16

1K 48 1
                                    


Jude spędziła pod prysznicem dobre trzydzieści minut. Lodowata woda moczyła jej długie włosy i nagie ciało. Przez dłuższy czas nie poruszyła się o milimetr pod prysznicem. Oglądała, jak ciecz, zmazuję dowód jej dzisiejszej zbrodni.

Przyczyniła się do śmierci Felixa Drazgova.

To nie ona pociągnęła za ostatni spust, pozbawiając mężczyznę tlenu. Zrobił to Killian, gdy dostrzegł, że dziewczyna nie będzie w stanie oddać ostatecznego ciosu.

Zabili razem.

Felix Drazgov nie żyję.

Widziała, jak z jego twarzy, pomału uchodzi życie. Nadal na nią patrzył, pobierając ostatni wdech.

Po raz pierwszy była świadkiem śmierci. Po raz pierwszy widziała człowieka dławiącego się własną krwią. Po raz pierwszy zabiła.

Brutalne piętno spadło na jej barki. Nie była w stanie spojrzeć na siebie w lustrze. Morderczyni, cichy głosik wędrował po jej umyśle. Wyobrażała sobie siebie w kraciastym stroju, zamknięta w ciasnej celi. Los już wiele razy ją ukarał.

Już ubrana, wyszła z łazienki, dostrzegając postać w swoim pokoju.

W pomieszczeniu paliła się jedynie lampka nocna, która oświetlała lewą część twarzy Killiana. Pozbył się charakterystycznego dla niego, garnituru, zostając w zwykłej koszulce i dresach. Jego ciemne włosy nadal były wilgotne, mocząc tylną część materiału.

Jude nie poruszyła się o krok.

- Wiesz skąd mam te blizny? - wyszeptał w jej stronę, wskazując na swoją twarz. Nie spodziewała się, że od tego rozpoczną swoją rozmowę. - Pierwszego dnia w więzieniu, jeden z osadzonych, postanowił powitać mnie w nocy, gdy spałem. Przekupił strażnika, zgarnął swoich osiłków i wpadł do mojej celi. Nawet nie zdążyłem zareagować, gdy przeciął mi twarz.

Dziewczyna poruszyła się niespokojnie, spoglądając na dwie sznyty na jego skroni.

- Nóż zostawił mi na pamiątkę, żebym mógł codziennie o nim myśleć. Następnego dnia, wbiłem mu go w gardło, przy strażnikach i wszystkich więźniach. Nie żałuję tego, a sporo oberwało mi się za jego śmierć.

- Czemu tam trafiłeś? - Jude zasiadła obok niego, zachowując stosowną odległość.

- Dużo, by wymieniać - mruknął prześmiewczo. - Uważam pobyt tam za bardzo dobrą lekcję. Mogłem uczyć się od najlepszych i wyjść dwa razy silniejszy.

- Długo siedziałeś?

- Patrząc na to, że jeszcze powinienem siedzieć tam pół swojego życia, to nie - uniósł kącik ust, widząc rozszerzające się tęczówki dziewczyny.

Jude Vaugh pomału zdawała sobie sprawę, obok kogo właściwie siedzi.

- Nie rozumiem - wyszeptała.

Sądziła, że mężczyzna zaraz zacznie tłumaczyć się, że tak naprawdę żartował.

- Jakim cudem jeszcze tu siedzisz?

- Widzisz, moja droga Jude, od kilku lat jestem kompletnie inną osobą. Ludzie nie wiedzą, że Silas Malachi już dawno nie istnieje.

Jude zamarła, słysząc dobrze jej znane nazwisko. Kiedyś miała okazję czytać skrawek gazety opisującej jedno z jego zbrodni. Zmasakrował ciało jednego ze znanych, brazylijskich polityków, zmieszanego z działaniami mafii, korupcją i praniem brudnych pieniędzy. Jednak zdjęcie przedstawione w prasówce, różniło się od tego mężczyzny, którego miała przed sobą.

Nie wiedziała, że Killian Morozov, przemyślał każde szczegóły, podczas swojego pobytu w więzieniu. Zmiana wyglądu nie należała do najtrudniejszych. Przez wiele lat manipulował prasą, mediami, pozwalając im rozpowszechniać jego przerobione, młodzieńcze zdjęcia, fałszywe informację i dane. Ludzie łapali każde bzdury, które im wciskał. Poszerzał swoje znajomości i sojusze, nie tylko po tej "przestępczej" stronie.

Mógł być najbardziej poszukiwanym człowiekiem na wszystkich kontynentach, przez tysięcznych tajniaków i tak nikt, by go nie złapał.

- Ty jesteś tym zabójcą - niedowierzała. Odsunęła się na sam koniec pokoju, myśląc, że to pomoże jej uciec od przestępcy. - Jesteś jedną z najbardziej poszukwianych osób w Stanach!

- Coś im nie wychodzi - rozłożył lekceważąco dłonie.

- Wracam do domu!

Jude rzuciła się w stronę drzwi, ale nie zdążyła nawet przejść progu. Drzwi trzasnęły jej przed nosem, blokując jedyne wyjście. Przełknęła głośno ślinę, wyczuwając jego obecność za sobą.

- Sądzisz, że dam ci uciec, po tym, jak dowiedziałaś się o mojej starej tożsamości? - zaśmiał się, owiewając jej szyję zimnym oddechem.

Nie była w stanie odwrócić się i stanać twarzą w twarz z mężczyzną.

- Każdy z nich zasługiwał na taką śmierć. Żaden sąd nie wymierzyłby im sprawiedliwego wyroku. Myślisz, że Felix zasiadłby w ogóle na ławie? Nie, bo przekupywał wszystkich, nawet policję, by żył sobie tyle lat z czystą kartą.

Jude bolał fakt, że Killian miał całkowitą rację.

- To mnie uważasz za potwora? - zapytał, schylając się, by musnąć nosem jej policzek. Zacisnęła zęby, opierając swoje plecy o jego klatkę piersiową. Uległa.

- Nie jesteś potworem, mój drogi Killianie - wyszeptała.

Killian owinął jej smukłe ciało, nie zostawiając ani trochę przestrzeni między nimi.

- Jesteś zimna - wszeptał, czując pod swoimi palcami jej lodowatą skórę.

Jude pozwoliła Killianowi ułożyć ich na wygodnej pościeli. Tego potrzebowała dzisiejszego wieczoru. Bliskości drugiej osoby i ciepłego łóżka.

Owinęła nogę w jego pasie, zaskakując tym samego mężczyznę. Nie sądził, że to ona będzie proponować kontakt. Złapał za wewnętrzną stronę jej kolana, zbliżając Jude jeszcze bliżej. Dłońmi zataczał kółka, zanurzając się w jej krótkich spodenkach. Ścisnął jeden z pośladków, wyrywając z ust Jude krótki jęk.

- Czy to źle, że czułam satysfakcję, sprawiając mu ból? - spytała po pewnej chwili. To pytanie nie dawało jej spokoju.

Mężczyzna zaprzestał swoich działań, wciąż trzymając dłoń pod jej spodenkami.

- Nie, moja droga, wręcz przeciwnie.

- Co ty wtedy czujesz? - zaciekawiona uniosła na niego spojrzenie.

- Przyjemność, spokój i podniecenie.

- Podniecenie? - zmarszczyła brwi. - W jaki sposób niby?

- Nigdy nie fantazjowałaś o seksie, będąc tą uwiązaną na krześle? - spytał, zawstydzając do granic Jude. Zacisnęła uda, wyczuwając zbliżające się napięcie do jej wnętrza. - Kompletnie oddana drugiej osobie? Pozwolić zrobić, co tylko sobie zażyczy?

Zadrżała, wyobrażając sobie, że to właśnie Killian będzie tą osobą. Zrobi z nią wszystko.

- Pozwolisz mi? - spytał o zgodę, a gdy tylko dziewczyna kiwnęła nieśmiało głową, zanurzył swoją rękę w jej spodenkach.

Jude wzdrygnęła, łapiąc się jego umięśnionego ramienia. Zmienił pozycję, będąc już nad nią. Zataczał wolno kółka na materiale majtek, które już dawno przesiąknęły wilgocią. Czuł, jak jej nogi, drżą z tej małej rozkoszy.

- Słodka, niewinna Jude - wyszeptał, zwiększając nacisk i ocierając się o jej kobiecość.

Uniosła biodra, pragnąc więcej, ale Killian drugą ręką, zablokował jej miednicę. Jude zaskomlała spragniona. Nie wiele myśląc, zarzuciła swoją nogę na jego plecy. Killiana jedynie jeszcze bardziej nakręciło.

Bez żadnej zapowiedzi, odsunął materiał majtek, kciukiem pocierając jej wejście. Obserwował jak jej twarzy marszczy się z rozkoszy. Wsunął powoli pierwszego palca, wyczuwając, jak jej ciasne ścianki, napierają na niego. Dał jej chwilę, by mięśnie przyzwyczaiły się, a dziewczyna rozluźniła. Dokładając drugi palec, przyśpieszył, doprowadzając w krótkich czasie do orgazmu.

KOPERTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz