Od nieszczęsnego spotkania z Vanią minął tydzień. Jude w tym czasie skupiła się na pracy i terapii, by ponownie nie wrócić do punktu wyjścia. Podobała jej się nowa Jude Vaugh i nie miała zamiaru przechodzić przez to piekło. W poniedziałek rano, obie przyjaciółki mogły pospać do późnej godziny, w związku z remontem knajpki. Szef uznał, że potrzebują odświeżenia pomieszczeń i nowy look, który zwiększy ilość klientów.
- Wiem, jakie kupię! - Kiara wpadła do pokoju, gdzie Landon w najlepsze rozwalił się na ich kanapie. Jude grzecznie konsumowała swoje późne śniadanie, nie zważając na nogi przyjaciela na jej udach. - Dwie stówki, ale się opłaca.
Jude spojrzała na wyświetlacz telefonu przyjaciółki z aukcją wysokich kozaków ze znanej marki. Kompletnie nie w jej stylu. Kiara uwielbiała kupować mało praktyczne ciuchy, które walały się w jej szafie. Lumpeks był jej drugim domem, gdzie spędzała najwięcej czasu. Wracała zawsze z co najmniej dwoma torbami.
Wzruszyła ramionami.
- No co, nieładne? - zdziwiła się Kiara, przyciskając telefon do piersi.
- Pokaż - rzucił Landon, odwracając wzrok od telewizora. - Ty masz zamiar w takich chodzić na mrozie?
- Przecież to tylko sześć centymetrów, cepie - warknęła, chowając telefon. - W opiniach piszą, że są bardzo wygodne.
- Tylko nie zakładaj takich na dzisiejszy wieczór - oburzył się chłopak. - Będziesz wyższa ode mnie.
Kiara oczywiście nie posłuchała, zakładając dziesięciocentymetrowe szpilki. Chłopak posłał jej jedynie niezadowolone spojrzenie, wiedząc, że nie mają czasu na poprawki. Byli już i tak spóźnieni.
Landon potrzebował partnerki na kolację rodzinną. Obiecał babci, że przy następnej, pojawi się z panterką, więc ubłagał Kiarę, by z nim wyszła. Oczywiście, nie za darmo. Jak to powiedziała Kiara, "pieniądze na kozaki, same się nie uzbierają."
Jude została sama, więc uznała, że to idealny moment, by zająć się sobą. Przy ostatnim wyjściu do sklepu, zakupiła farbę na jej jaśniejsze odrosty i maseczkę w płachcie. Wcześniej nie skupiała się na takich pierdołach, ale Kiara w którąś niedziele, zrobiła im "spa day". Musiała przyznać, że nigdy nie czuła się bardziej świeżo i ładniej.
Z farbą na głowie, otworzyła sok z żurawiny i wiśni, który Landon przyniósł dzisiejszego dnia. Jego babcia nałogowo robiła przetwory, a, jako że on za nimi nie przepadał, przynosił im. Dżemy, nalewki, soki, syropy i domowe wina. Szafki wypełnione po brzegi.
Wróciła ponownie do łazienki, zmywając farbę i zawijając włosy w turban. Nagle poczuła na swoich kostkach, powiew zimnego powietrza. W mieszkaniu miały zamknięte wszystkie okna, a grzejniki odkręcone na maksa. To nieprawdopodobne. Ich dom był istną Saharą.
Zmarszczyła brwi, nasłuchując jakichkolwiek dźwięków zza drzwi. Zerknęła ukradkiem na umywalkę, gdzie z boku leżały nożyczki do cięcia włosów. Nie wiele myśląc, złapała za nie, wychylając się z łazienki.
Serce jej biło, a żołądek zacisnął, gdy bosymi stopami, próbowała nie wywołać żadnego dźwięku. Uważnie skanowała otoczenie, gotowa na atak. Pomieszczenia oświetlał jej jedynie księżyc i kilka świeczek, które Kiara zaświeciła przed wyjściem.
Dostrzegła otwarte okno w salonie, które jest pewna, że zamykała. Na białym dywanie dostrzegła smugi brudu, które utwierdziły ją w przekonaniu, że nie jest sama w domu.
To była chwila, gdy z kuchni wyskoczył zamaskowany mężczyzna. Dokładnie widziała jego postać, ciemne ubrania i czarną kominiarkę. Zareagowała szybciej od swojego umysłu. Nie przemyślała tego. Jej dłoń, w której nadal trzymała nożyczki, uniosła się, a mężczyzna sam nadział się na ostry koniec.
Jude otworzyła szeroko oczy, wyczuwając opór w narzędziu. Oboje nie mogli uwierzyć. Nieznajomy dalej próbował zaatakować, a końcowo, oboje opadli na ziemię. Poczuła ból w odcinku lędźwiowym, wypuszczając jęk.
Z jego ust ciekła strużkiem krew, gdy wyrwał nożyczki ze swojej rany. Jude widziała, jak unosi się na kolana, posyłając jej wrogie spojrzenie. To jej koniec. Nie potrafiła zareagować, gdy zacisnął dłoń na krwawym narzędziu.
Zanim jednak udało mu się rzucić na znieruchomiałą Jude, coś wystrzeliło, a raczej ktoś sprzedał nieznajomemu kulkę między oczy.
Jude zakryła uszy, słysząc nadal dudniący pocisk, który wystrzelił kilka metrów przed nią. Nie oderwała jednak oczu od twarzy nieznajomego, który runął jak długi na podłogę. Z jego głowy zaczęła sączyć się gorąca krew, brudząc ich ulubiony, biały dywan.
Vania pomógł jej unieść się na nogi, gdy reszta ludzi, zaczynała już sprzątać ślady po ich spotkaniu.
- Nic ci nie jest? - spytał, skanując jej sylwetkę.
Pokręciła głową. Dalej przyglądała się narastającej krwi na dywanie i dziurze w czole faceta.
- Człowiek Yuri'ego - usłyszeli oboje, gdy jeden z mężczyzn, odsunął rękaw bluzy. Na dolnej części ręki, znajdował się charakterystyczny, wyblakły tatuaż z kompasem.
Vania dokładnie wiedział, kto zlecił włamanie. Jude dalej nie mogła w to uwierzyć. Sądziła, że złe fatum przestało już ją prześladować. Najwidoczniej los nie miał zamiaru jej oszczędzić, powodując kolejne traumy i ataki paniki.
- Już wiesz, dlaczego cię uprzedzałem - posłał jej stanowczy wzrok. - Yuri poluję na ciebie.
Nie opierała się, gdy zaczął ciągnąć ją w stronę dwóch, terenowych samochodów, zaparkowanych przed jej mieszkaniem. Wyróżniały się na tle niszowych aut przed kamienicą. Aż dziwne, że obyli się bez tłumów ludzi.
- Skąd wiedziałeś? - spytała, gdy oboje zasiedli na siedzeniach. Zapięła grzecznie pasy, próbując uspokoić szalejący oddech. Technika jej terapeutki okazała się pomocna, bo po chwili ucisk w klatce piersiowej, zniknął. Potrzebowała jednak swoich leków, które zostawiła w mieszkaniu.
- Obserwuję twoje mieszkanie - wytłumaczył spokojnie, wjeżdżając na drogę. - Spodziewałem się, że któregoś dnia, będzie chciał zaatakować.
- Czemu?
- Wkopał Morozova, więc dodatkowo chciał skrzywdzić cię, żeby dobić go jeszcze bardziej.
Powraca temat Killiana.
To oczywiste, że Jude nie była w stanie, wymazać z pamięci Morozova. Wywoływał u niej tyle sprzecznych uczuć. Jednego dnia za nim tęskniła, następnego nienawidziła, a kolejnego pragnęła.
- A co z Kiarą? Boże - zaczęła panikować, przypominając sobie nagle o przyjaciółce.
- Zajmę się tym - obiecał Vania, posyłając jej pokrzepujący uśmieszek. - Zabiorę ją tam, gdzie ciebie. Lepiej, jakbyście tam nie mieszkały, gdy Yuri dalej lata sobie spokojnie po mieście.
- Czyli gdzie będziemy mieszkać? - Nie przestała zadawać pytań.
Bała się, że przyjaciółce coś się stanie, przez jej głupotę i przeszłość. Kiara pomogła jej w tylu rzeczach, wyciągając z najgorszych dołków. Jak jej to teraz wytłumaczy? Czy Vania naprawdę mówi prawdę? Pytania narastały w jej głowie.
- W bezpieczne miejsce. Ktoś stęsknił się za tobą.
Jude zamilkła, powracając wzrokiem na drogę.
CZYTASZ
KOPERTA
Mystery / ThrillerJude, wracając późnym wieczorem z pracy, natknęła się na leżącą na ziemi kopertę. Nie sądziła, że w środku znajdzie wielką sumę pieniędzy, większą niż jej roczna pensja. Pod wpływem silnych emocji zabiera ją ze sobą. Nie miała pojęcia, że ich właści...