Rozdział 19

2.2K 219 41
                                    

Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja, wszyscy też, pewnie w mniejszym lub większym stopniu martwimy się tym, co się dzieje na Ukrainie ( mieszkam na Podkarpaciu i wiem, że wiele osób ma też obawy o własne bezpieczeństwo ). Nie będę jednak nic więcej pisała, bo każdy, chociaż na chwilę potrzebuje czegoś, co oderwie myśli i obawy.  Proszę Was tylko o spokój, ale też sprawdzanie wszystkich źródeł, skąd czerpiecie wiedzę na temat zbiórek i informacji, bo dezinformacja, to również forma wojny.  Trzymajcie się i pomagajmy poszkodowanym Ukraińcom jak tylko możemy <3

Gdyby sytuacja była inna, pewnie rozdział byłby w lepszym stanie, nie urywam, że pewnie znajdą się jakieś błędy.


***

Mężczyźni, kiedy weszli do oświetlonego holu, okazali się ubranymi w liberię służącymi. Nie wyglądali też na opryszków gotowych ją zabić, ale też ich nastawienie dalekie było od przyjaznego. Wyglądali raczej na zagniewanych. Przerażona myślą, że dziewczyny mogły rację, pozwoliła się wprowadzić do sporej biblioteki.

Na wprost miała biurko ze skórzanymi fotelami i wypełnionymi po brzegi regałami z książkami z tyłu. Po lewej zaś znajdowało się ciągnące się od podłogi, aż prawie do sufitu okno, za którym zapewne znajdowało się wyjście na taras i do ogrodu oraz szereg etażerek, w których zdążyła dojrzeć broń i zabytki. Po prawej miała kominek, wygodne fotele, stolik do kawy i wspaniały barek z mnóstwem różnego rodzaju alkoholi, natomiast na środku ustawiono ciężki, dębowy stół z dwunastoma krzesłami, równie solidnie zrobionymi. Całe pomieszczenie nie przytłaczało przepychem, ale jednak sprawiało wrażenie dobrze i bogato urządzonego, wspaniały dywan z Aubusson dopełniał całości. Wszystko tu było w kolorze ciemnobrązowym, złotym i mahoniowym i jasno dawało każdemu do zrozumienia, że to miejsce należało do mężczyzny

Victoria stała pośrodku biblioteki zupełnie sama, bo mężczyźni opuścili pomieszczenie, by pójść po milorda. Cała drżała, szczękała zębami i uparcie próbowała ratować rozerwaną suknię, ale nie było to łatwe, kiedy dłonie całe pulsowały od bólu i zimna. Przełykała ślinę raz po raz, ale gardło wciąż miała ściśnięte.

I co miała mu powiedzieć? Jak niby wytłumaczy się z obecności tutaj, w środku nocy? Przecież za nic w świecie nie mogła powiedzieć, że próbowała powstrzymać siostrę i przyjaciółkę przed wtargnięciem do jego domu, bo całkiem możliwe było, że po prostu jej nie uwierzy. Że sama myszkowała? Pewnie byłby skłonny przyznać jej rację, ale nie potrafiła wyobrazić sobie jego furii po czymś takim, a skoro istniało podejrzenie, że był mordercą – nie chciała go prowokować.

Drzwi otworzyły się z hukiem, aż odbiły się od ściany. Victoria podskoczyła przestraszona i puściła poły rozerwanego ubrania, odsłaniając tym samym ramiona i kawałek dekoltu. Poczerwieniała na twarzy i szyi, i spuściła wzrok zawstydzona. Wyglądała na pewno jak żebraczka albo złodziejka, za którą wzięli ją ci mężczyźni, i żadne próby ratowania stroju czy fryzury, nie zmieniły jej obecnego wyglądu.

– Co tu...? Zostawcie nas samych – warknął książę.

– Ale... – odezwał się nagle jeden z mężczyzn. Pewnie nie chciał zostawiać swojego chlebodawcę z kimś tak obdartym i potencjalnie niebezpiecznym, ale była przecież znacznie mniejsza od księcia, niewątpliwe słabsza i w dodatku zmęczona, więc nie miałaby szans nawet ze starszym mężczyzną.

– Wynocha – odpowiedział.

Po jego słowach zapadła krępująca cisza. Dwóch służących wyszło z gabinetu, szurając głośno nogami i trzaskając drzwiami. Victoria cały czas wbijała spojrzenie w swoje poranione dłonie, które z każdą chwilą piekły ją coraz mocniej. Potrzebowała pomocy, ale nie śmiała prosić tego furiata stojącego niedaleko.

Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz