20

1.1K 61 4
                                    



Następnego dnia Killian uznał, że najlepiej, jeśli Jude przeprowadzi się z nim do domu głównego. Dziewczynę od razu przytłoczył widok wielkiej posiadłości, w której kręciło się pełno mężczyzn. Oni nawet nie próbowali ukryć zdziwionych spojrzeń w stronę młodej kobiety. Nie był to częsty widok w mieszkaniu Morozova.

Od razu zamknął się ze swoimi ludźmi w gabinecie, a Jude mogła odespać w przydzielonym pokoju. Wciąż nie mogła uspokoić myśli, które doprowadzały ją do szału.

Czuła się przytłoczona, zagubiona i osamotniona. Wciąż nie mogła pozbierać się od momentu, gdy wpadła w szał w gabinecie Morozova. Ludzka cząstka po prostu z niej odeszła, a ona sama zaczęła kształtować inną osobowość. Bała się, że nowa Jude Vaugh, będzie odbiegać od tej dawnej. Oszaleje, pomyślała.

Drzemkę przerwał jej odgłos otwieranych drzwi. Uniosła zaspane oczy, dostrzegając nieznajomą sylwetkę. Od razu napięła się, wyczuwając zagrożenie. Gdy usłyszała, że ktoś próbował ją zaatakować w domu, jeszcze bardziej zaczęła odczuwać zagrożenie ze strony nieznajomych.

- Chyba pomyliłaś pokoje - mruknął nieprzyjemnie, wbijając w nią oczekujący wzrok.

Jude widziała go pierwszy raz.

- Głucha jesteś? - warknął, zdejmując z niej kołdrę. Kobieta zerwała swoje ciało z łóżka, próbując oddalić się od faceta. - Kto się z tobą tu zabawiał, co? Szef nie lubi, gdy sprowadza się tu takie dziwki.

Jude zacisnęła zęby, wyczuwając jak we krwi zaczyna wrzeć złość. Wyrwano ją z drzemki, zbliżał jej się okres i nie była w dobrym stanie psychicznym.

- Nie nazywaj mnie dziwką. - Nie próbowała ukryć wrogiego tonu. - Znam twojego szefa i nie będzie zadowolony z twoich słów.

- Tak? - ucieszył się, sądząc, że to on właśnie, znajduję się na wygranej pozycji. - Zobaczymy, co na to powie.

Jude próbowała wyrwać się z jego rąk, gdy złapał za koszulkę, którą Vania przyniósł jej do przebrania. Siłą zaczął ciągnąć w nieznanym jej kierunku.

Vaugh nie mogła powstrzymać burzy emocji, która zawładnęła jej ciałem. Miała ochotę wylać całą złość na mężczyznę, który nie okazał jej należytego szacunku.

Wszystko się przelało, gdy po otwarciu drzwi do gabinetu, rzucił dziewczynę na drewnianą podłogę. Jude poczuła ból na swoich kolanach i zacisnęła zęby, by nie rzucić się z pięściami na swojego oprawcę. Nie otworzyła przez dłuższy czas oczu, by opanować szalejący oddech.

- Ta dziwka próbowała mi nagadać, że cię zna - usłyszała za swoimi plecami. - Tyle razy wspominałem chłopakom, by nie przyprowadzali tutaj takich, jak ona.

W pomieszczeniu nastała cisza, która zamroziła samą Jude. Otworzyła oczy, zerkając na zaciemniony gabinet. Jak najbardziej w jego stylu. Killian siedział przy potężnym biurku, na którym już walał się stos dokumentów. W ustach trzymał jarzącą się końcówkę cygara, a w dłoni przelewał zawartość whisky w szklance. Nawet nie spoglądał na swojego pracownika. Patrzył na Jude.

Gdy tylko dostrzegł jej gniewne spojrzenie, pokryte identyczną mgłą, jaką mógł mieć przyjemność zobaczyć, przed tym, jak wbiła nóż w Drazgova. Wiedział, co to oznacza.

- Dzisiaj wróciłeś z urlopu, zgadza się, Jaime? - spytał cicho, wreszcie zerkając na łysego faceta.

- No tak, tłumaczyłem ci, że przy ostatnim treningu wybiłem sobie dwa palce. Potrzebowałem przerwy, żeby zebrać siły.

Killian pokiwał głowę, wracając do Jude.

- Jude, wstań - rozkazał, zadziwiając tym samego Jaime'go, który spiął się gwałtownie.

Dziewczyna uniosła się, prostując swoje plecy i nadal utrzymując spojrzenie Killiana.

- Nie rozumiem - zawahał się facet.

- Jude, moja droga, który palec wybierasz? - Killian zaciągnął się cygarem, wstając ze swojego miejsca.

Obszedł biurko, opierając się o jego kraniec, by mieć lepszy widok na dwójkę.

- Szefie, o czym szef mówi? - głos Jaime'go zadrżał, nie mogąc uwierzyć w zaistniałą sytuację.

- Jaime, poznaj Jude, która pracuję u nas. Pozwolę jej wybrać twoją karę, zamiast samemu pozbawić cię kutasa w spodniach. Więc, Jude, który palec?

- Szefie, ale ja nawet jej nie dotknąłem! - próbował wybronić się, zerkając błagalnie na młodą kobietę. Jude spojrzała na niego, przez ramię, a widząc jego minę, jedynie uniosła usta w szaleńczym uśmiechu.

- Wskazujący - rzuciła.

Killian odbił się od biurka, łapiąc mężczyznę, który próbował dostać się do drzwi. Siłą posadził na krześle. Jego pracownicy wiedzieli, że nie warto walczyć z Morozovem. Szacunek i przyjęcie kary to jedyne wyjście z sytuacji.

- Palec albo śmierć, Jaime, wybierz dobrze - mruknął Morozov, wiedząc że to odwiedzie go od ucieczek.

Jednak nadal stał za nim, trzymając ręcę na jego ramionach.

- Za paskiem mam nóż, weź go - zwrócił się w stronę Jude, która od razu pojawiła się u jego boku. Wciąż nie odwrócił od niej wzroku, gdy włożyła rękę pod jego marynarkę, wyszukując jego noża. Wyciągnęła go szybko, spoglądając na błyszczące ostrze.

Mogła myśleć, że to nie jest dobre i humanitarne zachowania. Mogła zawahać się. Mogła stwierdzić, że nie jest w stanie, pozbyć się kogoś części ciała. Mogła upuścić nóż.

Ale tego nie zrobiła.

Spojrzała na niego, gdy kręcił głową, nie wierząc, że dziewczyna będzie w stanie, tak po prostu, wykonać cios.

Jude Vaugh, już dawno, stała się uczennicą samego diabła. Killian Morozov w ciągu kilku dni potrafił zmienić jej zasady i reguły życiowe. Stwarzał pomału damską wersję siebie.

Jaime przytłumił krzyk, gdy z resztki palca, zaczęła bryzgać świeża krew. Oddychał głęboko, spoglądając na odciętą część. Nie sądził, że dziewczyna, aż tak szybko wykona cios, jednym ruchem obcinając go.

Zrobiła to.

- Wyjdź już, Jaime - klepnął mężczyznę po plecach. - Następnym razem wyrażaj się z szacunkiem do kobiet, bo stracisz inną rzecz.

Uciekł z podkulonym ogonem, bojąc się, że jego szef wymyśli inną karę.

Odebrał z jej rąk zakrwawiony nóż, rzucając w kąt pokoju.

- Bardzo dobrze, moja dziewczynko - pochwalił Jude, w której wciąż wrzało pełno emocji. Oparła się o biurko, przechylając głowę do tyłu.

Killian od razu objął jej drżące ciało, rękę zaciskając na szyi, by sprawdzić tętno. Wysokie.

- Robisz się coraz silniejsza - wyszeptał w jej włosy. - Nie pozwalaj, by ktoś zaniżał twoją wartość. Bądź bardziej pewna swoich kroków, Jude. Bądź krok od każdego.

Jude spojrzała na jego ciemne oczy, w których miała ochotę dostrzec coś więcej, niż sam mrok.

Później zerknęła na usta, pragnąc, by móc ich zasmakować. Killian o tym dobrze wiedział, ale nie wykonał pierwszego kroku. Obserwował, jak Jude zbliża się do jego twarzy. W pewnej chwili zamyka oczy, muskając jego wargi. Poczuł słodki smak Jude Vaugh, żałując, że nie pocałował jej już wcześniej. Pozwolił jej prowadzić, leniwie oddając każdy z jej pocałunków. Nie dotykał jej, to ona owinęła swoje ręce na jego karku. Chciał, żeby to ona przejęła całkowitą kontrolę.

- Kiedy następna lekcja? - wyszeptała nagle, doprowadzając Killiana do szału.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz