18

1.1K 42 2
                                    



Szyjka butelki roztrzaskała się w zaciśniętych dłoniach Killiana. Szkło raniło jego grubą skórę, a krew zaczęła kapać na drewniany blat biurka. Vania wiedział, że to chwila, w której lepiej nie być blisko mężczyzny. Właśnie widział najczarniejszą i najgroźniejszą postać Morozova.

Zazwyczaj panował nad swoim drugim ja, ale po tym, co dostrzegł godzinę temu w swoim gabinecie, nie mógł zachować spokoju.

- Powiedz mi, kto za tym stoi? - zapytał, zaciskając zęby.

Killian nie spodziewał się, że w biały dzień, gdy jego główne mieszkanie stało zamknięte na wszystkie spusty, ktoś postanowi się włamać. Kamery nic nie zarejestrowały, alarm nawet nie zawył na sekundę, a na jego biurku w najlepsze leżała koperta.

- Nie mam pojęcia - mruknął niezadowolony Vania. - Technicy nie odkryli żadnych śladów, a informatycy wciąż sprawdzają kamery.

Mężczyzna wrócił wzrokiem na wydrukowany list, w którym nieznajomy zagroził, że wkrótce dopadnie go należyta kara. To jednak nie zezłościło go najbardziej. Zdjęcia dołączone do koperty, już tak. Fotografia Jude, stojącej przy barze i dodatkowo dopisek z tyłu "Nowa dziwka?", nie mogły opuścić głowy Killiana. Ktoś bezszelestnie włamał mu się do mieszkania i jeszcze w najlepsze uczęszcza do klubu, fotografując pracowników.

- Niech sprawdzą jeszcze kamery w klubie - polecił ciemnowłosy. - Mam wiedzieć, co to za skurwysyn.

Jude ostatnie cztery dni nie widziała Killiana na oczy. Na przemian pracowała, oglądała filmy, które zapisał je Vania i spała. Kelly już nie pracował z nimi na zmianie, a na jego miejsce dołączył niski blondyn, Ivan. Na początku w ogóle nie zwracał na resztę pracowników uwagi, skupiając się na pracy. Po czasie, gdy wreszcie czuł się pewniej w towarzystwie, zaczął spędzać z nimi przerwy.

- Co ja mam mu odpisać? - jęknęła zażenowana Vi, zbliżając swoją komórkę w stronę Jude. - Od czterech dni nie daję mi spokoju!

- Zablokuj?

- To przyjdzie pod mój dom i tam zacznie robić siarę - wytłumaczyła dziewczyna. - To typ, którego zablokujesz wszędzie, a zacznie się dobijać przez konto bankowe.

- Powiedz, że zmieniłaś orientację - Jude podała kolejny powód, na który Vi krzyknęła z zachwytu.

- Nie głupie - ucieszyła się. - Mam nadzieję, że nie spróbuję skorygować płci, gdy mu to napiszę.

Jude zerknęła na swoją komórkę, gdzie już od dawna, próbuję napisać wiadomość do Kiary. Nie miała pojęcia, od czego zacząć i co dokładnie jej przekazać. Jak niby miała jej wytłumaczyć fakt, że z dnia na dzień wyprowadziła się i znalazła pracę?

- Trafiam na samych pojebusów - wyrzuciła z zarzutem. - Powiedz, że chociaż twoje miłosne życie wygląda lepiej od mojego.

Jude zaprzestała ścierania kurzu z szafek, wbijając wzrok w oczekującą na odpowiedź znajomą. Jej życie miłosne? Od razu do jej głowy wpadł Killian. Poczuła, jak policzki rumienią się, gdy przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie. Wciąż nie ma pojęcia, jakim cudem doprowadziła mężczyznę do orgazmu. Po nocach zastanawiała się, co tak dokładnie ich łączy. Nie trzeba być ślepym, by zauważyć, że tę dwójkę coś ciągnęło do siebie. Tylko kim byli dla siebie?

- Nie - odparła po chwili. - Nie byłam nigdy w związku.

- Oj, nie musisz się śpieszyć - pocieszyła ją Vi. - Czasami trzeba poczekać na tą jedyną osobę.

Jude posłała jej krótki, wdzięczny uśmiech, wracając do pracy. Zostało jeszcze półgodziny, gdzie Vania znów odbierze ją z pracy i zostawi w pustym mieszkaniu.

I tak właśnie po niecałej godzinie, stanęła w ciemnym przedpokoju. Kliknęła włącznik, ale światło dalej nie rozbłysło w pomieszczeniu.

- Co jest? - mruknęła zdziwiona, dalej próbując swoich sił.

Jęknęła z zawodem. Zdjęła swoje niewygodne buty, masując przez chwilę obolałe stopy. Pragnęła zanurzyć swoje ciało w gorącej kąpieli. Przyzwyczaiła już się do wszelakich udogodnień i bogactwa w mieszkaniu. Zaczęła brać ciepłe prysznice, zamiast zimnych. Jadła więcej warzyw i owoców, zwiększając kaloryczność swoich posiłków. Oczywiście stopniowo, bo jej żołądek musiał przyzwyczaić się do większych porcji.

Przechodziła już przez kuchnię, gdy zamarła, słysząc ciche kroki za sobą. Prawie niesłyszalne, ale dziewczyna miała bardzo dobry słuch. Ktoś właśnie stał za nią, kilka metrów dalej. Czuła jego obecność, cichy, płytki oddech.

Nie miała przy sobie żadnej broni.

Mogła jedynie krzyknąć, gdy kogoś silne ramiona, owinęły jej drobne ciało.

- Bardzo, bardzo zła reakcja - szepnął ostro Killian. - Co, jeśli byłbym włamywaczem?

Dziewczyna szarpała się pod jego ciałem. Miała ochotę nakrzyczeć na mężczyznę, który prawie doprowadził ją do zawału. Wciąż czuła mocno bijące serce i lejący się pot po karku.

- Wyobraź sobie, że jestem włamywaczem - zaczął, przykładając drugą rękę do jej twarzy. - Broń się!

Jude kopała, wierciła się, ale nie była w stanie wyrwać się z jego silnych ramion. Był dwa razy większy od niej.

Killian był jednak zbyt ciekawy, by odpuścić na tym Jude. Puścił ją, chcąc dowiedzieć się, jak dalej postąpi.

Dziewczyna schowała się za blatem, próbując dostrzec w ciemności zarys jego sylwetki. Ręką wymacała półkę ze sztućcami. Wyciągnęła nóż, mierząc w jego stronę. To pierwsze, co przyszło jej do głowy.

Killian uśmiechnął się zadowolony. Jednym krokiem doskoczył do niej. Końcówka noża dotknęła jego odsłoniętej szyi.

- No dalej, moja, droga Jude - wyszeptał. - Co teraz zrobisz?

Morozov naparł na ostry koniec, przecinając skórę. Nawet nie skrzywił się, gdy ciecz zaczęła płynąć ciurkiem na jego klatkę piersiową, brudząc białą koszulę.

- Przeciągnij - rozkazał, jednak Jude nie słuchała. Oderwała nóż, zrzucając go na ziemię. - Tsk, tsk, błąd.

Złapał za jej uda, wciągając na ladę, by po chwili przycisnąć jej ciało do blatu. Jude sapnęła, gdy jego dłoń spoczęła na jej gardle, pozbawiając oddechu. Złapała za jego nadgarstek, próbując oderwać kończynę.

- Źle postąpiłaś - oburzył się, wyciągając zza paska swój nóż.

Jude rozszerzyła oczy, dostrzegając w ciemności, błysk ostrza. Bała się, co tym razem wpadło Killianowi do głowy.

Przyłożył zimny metal do jej odsłoniętego dekoltu, dotykając rozgrzanej skóry i sunąc w dół. Gdy tylko ostrze zahaczyło o jej koszulkę, rozciął materiał, jednym ruchem.

Jude pisnęła, próbując zakryć swoje ciało, okryte koronkowym stanikiem.

- Nie, nie, nie - warknął, chowając jej dłonie w swoim uścisku.

Nie mogła się nawet poruszyć.

Pochylił się, muskając jej szyję. Wtedy poczuła ciecz, kapiącą na jej skórę. Do jej nozdrzy wpadł metaliczny zapach krwi. Mężczyzna krwawił.

Jego ślina łączyła się czerwoną cieczą, gdy sunął ustami po jej obojczykach. Dalej trzymał końcówkę noża przy jej biodrze. Jude musiała przyznać, jej strach łączył się z falą przyjemności. Killian uwielbiał sprawdzać granicę ludzkie.

Ciemnowłosa, nie wiele myśląc, objęła mężczyznę nogami w pasie. Killian uśmiechnął się zdawkowo, łapiąc za jej lewą pierś. Jude wygięła plecy, czując wzrastające napięcie między nogami.

- Szybko się uczysz - mruknął zadowolony, jednak w pewnej chwili zamarł z ustami przy jej piersi.

Jude nie rozumiała jego chwilowego zawahania. Uniosła głowę, słysząc podjeżdżające auto, głównie dzięki rozsypanemu żwirkowi pod domem. Samochód nie miał włączonych świateł. I na pewno nie należał do ludzi Morozova.

- Kurwa - Killian zacisnął zęby, ściągając ich oboje z blatu.

Jude nie była w stanie zarejestrować wszystkiego. Wybiegli razem tylnym wyjściem, wprost w sam ciemny las.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz