I tym o to sposobem dotarliśmy do końca Szczytu perfekcji.
Nie ukrywam, że czuję się dziwnie z myślą, że to już ostateczny koniec tej historii i chyba będę musiała się przyzwyczaić do tego, że nic na razie nie będę publikowała. Przeżyłam dwa zakończenia tego romansu: wtedy, kiedy postawiłam ostateczną kropkę i teraz kiedy przestałam go już publikować.
Zanim jednak przejdę do wyjaśnień i tak dalej, chciałabym Wam podziękować za to, że ze mną byliście i chętnie uczestniczyliście w podróży z bohaterami. Jestem również zaskoczona tym, jak sporo wyświetleń ma ten tekst i myślę, że wiele osób go bardzo lubiło. Dziękuję za to, dziękuję za motywację, komentarze i gwiazdki. To dla mnie bardzo ważne, bo daje mi nadzieję, że moje pisanie jednak do czegoś się nadaje i dzięki niemu odrywaliście się od życia codziennego. DZIĘKUJĘ! Jesteście najlepsi!
Jednak specjalnie podziękowania chciałam również skierować w stronę Tea-Amo i szyslowskaa. To dzięki Wam udało mi się skończyć Szczyt perfekcji, to dzięki Wam czułam, że historia zmierza w dobrym kierunku. Wspierałyście mnie, pomagałyście i pocieszałyście, kiedy miałam chwilę zwątpienia. Nasze wielogodzinne rozmowy dały mi sporo do myślenia, ale również pozwoliły spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Dziękuję Wam za wszystko!
No dobrze, a co dalej?
Dalej będę starała się szybko skończyć Znajdziesz mnie o północy, drugą część Blizn o Whitney Woodland i markizie Anglesey'u, potem zaś prawdopodobnie pojawi się fantasy w klimacie Korei Południowej.
W międzyczasie na pewno postaram się poprawić Szczyt, bo jest tam kilka rzeczy, które mi się nie podobają, wydają się niepotrzebne i brakuje im logiki. Pewnie zmieni się sporo, głównie początek, który jest tak nierówny w porównaniu do reszty historii. Pisałam wtedy te rozdziały raczej z przekonaniem, że może to opublikuję, a może nie i nie wiem, gdzie mnie to zaniesie. Ale zawiodło mnie na koniec i w głowie, podczas rozmów z moimi dziewczynami, pojawił się pomysł na drugi tom. Dlatego też na pewno zmienię początkową relację Victorii i Whitney, wyrzucę kilka niepotrzebnych scen i nieco zmienię Ashera. Zamierzam też trochę bardziej pogrzebać w głowie samej Tory. Planuję, że wyrzucę jakieś 15/17 rozdziałów, ale wiadomo, że to tylko plany.
Na razie odkładam tę historię na bok, niech sobie wisi w tej formie jakiś czas, a w przyszłym roku zamierzam do niej zajrzeć i zastanowić się, co właściwie chce z niej usunąć, co dopisać i zmienić. To będzie trudny proces, ale hej, napisałam ponad 70 rozdziałów, więc nic trudniejszego od tego już mnie chyba nie spotka.
Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że Szczyt perfekcji nie jest idealny, ale nie ukrywam, że jestem dumna i szczęśliwa, że go napisałam. Miałam momenty zawahania, ale jednocześnie bardzo dobrze mi się to pisało i myślę, że Victoria i Asher dostali takie role, z jakimi wiedziałam, że sobie poradzą. Obydwoje mają wady, ale też zalety i w zasadzie nie chciałam z nich robić bohaterów pełnych romantyzmu. Bo według mnie nie są. Za to zależało mi na ich słabościach, na problemach, z którymi przyszło im się mierzyć w przeszłości, ale również w trakcie małżeństwa. Chciałam dać im miłość, ale jednocześnie czułam, że nie są to postaci, które powinnam oblać lukrem – no dobrze, może tylko kapkę ich polałam.
Na koniec podrzucam Wam obecne statystyki Szczytu perfekcji.
I jeszcze statystyki z Wattpada z dnia 06.11.2022:
Na koniec chciałam Was też zaprosić na moją autorską grupę i mojego Instagrama (link w komentarzu).
Dziękuję Wam raz jeszcze. I co? Do zobaczenia pod moimi najnowszymi tekstami.
PS. Na grudzień mam dla Was zaplanowaną niespodziankę tekstową, krótką, ale myślę, że bardzo w moim klimacie, a kto wie? Może z tego powstanie coś więcej.
CZYTASZ
Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓
Romantik• TEKST PRZED KOREKTĄ • Victoria Woodland nie sądziła, że kiedykolwiek wyjdzie za mąż, a jeśli już jej się to uda, na pewno nie będzie to małżeństwo z miłości. Matka nieustannie karciła ją i strofowała za to, że nie potrafiła przyciągnąć uwagi żadne...