Rozdział 30

2.6K 247 52
                                    


Wesołych Świąt dla tych, którzy obchodzą święta, natomiast dla osób, które tego nie robią, to udanego weekendu! <3


****


Z pomocą Annie odpięła suknię, a potem odesłała ją z sypialni. Trzęsły się jej ręce i nawet wypite wcześniej wino nie pomagało. Nie mogła jednak nic na to poradzić, więc zostawiła suknie w garderobie, wzięła do pokoju kąpielowego koszulę nocną i postanowiła przygotować się do tej nocy.

Przez całą kąpiel sądziła, że wejdzie do niej książę, ale nic takiego się nie stało, więc z ulgą ubrała się i usiadła na łóżku w oczekiwaniu. Zacisnęła palce na pościeli, aż zbielały jej knykcie. Serce waliło jak szalone, aż oddech przyspieszył i czuła się tak, jakby brakowało jej powietrza.

Wino wyparowało z niej w okamgnieniu i po kąpieli nie czuła ani tej wymuszonej odwagi, ani nawet błogości, a zostało jej tylko i wyłącznie niepewność i wstyd. Czy miała czekać na niego w łóżku? Naga czy w ubraniu? Może lepiej, żeby się położyła? W głowie miała tyle wątpliwości, aż w końcu usłyszała, jak drzwi skrzypnęły cicho.

Wstrzymała oddech i zerknęła na wchodzącego księcia. Ubrał się w czarny szlafrok, który rozchylił mu się tuż nad paskiem zawiązanym w pasie i odsłonił jego szeroki tors. Przełknęła ślinę ze zdenerwowania. Nie pomagał też fakt, że Asher miał poważny wyraz twarzy, trochę jakby wykuty z kamienia.

Przystanął przed nią i spojrzał wzdłuż nosa, unosząc wysoki brwi.

Victoria zasznurowała usta, by nie powiedzieć czegoś, czego mogłaby mocno pożałować i czekała na jego ruch.

– Wstań, Tory – szepnął łagodnie, za co była mu wdzięczna. Nie rozkazywał jej, a to już był plus.

– Co mam robić? – zapytała równie cicho, co on i posłusznie stanęła przed nim, lecz książę uśmiechnął się do niej w odpowiedzi i położył swe duże dłonie na jej przedramionach.

Nieco zesztywniała pod wpływem jego dotyku, ale ciepło, jakie czuła przez cienki materiał koszuli, sprawiło, że powoli zaczęło opuszczać ją napięcie.

Nie skrzywdzi jej, na pewno nie będzie chciał tego zrobić – przekonywała się żarliwie, lecz z tyłu głowy słyszała ostrzegawczy głos, by nie wierzyła we wszystko, co widzi, bo to gra pozorów. Oczywiście go odrzuciła, ponieważ w tej chwili to i tak nie miało znaczenia.

– Przestań się denerwować, to po pierwsze. Wyglądasz, jakbym cię miał obedrzeć ze skóry – odpowiedział i uśmiechnął się do niej uspokajająco, ale to wcale nie pomogło.

– Nie wiem, co mam robić. Boję się i... – zawahała się.

– Och, Tory – jęknął przeciągle i w końcu wybuchnął głośnym śmiechem, a młoda księżna odczuła to jak policzek.

Głos w głowie ostrzegał ją przed tym, by nic mu nie mówiła, ale uparła się i teraz musiała znosić jego zachowanie. Ależ była naiwna! Tak niewiele wiedziała o małżeństwie, a już na pewno nic nie wiedziała o mężczyznach, ale nikt jej nie pomagał, więc cały czas popełniała jakieś błędy.

Odwróciła się od niego i zagryzła wargi, żeby powstrzymać łzy, ale bardzo szybko przegrała tę walkę, a na domiar złego usłyszała za sobą szelest i ciche szuranie. Spięła się, kiedy książę podszedł do niej, złapał ją za ramiona i odwrócił do siebie.

– Tory, spójrz na mnie – odpowiedział twardo, zachrypniętym głosem, od którego zmiękły jej kolana i zrobiło się gorąco. Winę jednak zwaliła na kominek, w którym wciąż palił się ogień i na złość, która wciąż w niej tkwiła.

Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz