15

1.1K 47 3
                                    



Jęk opuścił jej usta, gdy Killian przygryzł wrażliwą skórę za uchem. Jude zanurzyła dłonie w jego włosy, jeszcze bardziej zbliżając jego głowę do swojej szyi. Już dawno przestała zdrowo myśleć, pozwalając mężczyźnie opanować całe swoje ciało.

Zadrżała z podniecenia, wyczuwając jego zimne palce na wewnętrznej stronie kolana. Sunął nim do góry, obserwując jej zamglone oczy.

- Mała, słodka Jude, czego pragniesz? - wyszeptał, prosto w jej rozchylone wargi. - Wciąż nie chcesz przyjąć moich lekcji?

Dziewczyna zacisnęła usta, spoglądając hardo w jego oczy.

- Nie - sapnęła.

Killian momentalnie uniósł się, odrywając od jej ciała. Zasiadł ponownie na środku kanapy. Oparł swoje ramiona o oparcie, a uda rozchylił. Miał dosyć spory problem, wbijający się w materiał spodni.

Jude próbowała opanować szalejący oddech, zerkając zadziwiona na Killiana. Ponownie na jego twarzy zawitał ostry, poważny wzrok. Nie podobała mu się upartość młodej kobiety. Zazwyczaj nie musiał dwa razy powtarzać się, każdy podawał mu wszystko na tacy.

- Rozmyśliłaś się? - spytał prowokująco, gdy dziewczyna wstała z dywanu, otrzepując swoje spodenki. - Siadaj.

Nie zrozumiała jego polecenia.

- Siadaj - ponowił rozkaz, wskazując swoje uda.

Jude przez chwilę rozmyślała nad ucieczką do swojego pokoju. Jednak coś ciągnęło ją do Killiana. Pragnęła jego uwagi i dotyku. Najwyraźniej długotrwała samotność i brak bliskości drugiej osoby, spowodowała, że jest w stanie wpaść w ramiona samego Rzeźnika.

Oparła kolano o kanapę, gotowa już zasiąść na jego kolanach. Wtedy, on sam siłą, szybko usadowił ją na nich. Pisnęła zdziwiona, opierając się o jego ramiona, by nie paść, jak długa, na jego klatkę piersiową. Killian objął dłońmi jej pośladki, na co wstydliwie opuściła wzrok.

- Patrz na mnie - wycedził zły.

Kompletnie nie rozumiała jego zdenerwowania.

Nie wiedziała, że właśnie siedziała na owym problemie, który doprowadzał go do szału.

- Czego pragniesz, droga Jude? - spytał, jeszcze bardziej ją zawstydzając.

Jej policzki płonęły. Poruszyła się niespokojnie na swoim miejscu, by po chwili, otrzeć się o wypukłość w jego spodniach. Zamarła, widząc jak mężczyzna, zamyka oczy i przechyla głowę do tyłu. Z jego gardła wyszedł cichy pomruk.

- Wybacz - wyszeptała spanikowana.

Killian, zniżył dłonie, zaciskając swoje długie palce na jej udach. Jude westchnęła, zniżając tam wzrok i dostrzegając jego dużą dłoń z charakterystycznymi, wystającymi żyłami. Teraz zauważyła długą bliznę, od palca serdecznego, chowającą się pod koszulą. Wróciła wzrokiem na jego twarz. Nie mogła się powstrzymać, by musnąć dłonią jego skroń. Poczuła na opuszkach nieregularności blizny.

Otworzył gwałtownie oczy, spoglądając ostro na Jude. Od dawna nikt nie dotykał jego twarzy.

- Co ty robisz? - spytał, z gniewu mocniej zaciskając palce na jej udach.

- Skąd je masz? - dalej wędrowała palcem po jego twarzy, kompletnie olewając pytanie Killiana.

- Długa historia - uciął.

Dziewczyna miała ponownie odezwać się, ale do pomieszczenia wpadł Vania. Próbowała zeskoczyć z ud mężczyzny, ale Killian przytrzymał ją, nie pozwalając jej się ruszyć.

- Szefie - chłopak głośno sapał, jakby właśnie przebiegł maraton. - Drazgov pojawił się w klubie.

Tyle wystarczyło, żeby obudzić dwójkę. Mężczyzna zsunął z siebie kobietę, kierując się w stronę przyjaciela.

- Ja też chcę jechać - wypaliła Jude, spoglądając z nadzieją na Killiana.

Ten zatrzymał się, zerkając na nią zza ramienia.

- Przebierz się - rozkazał, spoglądając na jej krótką piżamę. - Masz pięć minut.

Nie musiał powtarzać dwa razy. W pośpiechu zmieniła swój strój, wsuwając pierwsze lepsze, czarne dżinsy i tego samego koloru bluzę.

Podczas podróży żadne z nich nie odezwało się słowem. Vania nawet nie puścił swojej płyty, którą zazwyczaj włączał podczas podróży.

- Barnes złapał go, gdy wpadł do łazienki. Jest w twoim gabinecie - odczytał wiadomość Vania, gdy już prawie parkowali pod klubem.

Jude nie mogła uwierzyć, że za kilka minut spotka ponownie swojego oprawcę.

Minęło dwa lata i wyglądał tak samo. Identycznie ułożone, krótko przycięte włosy, lekki zarost i okrągłe, piwne oczy. Tym razem nie wyglądał na tak pewnego siebie i zadowolonego. W jego oczach dostrzegła strach, gdy siedział związany na kanapie, gdzie kilka godzin temu spała w najlepsze.

Na jej widok rozszerzył oczy, próbując powiedzieć coś przez materiał, który zasłaniał jego buzie.

- Możecie nas zostawić - odezwał się Killian w stronę swoich ochroniarzy, którzy od razu wyszli z pokoju.

Killian spojrzał na dziewczynę, która aż buzowała z emocji.

- Chcesz zacząć? Zostawić cię z nim? - spytał, zwracając jej uwagę.

- Ja nie wiem, czy będę w stanie - jej głos zadrżał.

Mężczyzna ominął dziewczynę, podchodząc do biurka. Jude dopiero wtedy zauważyła cały sprzęt, który rozłożono na drewnie. Noże, tasaki, szczypce, szpikulce, długo, by wymieniać.

Killian złapał za jeden z ostrych narzędzi, obracając czysty metal w rękach. Brakowało mu tego. Szkoda tylko, że miał takie warunki. Pragnął wywieźć Drazgova do jakiejś opuszczonej fabryki, gdzie nie będzie bał się pobrudzić posadzki.

- Łapiesz za sprzęt - zwrócił się do dziewczyny. - Patrzysz na niego, przypominasz jedną ze scen z nim w roli głównej, zamykasz oczy i zanurzasz.

Jude obserwowała, jak mężczyzna spokojnie, obchodzi jej oprawcę, przystając za jego plecami. Wyglądał jak zwierzyna, która raz zaatakuję swoją ofiarę. Jednym ruchem rozpruwa przednią część koszuli Felixa, odsłaniając klatkę piersiową. Guziki rozleciały się, a kilka z nich powędrowały pod jej stopy. Drazgov oddychał szybko, rozumiejąc, co niedługo z nim się stanie.

- Pragniesz słyszeć jego lament, gdy będziesz zatapiać w nim nóż? - spytał zachęcająco Killian, wodząc nożem po szyi mężczyzny.

Felix kręcił się, próbując zerwać więzy. Na nic.

Jude spojrzała na niego ponownie. Tym razem, zamiast jego oczu, dostrzegła zapłakane tęczówki dziewczyny, którą zadowolony gwałcił w swoim biurze. Takich dziewczynek było wiele. I to od niej zależało, czy dalej będzie to robił.

Przybliżyła się w jego stronę. Złapała za jeden z noży, leżących na biurku i zacisnęła palce na rękojeści.

- Zdejmij - rzuciła w stronę Killiana, który od razu zerwał materiał z jego ust.

- Jude pro - nie dokończył.

Jude jednym ruchem wbiła mu nóż w udo. W pokoju rozbrzmiał przerażający krzyk bólu. Nie spuściła z niego wzroku, oglądając jak przez jego twarz, przemierzają spazmy bólu. Zacisnął zęby, spoglądając na byłą wychowankę domu dziecka.

- Ty, mała ku - wyrwała nóż, by po chwili ponownie wbić go, tym razem zmieniając nogę.

Była jak w transie. Była zła na Drazgova, mieszkańców tej całej rudery, gdzie miała przyjemność mieszkać i los, który zażartował z jej życia. Przez dwadzieścia lat wykorzystywaną ją, szydzono z niej i kpiono. Teraz wszystko miało się zmienić. 

Killian Morozov, w ten dzień, pozwolił Jude Vaugh zaspokoić jej mroczną stronę.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz