Jude usłyszała, jak drzwi frontowe, trzaskają. Podskoczyła, otwierając szeroko oczy. Dostrzegła jedynie ciemność.
- Gdzie ja jestem? - mruknęła sama do siebie, rozglądając się po otoczeniu.
Zaczęła dostrzegać zarysy mebli i ścian. Nagle zdała sobie sprawę, że nie jest u siebie. W jej mieszkaniu jest zimniej i śmierdzi stęchlizną. Właśnie znajdowała się w obcym mieszkaniu. I nie była w nim sama.
- Wyspałaś się? - dostrzegła zarysy wysokiej postaci w progu salonie. Było ciemno, ale czuła jego wzrok na sobie. Mogła jedynie wyobrazić sobie jego ciemne, badawcze tęczówki.
- Czego ode mnie chcesz? - szepnęła, przełykając gule w gardle. - Oddam ci kopertę, wszystko w niej jest.
- Trochę za późno - mruknął, zbliżając się w jej stronę. Dziewczyna zacisnęła pięści, nie ruszając się ze swojego miejsca. To dodało jej odrobinę odwagi. Potrzebowała jej, by przetrwać rozmowę z mężczyzną.
- Obserwowałem cię przez chwilę i zaskoczył mnie fakt, że tak młoda dziewczyna może mieszkać i pracować w takich miejscach. Nie chciałaś nigdy tego zmienić?
- Nie przeszkadzało mi to - skłamała.
- Hm, kłamiesz - zaczął twardo. Wiedział dobrze, że dziewczyna nie należy do najszczęśliwszych. Wystarczy spędzić z nią więcej niż dziesięć minut. - A ja tego nie lubię.
Wyprostowała się nagle, a jej plecy przebiegł zimny dreszcz. Mężczyzna ją przerażał, a zarazem ciekawił, jednak nie chciała tego przyznać.
- Chciałbym ci pomóc. Zaczniesz dla mnie pracować, w zamian za dogodne wynagrodzenie i mieszkanie.
- Nie - ucięła.
Mężczyzna spodziewał się, że dziewczyna uprze się na swoim.
- Nie ma takiej odpowiedzi, musisz się zgodzić.
- Nie. Nie znam cię. Porwaliście mnie, obserwowaliście, a teraz proponujesz mi to?
- To dobra oferta, nie ma żadnego haczyka. Będziesz pracować jako barmanka, masz doświadczenie. W zamian proszę o dyskretność.
- Nie, nie, nie, ja nie mogę - pokręciła głową.
- Dziewięć tysięcy mięsiecznie - rzucił liczbą. - Będziesz mieszkać tu i spłacać, co miesiąc małą stawkę. Podpiszę z tobą umowę, wszystko będzie jasne i klarowne. Normalna praca.
Zamarła. Objęła swoje ciało ramionami, rozważając jego propozycję. Oferował jej duże pieniądze, mieszkanie i prace.
Była w fatalnej sytuacji. W przepływie emocji zwolniła się z pracy, wysyłając szefowi krótką wiadomość oraz zrezygnowała z mieszkania. Miała zamiar wyjechać, przyjąć szybko w jakiejś pracy i wynająć pokój w kolejnej kamienicy.
Teraz los wyciągał w jej stronę pomocną rękę.
- Czemu miałabym ci zaufać? - szepnęła, oblizując suche usta.
- Żyjesz - rzucił, wyszczerzając się, jednak dziewczynie nie było do śmiechu.
Jude zgarbiła się, wlepiając wzrok na wyłożony parkiet w salonie. Rzeźnik ominął ją, kierując się w stronę kuchni. Miał ochotę zjeść jakieś ciastka, które wciąż powinny leżeć w czeluściach półek. Chyba że Vania je pożarł. Do tego jakieś wino i może kłaść się spać. Dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu, wykręcając swoje dłonie.
- Zgoda - rzuciła, zanim jeszcze przemyślała. Przysunęła dłoń do swoich ust, sama zdziwiona, tym, co powiedziała.
Rzeźnik zatrzymał się, również zdumiony. Nie spodziewał się, że dziewczyna zgodzi się tak szybko. Po chwili jednak na jego usta wpełzł tajemniczy uśmieszek.
Jude schowała się w swoim pokoju, gdy jego sylwetka znikła z jej zasięgu wzroku. Tam zakopała się w miękkiej kołdrze, zdając sobie sprawę, na co się zgodziła. Podpisała układ z samym diabłem. Bała się, że ta decyzja spuści ją jeszcze bardziej na dno.
Kolejna, ledwo przespana noc.
Rankiem Jude została w łóżku chwilę dłużej, pozwalając obolałym mięśniom i głowie na odpoczynek. Dom był pusty, gdy zawitała do kuchni. Cieszyła się z tego powodu, bo nadal czuła się obco w tym miejscu.
Otworzyła nieśmiało lodówkę, która - o dziwo - była pełna. Różnego rodzaju szynki, sery, które mogły kosztować połowę jej wypłaty, pomidory koktajlowe, awokado, jogurty owocowe, kabanosy oraz pasztety.
Ślinka, aż jej pociekła z buzi, widząc te wszystkie smakołyki.
Koniec końców odnalazła w półkach płatki kukurydziane, które zalała mlekiem. Przyzwyczaiła się, jednak do prostych dań.
Drzwi trzasnęły, gdy Jude odkładała już czysty talerz. Zamarła, słysząc kroki, zbliżające się do tego samego pomieszczenia, w którym przebywała. Nie była przygotowana na kolejne spotkanie z nim. Wolała go omijać.
Jednak to Vania wpadł do kuchni.
- O wstałaś! - ucieszył się, posyłając jej krótki uśmiech.
Jude miała chwilę, by dokładniej przyjrzeć się chłopakowi. Wcześniej nie zwracała tak dokładnie uwagi na jego wygląd. Kwadratowa szczęka z ładnie wykrojonymi ustami i wysokimi kości jarzmowymi. Na początku nie mogła odgadnąć koloru oczu, ale gdy zbliżył się w stronę lodówki, wyjmując puszkę pepsi, zdecydowała, że to na bank niebieski. Na swoich włosach nie spędzał sporo czasu, więc teraz wywijały się na wszystkie strony, zostawiając nieład na jego głowie.
Miał na sobie białą bluzę i zwykłe dżinsy. Nawet pod takim luźnym ubraniem, można było dostrzec kupę mięśni. Swoją wolną chwilę spędzał przecież na siłowni.
- Słyszałem, że zgodziłaś się pracować w klubie - zaczął niepewnie Vania, upijając łyk napoju. - Dobrze zdecydowałaś.
- Nie miałam wyboru - ucięła.
- To może być dla ciebie trudne, wręcz nierealne. Na początku też byłem sceptycznie nastawiony do współpracy z nim. - zaśmiał się, wspominając początki ich znajomości. - Spotkaliśmy się w dosyć nietutejszym miejscu. Potrzebowałem dobrej nauczki, by wreszcie wyjść na ludzi.
- I w tym pomógł ci on? - zapytała, wlepiając wzrok w mężczyznę.
- Tak, na początku nie byłem pewny, ale nie miałem nic do stracenia. Zgodziłem się i nie żałuję.
Jude też nie miała nic do stracenia. Potrzebowała czegoś nowego. Coś, co pomogłoby odbić się jej od dołka.
- Wiesz, co to Netflix? - Vania zmienił temat, wyrzucając puszkę do śmieci i zerkając na dziewczynę.
Jej policzki zarumieniły się, gdy pokręciła głową. Nie miała pojęcia o topowych rzeczach, których dwudziestolatki w dwudziestym pierwszym wieku, użytkowały nałogowo.
Vania zacisnął usta, kiwając głową w stronę salonu. Jude, mało przekonana, zasiadła na sofie obok chłopaka. Przez chwilę wysłuchiwała, jak tłumaczył jej, czym jest Netflix i jak może się na niego zalogować. Jude nie rozumiała prawie nic, ale nie była w stanie powiedzieć to podekscytowanemu mężczyźnie.
Vani udało się chociaż przez kilka godzin zrelaksować dziewczynę. Trafił w dziesiątkę z filmem. Już po kilku minutach, skupiła się na akcji i fabule. Nawet raz uśmiechnęła się, na co Vania sam ucieszył się podświadomie. Nawet nie wie, czemu chciał poprawić jej dzień i samopoczucie.
Zasługiwała na szczęście.
CZYTASZ
KOPERTA
Mystery / ThrillerJude, wracając późnym wieczorem z pracy, natknęła się na leżącą na ziemi kopertę. Nie sądziła, że w środku znajdzie wielką sumę pieniędzy, większą niż jej roczna pensja. Pod wpływem silnych emocji zabiera ją ze sobą. Nie miała pojęcia, że ich właści...