Prolog

406 15 3
                                    

                       Spoglądał przez okno, w tym samym czasie niemal z namaszczeniem wycierając ostrze z posoki. Okryty ciemnością, niczym płaszczem skrzętnie chroniącym od poznania tożsamość człowieka będącego numer dwa w siejącej postrach w całym New Yorku tajnej organizacji przestępczej. Powszechnie znanej jako mafia w której najwyższe stanowisko piastował Minato Namikaze. Rodzina Namikaze uważana przez zwykłych przechodniów jedynie za miejską legendę opowiadaną przy piwie czy używanej do straszenia niegrzecznych pociech "Jeśli nie będziesz grzeczna Namikaze przyjdzie i cię ukarze". Jedynie wysokie postawione jednostki zdawały sobie sprawę że to nie jest jedynie zwykła opowiastka którą na poczekaniu wymyślił i rozpowiedział pijaczyna, która spodobała się wszystkim na tyle że została uznana za miejską legendę.

Była to organizacja tak straszna że służby prawa postanowiły zataić jej istnienie, nie chcąc wywoływać niepotrzebnej paniki wśród mieszkańców. Najciemniejsza strona pośród półświatka Stanów Zjednoczonych, ukrywająca się w cieniu świetnie prosperującego miasta. Zawarta przed laty umowa z ówczesnym prezydentem jasno mówiła o ich nietykalności oraz braku jakiekolwiek kontroli na należącym do nich terenie do których należała znaczna część wybrzeża oraz wiele budynków rozstawionych w całym mieście. W zamian nie zabijali cywili, nie mieszali się również w sprawy policji, najważniejszym aspektem czemu wszystko uchodziło im płazem był fakt że to oni pomogli w zawarciu sojuszu z krajami zachodnimi. Ameryka uniknęła w ten sposób zbliżającej się z ich strony wojny, zwiększając jednocześnie swoją militarną siłę.           

 Mężczyzna nie śpieszył się, nie miał takiej potrzeby zlecenie jakie przydzielił mu ojciec nie miało terminu przydatności, mimo to on wolał wykonać je jak najszybciej. Miał zabić i odzyskać broń, jaką skradziono z ich hangarów, nic bardziej prostego. Po zebraniu potrzebnych informacji o celu, uzyskanych zarówno dzięki przesłanym pliką jak i własnej obserwacji, już dwa dni później przystąpił do działania. Nalot na ich siedzibę, za którą robił stary budynek na obrzeżach miasta  od lat przeznaczony do zburzenia, był przyjemnym zadaniem po dwumiesięcznej przerwie, kiedy na wakacje wyjechał w rodzinne strony do Tokio. Wystarczyło śledzić jednego z członków, których łatwo było poznać po skórzanej bądź dżinsowej czarnej kurtce z czaszką mającą serca zamiast oczodołów. Jego przeciwnikiem była około setka mężczyzn w wieku od dwudziestu do czterdziestu lat, innymi słowy niewprawione żółtodzioby i trochę bardziej niebezpieczni, ich opiekunowie. Nie byli dla niego jednak godnymi przeciwnikami, ledwie półtora godziny później wszyscy leżeli martwi w ogromnej kałuży krwi, wszyscy z przebitymi tętnicami. Po wszystkich przebrał się w niepoplamione posoką czarne spodnie oraz czerwoną koszulę z odpiętymi u góry dwoma guzikami, wezwał również ekipę sprzątającą, która miała również zabrać odzyskany sprzęt.   

 Roboty dołożył mu fakt że szef domniemanego gangu nie zjawił się na spotkaniu przedstawiającym, więc po tym jak torturowany członek wszystko wygadał musiał jeszcze odwiedzić go w mieszkaniu. Gdzie znalazł resztę broni, spakowanych teraz w walizce przy drzwiach. 

Czyste już ostrze schował na swoje miejsce, na pasek w spodniach do specjalnej sakiewki, ukrywając skrzętnie broń przed niepożądanym widokiem. Przechodząc ostrożnie by nie ubrudzić butów przeszedł do wyjścia, drzwi zamknął na podrobiony wcześniej kluczyk. Windą zjechał na podziemny parking, nie spotykając po drodze nikogo wsiadł za kierownicę czarnego BMW z 2020 roku ówcześnie chowając zapakowaną broń w bagażniku. Nim wyjechał na ulice, wyciągnął z kieszeni telefon, wybierając odpowiedni numer przyłożył urządzenie do ucha. 

- Skończyłem robotę, zaraz podeśle ci adres, wyślij ekipę sprzątającą. - Słowa przesiąknięte obojętnością wyszły z jego ust podczas gdy odpalał samochód i opuszczał parking. 

Serce na celowniku - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz