17

1.1K 43 1
                                    


- Rzygać mi się chcę, gdy słyszę Mojito - Vi pojawiła się u boku Jude, gdy ta kończyła ścierać resztki wylanego alkoholu z blatu. - Szesnaście osób go zamówiło dzisiejszego wieczoru.

Dziewczyna zabrała się za mycie cytryn, spoglądając zaciekawiona na ciemnowłosą.

- Coś taka spięta dzisiaj?

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - mruknęła.

- Potrzebujesz chyba jakiegoś rozluźnienia - odezwał się Kelly, pojawiając się między dwójką.

Vi przewróciła oczami na jego widok, powracając do swojej pracy. Natomiast Jude zerknęła zmieszana na barmana. Ten uznał to jedynie za zachętę, zbliżając się do ciemnowłosej. Owinął ją swoim ramieniem, posyłając jeden z tych swoich słynnych uśmiechów. Dzięki właśnie niemu zgarnia największe napiwki.

- Za dziesięć minut zaczynam przerwę - puścił jej oczko.

- Wybacz, ale nie jestem zainteresowana.

- Tak się droczę - zaśmiał się Kelly, mierzwiąc jej włosy.

Dziewczynie nie było do śmiechu. Dzisiejszego wieczora chłopak nie dawał jej chwili spokoju. Posyłał jej sprośne teksty, wnerwiając tym dodatkowo Vi, od której kilka razy dostał brudną szmatką. Wcześniej nawet klepnął ją w tyłek, gdy przechodził między barami.

- Powinieneś trzymać ręce przy sobie - oznajmiła mu, nie ukrywając drętwego tonu. - Nie każdemu może spodobać się twoje zachowanie.

- A co ja takiego robie?

- Żyjesz - bąknęła Vi, wciąż plecami do towarzystwa.

Kelly nie zwrócił uwagi na barmankę, zwracając się w stronę Jude, która wyżej uniosła swój podbródek. Obiecała sobie, że już nikt nie będzie nią pomiatać. Będzie trzymać głowę wysoko.

- Nie podoba ci się coś w moim zachowaniu, Jude Vaugh? - spytał.

Dziewczyna odważyła się przybliżyć do niego. Kelly nie spodziewał się, że to młoda dziewczyna przejmie przewagę.

Ścisnęła jego krocze, obserwując malujący się szok na twarzy barmana. Odskoczył od dziewczyny, łapiąc się za pulsujące przyrodzenie. Dziewczyny zagrały jego własną bronią. Tak, to był pomysł Vi i Jude. Tylko to czerwonowłosa miała go wykonać. Jednak Jude miała ochotę wykorzystać okazję.

Vi wybuchła śmiechem, dostrzegając jak zmieszany barman, biegiem kieruję się do pokoju socjalnego.

- No to go urobiłyśmy - parsknęła.

Nawet Jude uśmiechnęła się, zadowolona z obrotu spraw.

Szybko jednak spoważniała, dostrzegając ochroniarza zmierzającego w ich stronę. Trudno nie było dostrzec wysokiego i muskularnego mężczyznę w ciemnym garniturze.

- Panno Vaugh, szef chcę z panią pomówić - zamarła ze szklanką w ręku.

- Ou, chyba sobie nagrabiłaś - usłyszała jedynie, gdy potulnie wyszła z baru.

Pozwoliła kierować się ochroniarzowi do znanego jej już gabinetu. Nie miała pojęcia, czemu Killian chcę się z nią zobaczyć.

Siedział na fotelu, wlepiając swoje tęczówki w ekran laptopa. Nie zerknął, nawet gdy drzwi trzasnęły, a oni zostali sami.

- Chciałeś się ze mną widzieć - zaczęła nieśmiało, wciąż pozostając przy drzwiach.

- Owszem - mruknął poważnie, dalej ją ignorując. - Podejdź.

Dziewczyna stanęła naprzeciwko niego, przed biurkiem. Schowała swoje dłonie za plecami, próbując dodać sobie więcej pewności siebie.

Trudno, jak ma się przed sobą Killiana Morozova.

- Bliżej - stuknął palcami o brzeg biurka.

Dziewczyna nerwowa przełknęła ślinę, zdając sobie sprawę, jak blisko każę jej stanąć. Nieśmiało podążyła tam. Killian oderwał się od biurka, odsuwając fotel, by być naprzeciwko dziewczyny.

Zmierzył ją wzrokiem, od góry do dołu. Miała ochotę zakryć się czymś, by nie musiał widzieć jej nagich nóg i głębokiego dekoltu.

- Działo się coś dzisiaj? Wszystko dobrze w pracy? - spytał, zbijając ją tym z tropu.

Jude zawahała się, nie wiedząc, czy powinna wspominać mu o występkach Kelly'ego. W sumie sprawa została wyjaśniona.

- Wszystko dobrze.

- Nie masz nic mi do powiedzenia? - brnął dalej.

Dziewczyna zaprzeczyła.

- Pamiętasz, co ci mówiłem?

- Nie rozumiem - wyszeptała, czując jego ostre spojrzenie, które nie znaczyło nic dobrego.

- Za kłamstwa, każę - burknął.

Jude wiedziała, że zawaliła sprawę.

- Powtórzę jeszcze raz - zaczął. - Coś się działo przy barze, o czym muszę wiedzieć?

- Tak - skinęła. - Mieliśmy małe spięcie z Kellym.

- Trudno nazwać to spięciem - prychnął. - Mogę wiedzieć, co twoja dłoń robiła przy jego kroczu?

Fala wstydu przepłynęła przez Jude. Głupia pomyślała. Mogła się spodziewać, że się dowiedział.

- To był pomysł mój i Vi - próbowała wytłumaczyć swój występek. - Kelly nie umiał trzymać rąk przy sobie, więc postanowiłyśmy, że tym razemy my tak zadziałamy.

Widziała, jak jego oczy zachodzą jeszcze większą czernią. Zacisnął swoje palce o oparcie fotela.

- Dotknął cię? - dziewczyna pokiwała głową. - I czemu nie poszłaś z tym do mnie?

- Nie sądziłam, że będziesz się przejmować takimi drobnostkami.

Killian zacisnął oczy, próbując zachować resztki emocji przy dziewczynie.

- Moja, droga, Jude, zareagowałbym od razu, dając szybką lekcję zachowania i szacunku swojemu pracownikowi. Bardzo mi przykro, że zwątpiłaś w moją osobę, a teraz klęknij.

- Słucham? - pisnęła zaskoczona Jude.

- Mówiłem ci wcześniej, że każę za kłamstwa. Dodatkowo pozwolę ci, odbyć bardzo szybką lekcję.

- Killian - zaczęła, ale zasunęła usta, widząc jego stanowczy wzrok.

- Klękaj.

Jude opadła na kolana, przed Killianem, kompletnie nie wiedząc, co ją czeka.

- Rozepnij mi pasek - rozkazał jej, poprawiając się na fotelu.

Dziewczyna przybliżyła się, układając łokcie na jego udach. Ręce jej drżały, gdy mozolnie pracowała przy metalowej sprzeczce. Killian, jedynie oglądał, jak radzi sobie z problemem.

Gdy rozsunęła rozporek, dostrzegła wypukłość w jego bokserkach. Policzki ją zapiekły, gdy zdała sobie sprawę, co właśnie ma przed oczami.

Dreszcz podniecenia, przyćmił jej umysł.

- Zaskocz mnie, Jude.

Killian złapał za blanta, spoczywającego na jego biurku i odpalił końcówkę. Zmieszana Jude, oglądała jak zaciąga się zielskiem i wypuszcza kłębek, śmierdzącego dymu.

- Potrzebujesz na odwagę? - zapytał, widząc jej zainteresowanie.

Mężczyzna po raz kolejny mocno zaciągnął się i pochylił w stronę kobiety. Ich twarze były aktualnie na równi. Złapał jej podbródek, przysuwając usta do swoich. Jude uchyliła wargi, z czego od razu, skorzystał Killian. Wypuścił dym prosto w jej ust, powstrzymując się od muśnięcia ich. Pragnął posmakować młodej Jude, ale dzisiejszego wieczoru, miała odbyć inną lekcję.

Poczuła w płucach dziwną mieszankę, która przyprawiła ją o zawrót głowy.

- Zaciskasz wokół niego palce, a później bierzesz do buzi. Góra, dół, pamiętaj, - polecił jej, gdy nadal spoglądała z niewiedzą na jego krocze.

Przejechała palcami po materiale bokserek, badając jego strukturę. Wyczuła jego grubość. Killian zniecierpliwiony zsunął z siebie całe odzienie, nie przygotowując na to dziewczyny. Przęłknęła ślinę, widząc po raz pierwszy męskie przyrodzenie. Nie licząc pewnych niezbyt przyjemnych sytuacji z domu dziecka.

Z przypływu odwagi, złapała go w dłoń. Leniwym ruchem zaczęła kierować się w górę i w dół, tak jak rozkazał.

- Musisz użyć śliny.

Jude polizała całą długość, zostawiając na nim sporą ilość swojej śliny i dodatkowo, doprowadzając tym Killiana do szału. Złapał jej głowę, a ona pozwoliła mu sterować nią. Złapała go w ustach, dodając do tego język i pompującą go dłoń.

Killian mruknął z zachwytu, odchylając głowę do tyłu.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz