Człowiek nie potrafi w pełni kontrolować swoich uczuć. Może je wypierać, nie chcieć ich, ale one i tak do niego wrócą. Bo serce to nie sługa, nie zna, co to pan.
Melissa Darwood
Zamrugał kilkakrotnie i przetarł dłonią oczy nim wreszcie dopuścił do siebie fakt z nagłego pojawiania się Sasuke w jego łazience. Bynajmniej, nie był zakłopotany tym że stoi przed nim w samym ręczniku. Musiał wziąć prysznic by zmyć z siebie brudną ziemię, krew i pot, przy okazji oczyścił również nacięcie na brzuchu. Nawet się nie skrzywił gdy oblewał otwartą ranę środkiem odkażającym.
Tym co było winne zakłopotaniu jakie na niego spłynęło, było wzrokiem czarnych tęczówek świdrujące jego twarz. Doskonale wiedział co tak bardzo przykuło jego uwagę.
- Sasuke, co tutaj robisz? Nie przypominam sobie żebyśmy się umawiali a teraz powinny trwać jeszcze pierwsze zajęcia. - Przed oczami pojawiły mu ciemne plamy, zniekształcając sylwetkę przed nim. Podparł się o umywalkę, czując że nie jest w stanie dłużej ustać o własnych siłach. Stracił więcej krwi niż przewidywał.
Sasuke wyrwany z chwilowego otępienia podszedł do niego i bez zakłopotania przyklęknął na podłodze przyglądając się dokładnie jego brzuchowi. Zimnymi palcami dotknął brzegów rany, zbierając na opuszkach cieknącą posokę. Był to dziwnie kojący ruch przy którym w innych okolicznościach, być może by się wzdrygnął. Teraz jednak czuł że nie ma to siły.
- Nie odbierałeś ani nie odpisałeś na moje wiadomości, założyłem więc że coś się stało i jak widać miałem racje. To nie wygląda zbyt optymistycznie, straciłeś już dużo krwi, nie obejdzie się też bez szycia. - Mruknął kiedy podnosił się do pionu.
- To nic takiego. - Niemrawo wydukał, choć w całym swoim ciele czuł napięte mięśnie a wzrok zaczął go zawodzić. Widział co raz więcej czarnych, zniekształconych plam.
- Trzy trupy i ogólny burdel w salonie uważasz za nic? - Mógł przysiąc że w tym momencie jednak z wymodelowanych brwi uniosła się na czole.
- Lepiej mieć burdel w salonie niż salon w burdelu. - Zdołał się delikatnie uśmiechnąć, cały czas mrugając w celu pozbycia się mroczków.
Z dozą ulgi przyjął ramie oplatające go w pasie, swoje własne przekładając na ramie bruneta. Jakikolwiek powód go tu sprowadził, był teraz za to wdzięczny. Obecność Sasuke sprawiała że czuł się spokojniej, bardziej pewnie a ich przekomarzania nawet w takiej chwili przyjemne. Głowę oparł o drugie ramie, spokój rozlał się w jego umyśle i z coraz większym trudem utrzymywał się na powierzchni świadomości.
Jak przez mgłę, wyrwane z kontekstu i nienależące do niego wspomnienia rejestrował jak został poprowadzony do własnego łóżka. Dolatywały do niego jedynie szczątki informacji, pół słówka z jakich zdążył zarejestrować jak brunet wychodzi z pomieszczenia mówiąc coś o apteczce. Później była już tylko ciemność której nie mógł się już dłużej opierać.
***
Rozmasował kark odkładając książkę detektywistyczną, jaką znalazł na półce na szafkę nocną, podniósł się, rozprostowując zastałe kości. Zerknął na bladą postać Naruto leżącą na łóżku. Już jakiś czas temu zakrył go kołdrą, kiedy zaczął drzeć z zimna. Przez ostatnie trzy godziny zajmował się jedynie czytaniem, zaraz po tym jak zrobił sobie herbaty, opatrzył i zszył ranę na brzuchu blondyna i upewnił się że mieszkanie jest zamknięte.
Drewniane krzesło jakie znalazł w salonie z pewnością nie były przystosowane do tak długiego użytku, czuł się ostały a mięśnie miał napięte. Mebel zdawał się sam zaskrzypieć z ulgi, kiedy w końcu się podniósł. Niemniej czuł się w powinności by zostać na swoim miejscu, pomimo niewygód z jakimi się to wiązało. Chciał się upewnić że Naruto nic nie będzie oraz zapewnić ochronę w razie gdyby napastnicy wrócili. Choć wątpił iż nieboszczyki z salonu były wstanie przed śmiercią kogokolwiek powiadomić a już w szczególności uciec.
CZYTASZ
Serce na celowniku - Sasunaru
FanficCzęść pierwsza trylogii "Krwawy Księżyc" Noah Taylor - Naruto Namikaze-Uzumaki, rozpoczyna swój drugi rok studiów ekonomicznych w Nowym Jorku, nic nie wskazywało na to że jego szara codzienność diametralnie się zmieni, a już na pewno że sekret skry...