2

157 18 10
                                    

       "Ludzie zawsze mają swoje tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć." 

Stieg Larsson  

- Jesteś pewny? Może pomyliłeś go z kimś innym? - Prychnął zakładając na ramiona czarną rozpinaną bluzę z wizerunkiem pomarańczowego lisa na plecach. - Czego Uchiha mieliby szukać w Ameryce? Od dawna jestem uważany za martwego, zresztą wątpię żeby dalej trzymał do mnie urazę. Minęło już w końcu dwadzieścia pięć lat. - Trzymając telefon przy uchu przeszedł do kuchni gdzie podszedł do sporych rozmiarów, idealnie pasującą do reszty szarego wystroju pomieszczenia lodówki, otwierając ją wyjął jogurt i ze szklanej miski stojącej na blacie jabłko wrzucając swoje prowizoryczne śniadanie do mniejszej przegrody. 

- Tak jestem pewien. Nie wiem czego chce i po co fatygował się tu z Londynu, ale jedno jest pewne. Żaden przeciętny człowiek nie zainteresowałby się studentem wracającym po wykładach do domu, tylko lepsza znajomość miasta pozwoliła mi go oszukać. - Założył na nogi czarne trampki z białymi elementami, jeszcze raz sprawdzając czy nie zapomniał żadnego ostrza. 

Usłyszał przy uchu zmęczone westchnięcie i mógłby przysiąść że mężczyzna z którym rozmawiał pocierał w tej chwili nasadę nosa, obracając się na swoim obrotowym fotelu w kierunku oszklonej ściany. Patrzył zamyślonym wzrokiem w niebo, starając się znaleźć najprostsze wyjście z sytuacji. Tu dzież powód przybycia, syna odwiecznego wroga w rejony w których mieszkał. 

- Nie musisz się tym tak przejmować. Z tego co słyszałem jest rozsądny, nie ganiałby za martwym facetem. - Zarzucając plecak na prawe ramie, wyszedł z mieszkania. Tym razem jako sposób zejścia na dół wybierając schody. 

- Może masz racje i przesadzam. W każdym razie muszę się jeszcze nad tym zastanowić. A ty uważaj na siebie, to już nie jest pierwszy lepszy agent bez porządnego wyszkolenia. - 

- Potrafię o siebie zadbać. Do zobaczenia w sobotę. - Po usłyszeniu odpowiedzi drugiej strony rozłączył się, przyśpieszając bieg po stopniach. 

Jeszcze wczoraj, gdy po pozbyciu się ogona wrócił do mieszkania zanurzył się głębiej w akta Michaela, jak zaczął go ironicznie nazywać w myślach. Nawet jak na ich bazę danych nie znalazł o nim wiele więcej informacji niż te których dowiedział się będąc jeszcze na wykładzie. Z pewnością nowością była wiadomość o jego specjalizacji w broni palnej i kilku większych misjach jakie odbiły się echem w podziemnym świecie. Według nich, będąc w duecie ze starszym bratem w jedną noc starli z powierzchni ziemi zasiedloną od lat w jednym miejscu, mając wcale nie takie słabe zasoby zarówno w broni jak i ludziach organizacje jaka ich oszukała. Misje ochrzczono mianem krwawego zaćmienia a duo braci zaczęto nazywać kruczym duetem. Sama nazwa, która jak stwierdził idealnie pasował wzięła się od ich fryzur i stylu walki jaki ponoć przypominał atakującego ptak, wolność oraz gracje jakimi się szczycili. Precedens ten wysławił brytyjską organizacje przestępczą, ostrzegając przyszłych wrogów by zastanowili się kilkakrotnie nim rozpoczną z nimi wojnę.  

Świadczyło to jeszcze bardziej o tym jak niebezpieczny jest nowy student. W końcu nie każdy w wieku siedemnastu lat staje się postrachem na którego wtajemniczone osoby trzęsły się ze strachu, ustępując mu z drogi. Ciekawił go powód, dlaczego akurat teraz i czego w ogóle było jego pierwotnym celem. Jedynie idiota uwierzył by że są nim studia. To była jednak kwestia czasu nim wszystkiego się dowie. Nie obawiał się również odkrycia, jego prawdziwe nazwisko było ściśle tajne wszyscy w podziemiu znali jego kryptonim "Lis", nieliczny znali go pod nazwiskiem Uzumaki. Na palcach jednej ręki mógł zliczyć osoby znające jego prawdziwą tożsamość, członków swojej rodziny którzy prędzej umarli by w katuszach niż cokolwiek powiedzieli. 

Serce na celowniku - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz