4

143 17 1
                                    

"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."

Cecelia Ahern 

Pierwszy w tym roku tydzień studiów minął, rozpoczął się nowy dzień a słońce w ten sobotni poranek pojawiało się nieśmiało zza linii horyzontu. Ci którzy już wczorajszego dnia postanowili uczcić przetrwanie pierwszych testów i odpowiedzi na wykładach, teraz za pewne jeszcze spali w nieznanym sobie miejscu a gdy się obudzą dorwie ich kac morderca. Sam kilkukrotnie był zapraszany przez znajomych by razem z nimi ponieść się muzyce i alkoholowi być może znalazłoby się coś jeszcze mocniejszego. Wszystkim jednak odmawiał tłumacząc się wyjazdem na weekend do rodziny, wywołując tym za każdym razem jęki zawodu. 

Nie musiał wstawać tak wcześniej w końcu obiad miał odbyć o piętnastej a dojazd do Bostonu nie zajmie mu więcej niż trzy i pół godziny dzięki przyśpieszeniu swojego samochodu. Ewentualne korki mogłyby opóźnić jego dojazd na miejsce nawet o półtora godziny, a że największe natężenie ruchu rozpoczynało się o dziesiątej już od szóstej by na nogach. Wolał  uniknąć tych korków, nigdy nie przepadał za staniem w ciągu samochodów wlekąc się. Była to zwyczajna strata czasu który mógł przeznaczyć na trening, spanie zdobycie informacji czy na cokolwiek innego, znacznie bardziej przydatnego. Jedynym plusem była przyjemna muzyka wybrzmiewająca z głośników i widok na niebieskie wody Atlantyku, który przy wschodzie bądź zachodzie słońca z odbijającymi się w tafli promieniami wyglądał zjawiskowo.  

Dawno nie miał okazji zobaczyć się z rodziną na żywo, oczywiście podczas jego wyjazdu rozmawiali nie raz wieczorami przez włączone kamerki opowiadając sobie jak minął im ubiegły dzień. I w przypadku ojca czy interesy dobrze idą, w każdej chwili był gotowy spakować się wsiadając w samolot powrotny gdyby pojawiły się jakiekolwiek komplikacje czy potrzebna by była jego pomoc. Taka sytuacja się jednak nie zdarzyła a on mógł cieszyć się wakacjami. Choć skłamałby gdyby powiedział że nie tęsknił. Jego rodzice byli surowi to prawda, wciąż pamiętał ciężkie treningi, uodpornianie na trucizny po których już na zawsze będzie miał ślad w postaci blizn. Niemniej dzięki temu stał się takim człowiekiem jakim był teraz, niezastąpiony w swoim fachu. Zresztą po tym jak przebrnął przez ich wszystkie testy, próby a ostatnią miała być próba przetrwania w amazońskiej puszczy. Przez miesiąc nie miał z nikim kontaktu, żywił się mięsem z upolowanych zwierząt lub zebranymi owocami, nawadniał się wodą z rzek, mył się napotkawszy wodospad czy strumień wody. 

Sam w niebezpiecznym lesie w którym gdzie się nie obejrzałeś czyhało niebezpieczeństwo, w samym jego środku dwunastolatek. Biorąc te wszystkie aspekty pod uwagę mógł wrócić z tamtego miejsca w trumnie. On jednak potraktował to jako przygodę, skakał po drzewach, huśtał się na pnączach, robił wianki z kwiatów, zasypiał pod gołym nocnym niebem na jednej z najwyżej położonych gałęzi. Ganiał się ze zwierzętami które po zaledwie tygodniu były mu całkowicie uległe, nie atakowały go wiedząc że nie mają z nim najmniejszych szans. Mimo że niemal wszystkie były większe i szersze od niego. 

Kiedy po wyznaczonym czasie pojawił się w odpowiednim miejscu zastał zaniepokojonego ojca i zapłakaną matkę. Wzięła go w ramiona gdy tylko znalazł się w jej zasięgu wzroku, nawet głowa rodziny dołączyła się do uścisku. Oboje złożyli wtedy obietnicę że już nigdy nie wystawią go na żadną próbę i oficjalnie przywitali w swoich szeregach. Przy późniejszym obiedzie kiedy opowiadał im o swoich przygodach napychając w przerwach poliki swoimi ulubionymi daniami. Co wówczas wywołało uśmiechy i pełne troski spojrzenia u rodziców. Minato zaśmiał słysząc że został panem tej dżungli, mówiąc że niepotrzebnie się martwił. Czerwono włosa również zdzieliła go po głowie choć z jej twarzy ani na chwilę nie zniknął przyjazny wyraz. 

Serce na celowniku - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz