EPILOG

2.7K 237 51
                                    


Decyzja o wyjeździe z miasta była bardzo szybka, ale ani Victoria, ani Asher nie chcieli tu już być. W końcu mogli zaszyć się na wsi i spokojnie oddawać się miłości i opiece nad córką. Książę chciał pokazać żonie wszystkie majątki, ale obydwoje uznali, że na razie powstrzymają się przed podróżami. Cassie była malutka, a takie podróże były męczące i niewygodne dla małego dziecka.

Pożegnanie z rodziną Victorii i przyjaciółmi Ashera było krótkie, ale za to dość wesołe, a sprawcą ich dobrych humorów był książę, który nie był zadowolony, że Jared przytula Tory i dość wylewnie się z nią żegna.

– Co ty wyprawiasz? To moja żona, znajdź swoją – burknął, co wywołało głośny śmiech markiza i Tory.

Teraz jednak, kiedy siedzieli w powozie, Annie zabawiała Cassie, a ona mogła spokojnie zająć miejsce obok męża.

– Chciałbym, żebyś ze mną gdzieś pojechała. Tylko na chwilę, dobrze?

Kiwnęła głową, bo domyślała się, o co chodziło. Sama napomknęła księciu o tym, że chciałaby odwiedzić grób jego siostry, lecz nie mieli jakoś czasu, zbyt zajęci byli przygotowaniami do wyjazdu. Jednak po tamtej rozmowie chciała złożyć jej milczący hołd.

Kiedy wysiedli z powozu, powitał ich zimny wiatr i głośny skrzek wron nad głowami, więc nie czekali ani chwili dłużej i skierowali się do bramy Burnhill Fields.

– Dziękuję – powiedziała, kiedy szli między nagrobkami.

– To ja dziękuję – odpowiedział i mocniej ścisnął ją za dłoń.

Kluczyli między grobami i tylko od czasu do czasu Victoria spoglądała za siebie. Annie została w powozie. I chociaż księżna wiedziała, że służąca idealnie sprawdziła się do opieki nad Cassie, to i tak matczyna troska odzywała się w niej za każdym razem, kiedy musiała na chwilę opuścić córkę. Tym razem nie było inaczej, lecz chciała też odwiedzić grób Cassandry Lawson, córki księcia Ormonde.

Nagrobek był skromny, ale z wyrytym nazwiskiem oraz datami życia i śmierci. Victoria poczuła ogromny smutek na myśl, że nigdy nie będzie jej dane poznać dziewczynkę, którą tak kochał jej mąż. Siostra była dla niego tak bardzo wyjątkowa, że kiedy zmieniał nazwisko, chcąc odciąć się od rodziny, zostawił tylko imię, która ona uwielbiała. Żeby zawsze mieć z nią coś wspólnego, zachować po niej jak najwięcej.

– Szkoda, że nie mogłam jej poznać, ale myślę, że ona teraz widzi nas i jest bardzo szczęśliwa – szepnęła Tory, kiedy wzruszenie w końcu nieco zelżało i mogła swobodnie mówić.

– Tak myślisz? Chciałbym, żeby tak było. Mam nadzieję, że jest w lepszym miejscu – odpowiedział książę. Księżna złapała go za ciepłą dłoń i lekko ją uścisnęła, dodając mu tym samym otuchy.

Trwali w milczeniu przez jakiś czas, oddając hołd małej dziewczynce, aż w końcu uznali, że musieli wracać do córki i ruszać w dalszą podróż. Przyjechali tu z samego rana, bowiem czekała ich kilkugodzinna podróż do Ely, gdzie znajdował się duży dom, w którym będą mogli w spokoju spędzić kolejne lata.

Victoria odwróciła się jeszcze w stronę grobu Cassandry.

– Obiecuję, że zaopiekuję się twoim bratem – szepnęła na pożegnanie.

– Mówiłaś coś, kochanie? – zapytał Grafton, kiedy zwrócił na nią uwagę.

– Kocham cię – odpowiedziała i pocałowała go w ramię, mimo że miał na sobie ciepły płaszcz. Książę odpowiedział jej uśmiechem, w którym zawarł całą swoją miłość.

Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz