przez strach czy w chwili największego szaleństwa. A ty tylko chciałeś mojej akceptacji. Nie pamiętam jeszcze wszystkiego, ale stałeś się mną. Jesteś częścią mnie. I teraz chcę żebyś do mnie wrócił.

    Istota westchnęła z radości. Powoli jej krawędzie rozmywały się, przybierając ludzki kształt. Niedługo potem Azale wpatrywał się w swoją własną twarz, na której mieścił się mały uśmiech. Zbliżała się do niego, zatapiając w jego wnętrzu.

    Azale poczuł po raz pierwszy od dawna wewnętrzny spokój. Zaakceptował to czym się stał, oraz wszystkie swoje czyny.

    Nadal jednak spał. Musiał się obudzić, nie tylko dla swojego dobra, ale dla Leal.

    Kajdany opadły na podłogę z cichym brzękiem. Pocierając swoje nadgarstki, Azale wstał z miejsca. Znajdował się w środku złotej, oświetlonej klatki. Kraty ozdobione były kwiatowymi ornamentami. Na podłodze leżały poduszki i materace, na których znajdował się wzór w zieloną kratkę. Reszta pomieszczenia ukryta była w mroku.

    Młodzieniec podszedł do krat, dostrzegając dziwne kształty na ziemi. Z wyglądu przypominały one małe rośliny, ale rudzielec nie był tego pewien.

- Jak chcesz to zakończyć? - Zapytał kot, przechodząc przez szczelinę. Azale podniósł go, głaszcząc białe futerko.

- Nie jestem pewien jak to wszystko działa, ale mam kilka wskazówek w środku. - Zapewnił młodzieniec, wskazując wolną dłonią na swoją klatkę. - Leal jest demonem snu. To on rządzi tym światem. Zaczął się rozpadać przez to, że zacząłem powoli sobie przypominać. Ty oraz Książka twojego przyjaciela powoli uświadamiały mi prawdę. Leal ukrył mnie i chronił przed nią, może nawet przed mroczną częścią mnie... Ale nie chcę dłużej trwać w obłudzie.

- Odkryliśmy, że ten świat jest zakotwiczony o coś. Utrzymuje go jakaś rzecz. Jeśli ją znajdziesz, możesz wrócić do prawdziwego świata. Pamiętaj, że po tym nie będzie już odwrotu. Jedyne co mogę ci obiecać, to to, że nieważne co się stanie, będę przy tobie.

    Azale rozpromienił się. Pokiwał głową z wyrazem wdzięczności. - Dzięki!

    Tokono zeskoczył na materac. Gdy usiadł, zaczął czyścić językiem swoją łapkę. - Masz jakiś pomysł co to może być?

- Myślę... że wyczuwam to. On... znaczy ja, jestem w jakiś sposób połączony z Leal.

- Nie martw się tym. To bardzo ci pomoże. Najtrudniej będzie się stąd wydostać.

Senna InkantacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz