15

107 10 0
                                    

"Trzeba umieć czerpać z życia pełnymi garściami, a nie ograniczać się za względu na jakieś durne normy moralne. Zresztą czyż to nie sami ludzie wymyślili te normy? Chrzanić je! Żyje się po to, by odczuwać całą gamę przyjemności. Kto da nam gwarancję, że po śmierci dostaniemy drugą szansę? Liczy się tu i teraz, i to, czego chcemy. Precz z zasadami! Jedyną, którą trzeba przestrzegać, jest ta by robić wszystko na co ma się ochotę."

Katarzyna Grabowska.

Minęły kolejne dwa dni, o wiele przyjemniejsze. Wypełnione ironicznymi komentarzami, słownymi przepychankami, choć czasami zdarzyło się by jeden popchnął drugiego kiedy szli obok siebie. Czy też, niby przypadkiem, trącić łokciem kiedy akurat zapisywał kolejne słowa wykładowcy na kartce. Dłoń kierowa impulsem porusza się niespokojnie a wraz z nią rysik długopisu, pozostawiając na kartce niezbyt ładną, fikuśną kreskę. 

Pomijając te wszystkie momenty, gdy ledwo powstrzymywał się by od chęci zabicia blondyna niszczącego mu notatki, było dobrze. Zadziwiające jak dobrze bawił się w jego towarzystwie. 

To wszystko sprawiało wrażenie, jakby się do siebie zbliżyli i prawdopodobnie, faktycznie to zrobili. Ludzie na korytarzach jawnie się na nich patrzyli, podczas kolejnej słownej potyczki do jakiej został wciągnięty. Uśmiechali się pod nosem, lub spoglądali z chęcią mordu i obrzydzeniem. Na co sam posyłał im mrożące krew w żyłach, spojrzenie czarnych oczu. Dość szybko zorientował się, jaki był powód takiego zachowania. Niemal zaśmiał się na środku korytarza, gdy to sobie uświadomił. Wysiłku w dementowanie plotek w ogóle nie wkładał, było mu na rękę iż dziewczyny wreszcie przestały spoglądać na niego rozmarzone. A przynajmniej nie zbliżały się do niego starając zaprosić na randkę.

Choć wszystko się układało, nie był do końca pewny czy tego właśnie chciał. Samotność jaką zawsze sobie cenił, została zniszczona. Naruto, mimo swojego gadulstwa był dobrym rozmówcą, przekonał się już przecież że gdy chce potrafi użyć mózgu i wychodzi mu to całkiem sprawnie. 

Problemem okazała się głęboko zakorzeniona zaborczość. Czuł się dziwnie z myślą o tym jakie informacje na jego temat miał blondyn. Z tym że jego ciągła obecność, choć potrafi go zirytować, nie przeszkadza mu. Dogryzanie sobie nawzajem stało się ich formą komunikacji, codzienności, naturalną reakcją. I to było najdziwniejsze. Niepokojące, bezsprzecznie coś kazało mu to jak najszybciej skończyć. Wpychał to jednak głębiej, świadom korzyści tej znajomości. Takie wytłumaczenie, musiało na razie wystarczyć. 

Piątkowe wykłady były luźniejsze niż zazwyczaj, a trening z mężczyzną o wyjątkowo okazałych, grubych i gęstych brwiach owocny. Mimo iż tym razem, nie mieli sposobności do rywalizacji. Gai był....niepowtarzalny, nawet ze złamaną nogą, wciąż utkwioną w grubym gipsie. Wciąż gorąco kibicował im podczas treningu, dostał nawet od niego propozycje by zapisać się do drużyny siatkarskiej. Odmówił, wiedząc że nie ma to czasu. Siatka nie była też jego ulubioną formą treningu. Znał się na rzeczy, wiedział o czym mówi, jego charakter zdawał się potęgować te wrażenie. 

Innymi słowy, pomimo irytujących komentarzy, głośnego uosobienia i przedziwnego zielonego stroju. Nie był zły, był znośny. 

Ostatni raz pomachał do odchodzącego w przeciwną stronę blondyna, wysilił się nawet na mały uśmiech, chowając pobielałe z zimna dłonie do ciepłych kieszeni. Poprawił zwisającą z ramienia torbę i ruszył w stronę centrum. Musiał kupić kilka rzeczy do mieszkania, wprawdzie nie planował spędzenia tu kolejnego semestru. Niemniej dobrze byłby mieć wreszcie jaką porządną mydelniczkę, zmiotłe, szufelkę oraz mop. Jeszcze nie miał okazji do sprzątania w nowym roku, nie licząc zmywania naczyń i odkamieniania czajnika w którym od częstego gotowania zebrał się osad. 

Serce na celowniku - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz