10

1.2K 40 0
                                    




Jude od kilku minut próbowała przełamać się, by wyjść naprzeciw mężczyźnie, który godzinę temu przybył do mieszkania. Czekała na niego cały dzień, nie będąc nawet pewna, czy się zjawi. Vania nawet nie chciał udzielić jej takiej informacji.

Policzyła do pięciu i odważyła się wkroczyć do pomieszczenia.

Dostrzegła jego rozległe plecy w ciemnej koszuli, gdy otwierał korek jednego z szampanów. Od razu rozpoznała butelkę drogiego alkoholu. Bywało, że w pracy wertowała strony internetowe, zapamiętując wszystkie nazwy, ceny, roczniki.

- Nie spodziewałem się, że wyjdziesz ze swojej nory - mruknął, nawet nie zerkając na nią.

Cała odwaga spłynęła z dwudziestolatki. Próbowała opanować drżące dłonie i odchrząknęła, przełykając ślinę w buzi.

- Powinnam ci to już dawno oddać - zwróciła w jego stronę kopertę.

Mężczyzna w tej chwili odwrócił się w jej stronę. Pierwsze, co zauważyła to jego oczy, identyczne, jakie zapamiętała. Takich nigdy w życiu nie miała w okazji dostrzec — zbyt hipnotyzujące i pociągające. Później zerknęła na jego kilkudniowy zarost, dodający mu jeszcze więcej męskości. Idealnie komponował się z dłuższymi, nieułożonymi włosami.

Zerknął na dłoń Jude, zabierając z jej palca kopertę. Nie powstrzymał się, oczywiście, od muśnięcia jej skóry. Jude przeszła wiązka prądu, więc szybko schowała swoje dłonie za plecami. Nie umknęło to mężczyźnie. Kopertę rzucił na blat obok, co widocznie zmieszało dziewczynę.

- Miło, że pamiętasz - mruknął, przechylając szklankę i smakując alkoholu, który niedawno sobie wlał. Nawet wtedy nie oderwał od niej wzroku. Jude miała ochotę uciec z tego pomieszczenia. Czuła się jak w klatce, zamknięta z samym lwem. - Nie krępuj się, możesz korzystać z barka.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie będąc pewna, o czym mówi mężczyzna. Wtedy zdała sobie sprawę, że dziwny mebel w kącie kuchni, stanowił barek na alkohol. Zerknęła na drogie butelki i ozdobne szklanki. Nie mogła się powstrzymać, by zbliżyć się do pokaźnej kolekcji.

Mimo że nienawidziła swojej pracy, satysfakcjonowało ją robienie drinków czy ozdabianie szklanek, by wizualnie wszystko wyglądało atrakcyjnie. Oczywiście, mężczyźni w barze, tego nie doceniali. Oni chodzili tam, by się upić, a nie fotografować ładne szklanki.

Wódka, szkocka, liquidy, giny, szampany, likiery, długo, by wymieniać.

- No dalej - nawet nie zauważyła, jak pojawił się u jej boku. Zesztywniała, czując emanujące ciepło z jego ciała. Nawet do jej nozdrzy doszedł mocny zapach, męskim perfum.

Wzięła sporą, czarną butelkę do rąk, zaciekawiona jej wyglądem.

- Riga Black - odgadł, zadowolony z jej wyboru. Obserwowałam, jak jej oczy błyszczą na kolekcjonerski alkohol. Nie spodziewał się, że jakakolwiek kobieta zaciekawi się jego dobytkiem. - Litewski.

- Łotewski - poprawiła go.

Mężczyzna uniósł brwi, zdając sobie sprawę, że popełnił gafę. Młoda Jude Vaugh znała się lepiej od niego, długotrwałego konesera.

- Przydasz się w naszym zespole - stwierdził zadowolony.

Jude jednak nie czuła się pełna. Wciąż nie spała po nocach. Rozmyślała, czy dobrze postąpiła, zgadzając się na pracę, którą jej zaproponował. Nie była w stanie uwierzyć, że może tyle zarobić, mieć swoje mieszkanie za tak naprawdę nic.

- Kiedy zacznę pracę? - spytała, odstawiając delikatnie butelkę. Nie odwróciła się jednak w stronę mężczyzny, udając, że dalej ogląda zawartość barka.

- Jutro Vania zaprowadzi cię do klubu i wszystko pokaże - odparł.

- Wróce do pokoju - mruknęła, jak najszybciej uciekając do swojego pomieszczenia.



Jude szybko załapała podstawy. Głównie, dzięki zgranemu zespołowi, który stał za barem. Na zmianie miała pracować z trójką osób: Kellym, młodym studentem prawa, który co chwilę rzuca sprośnymi tekstami, Vi, mająca krwistoczerwone włosy i szeroki uśmiech oraz Bary, który w to lato skończ trzydzieści dwa lata.

Wciąż nie mogła przyzwyczaić się do wielu zmian. Klub nie był niczego sobie. To był jeden z tych, którzy młodzi ludzie pchają się, by chociaż spędzić parę minut. Dopasowane garnitury, drogie zegarki klientów baru, tylko potwierdzały wysoki status społeczny i majątkowy gości.

Dodatkowo kilka metrów dalej, rozstawione są podium z rurami, na których już tańczyły półnagie tancerki. Jude cały wieczór próbowała nie zerkać na wywijające się kobiety. Czuła jak jej policzki zachodzą rumieńcem, a nie chciała, by inni zauważyli jej zmieszanie.

Odebrała i dokończyła już osiem zamówień, będąc z siebie bardzo zadowolona.

Mężczyzna dzisiejszego wieczoru nie mógł oprzeć się i obserwował ciemnowłosą z górnej loży. Szybko za klimatyzowała się, teraz sprawnie wywijając za barem.

Pasowała tu. Wyglądała rewelacyjnie w uniformie klubu, składającej się z krótkiej spódniczki i dopasowanej koszuli. Wszystko, oczywiście, w odcieniu czerni, jak większość rzeczy tutaj.

Nie mógł opuścić z niej wzroku, nawet gdy podeszła do niego Carla. Zawiedziona kobieta próbowała zwrócić jego uwagę, podsuwając mu pod oczy, swój pokaźny biust. Miała na sobie skąpą bieliznę, zrobioną z malusieńkich diamencików.

Mężczyzna nie zareagował, więc ułożyła swoją dłoń na jego udzie, zaczynając kokietywnie tańczyć na niebotycznie wysokich szpilkach. Starała się wypinać w jego stronę swoje atuty. Pragnęła, by chociaż na chwilę zerknął na nią.

Ten jedynie zacisnął ostrzegawczo dłoń na jej talii, gdy postanowiła rzucić się na jego kolana. Zaczęła ocierać się o jego krocze, rozsuwając miseczkę swojego stanika. Ujęła dłonią swoją pierś, wypuszczając zduszony jęk ze swoich ust. Palcem ścisnęła sterczącą brodawkę, pragnąc więcej dotyku.

Mężczyzna zwrócił się w stronę Carli, która wręcz jęknęła, gdy jego tęczówki napotkały jej.

- Nie dzisiaj - mruknął, ale dziewczyna nie dała za wygraną.

Złapała za jego rękę, wsuwając prędko do swoich majtek. Mężczyzna zacisnął oczy, wyczuwając w palcach jej lepkie soki.

- Proszę - wyszeptała. - Tylko ten jeden raz.

Nie spodobało mu się ani trochę, zachowanie dziewczyny. Nie uszanowała jego decyzji.

Pisnęła, gdy bez żadnego przygotowania, wsunął w nią dwa palce. Czuł, jak jej ciało, zadrżało z powodu przepływu tylu emocji. Leniwie poruszał nimi, kontrolując spełnienie kobiety. Ta dalej pieściła swoje piersi, ugniatając, podszczypując i upewniając się, że ciemnowłosy ma je przed oczami. Nie wiedziała, że nie sprawiały wcale na nim wrażenia.

Zaczęła oddychać coraz głośniej, jej nogi drżeć, więc wyjął gwałtownie palce. Dziewczyna zamarła, skupiając wzrok na mężczyźnie.

- Schodź z moich kolan.

- Ale - ucięła, gdy dostrzegła jego zdenerwowane spojrzenie. Zawstydzona i poniżona uciekła do toalet.

Jude ledwo już stała na nogach. Wyczekiwała, aż Vania pojawi się w klubie i odwiezie ją do domu. Potrzebowała ponownie zanurzyć się w miękkiej pościeli i usnąć. Jeśli oczywiście organizm jej na to pozwoli.

Zdziwiła się, gdy przy barze dostrzegła jego.

- Wracasz ze mną - rzucił. - Czekam na parkingu.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz