Cześć!
Przepraszam, że rozdział jest tak późno, ale Wattpad złapał jakiegoś laga i na laptopie w ogóle nie mogłam opublikować rozdziału, ale wychodzi na to, że wszystko jest ok.Bawcie się dobrze! Chociaż w tym rozdziale nie dzieje się za dużo ;)
***** ***
Victoria powoli kończyła śniadanie, które zażyczyła sobie do sypialni, jak w końcu doszła do siebie po tych okropnych mdłościach. Nie chciało jej się wychodzić z łóżka, a po posiłku składającym się z ciepłego francuskiego rogalika i garści suszonych owoców, które popiła filiżanką herbaty, rozleniwiła się jeszcze bardziej. Dzień zapowiadał się mgliście i wilgotno, więc czuła się zobowiązana do uczczenia go w taki sposób.
W końcu jednak się wygrzebała z pościeli i uznała, że skoro mąż sobie gdzieś wyszedł w interesach, ona zejdzie na dół i pogrzebie w jego gabinecie.
Czuła wyrzuty sumienia. To, co robiła było złe, niewłaściwie, ale... Miała wrażenie, że gdyby pozostawiła sprawy własnemu biegowi, utknęłaby w miejscu i uderzałaby głową w pancerz, którym się otoczył jej mąż.
Biblioteka powitała ją ciszą i spokojem. Zanim jednak tu weszła, poprosiła, żeby nikt jej nie przeszkadzał. Podeszła do biurka i otwarła szufladę, w której ostatnio znalazła wycinek gazety i kilka listów. Tu już nic więcej nie było, dlatego nie poddała się i zaczęła przeszukiwanie. Znalazła księgi rachunkowe, oficjalne listy, dokumenty związane z interesami, lecz nadal jednak ciekawiło ją, co znajdowało się w zamkniętej szufladzie, w którą wpatrywała się z frustracją.
Musiał być gdzieś klucz! Tylko pewnie schowany tak, by nikt go nie znalazł, przynajmniej nie od razu. Na blacie biurka nie widziała nic, co mogłoby służyć za skrytkę, dlatego wstała i przyjrzała się regałom, które zawsze pyszniły się za plecami księcia.
Dotykała każdego tomu w nadziei, że ukaże się przed nią jakaś zapadka albo sam klucz, lecz nic takiego nie nastąpiło, więc zrezygnowana znowu wróciła do biurka. W akcie desperacji sięgnęła dłońmi pod biurko i przesunęła nimi po drewnie, aż natrafiła na wgłębienie, a kiedy poruszyła palcami, coś spadło na podłogę. Schyliła się i uśmiechnęła się z ulgą, gdy dostrzegła klucz. Złapała go i od razu wsunęła w dziurkę. Usłyszała charakterystyczny zgrzyt i po chwili zaczęła przeglądać zawartość schowanych rzeczy.
Znalazła kilka związanych ze sobą listów, wyglądały, jakby nigdy nie zostały przeczytane, jednak kiedy przyjrzała im się bliżej, uznała, że ktoś otworzył je tylko raz. Odłożyła je na bok.
Odnalazła dwa stare notesy, jakiś stary artykuł, ale był już tak poplamiony i pognieciony, że niewiele było widać, więc go odsunęła na bok, a potem natrafiła na list, niezbyt długi i widocznie napisany był niedawno.
Z naszych ustaleń wynika, że spotykał się z nimi raz w miesiącu albo raz na dwa miesiące. Nie wiem, jakie Ty poczyniłeś postępy, ale mam obszerną dokumentację, która składa się z jego wizyt nie tylko w burdelach, ale też w prywatnych domach, w których odbywały się orgie. Jeden z jego kompanów trochę się wygadał po pijaku miesiąc temu, dlatego trzeba będzie działać szybko, jednakże nie tak, by go nie spłoszyć. Liczymy na Twoją pomoc, Grafton.
Tory czuła się kompletnie zdezorientowana. O kogo chodziło? Kim był nadawca i o jakich orgiach on pisał? Asher też brał w nich udział? Nie, na pewno nie. Wszystko jednak brzmiało to bezsensu, dlatego odłożyła niepodpisany list i zajrzała do notesów. Zmarszczyła brwi, bo jeden był zapisany drobnym, ale ładnym i równym pismem, drugi zaś miał same kobiece imiona i jakieś liczby z boku. Nic jednak z tego nie rozumiała.
![](https://img.wattpad.com/cover/252098921-288-k545700.jpg)
CZYTASZ
Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓
Romance• TEKST PRZED KOREKTĄ • Victoria Woodland nie sądziła, że kiedykolwiek wyjdzie za mąż, a jeśli już jej się to uda, na pewno nie będzie to małżeństwo z miłości. Matka nieustannie karciła ją i strofowała za to, że nie potrafiła przyciągnąć uwagi żadne...