8

114 12 0
                                    

" A czymże jest prawdziwa męskość, jeśli nie wmieszanymi w odpowiednich proporcjach klasą i szaleństwem? "

Andrzej Sapkowski

Zbiegł po schodach i po otwarciu szerokich, szarych drzwi na klatkę schodową znalazł się w holu budynku. Większość sąsiadów korzystała częściej z wind, były one zdecydowanie szybszym i bardziej efektywnym sposobem dostania się na odpowiednie piętro. Nie trzeba też przy tym wkładać żadnego wysiłku, co jest pomocne zwłaszcza jeśli taszczysz ze sobą ciężkie bagaże czy zakupy żywieniowe na cały tydzień. 

On należał jednak to tego mniejszego grona osób które lubiły wysiłek fizyczny, przy wyrobionej kondycji ów schody nie były żadną przeszkodą pasowało raczej nazwanie ich marną rozgrzewką. Kiedy zaczynał, codziennie przez rok dzień zaczynał od wspinaczki na stromy szczyt i z powrotem dopiero później zaczynał się prawdziwy trening. Wchodzenie na tą górę, było czymś w rodzaju rytuału, jego rutyny podczas pobytu w Australii powtarzającą się każdego dnia o samym świcie i o zachodzie. 

Teraz większość osób olewała kondycje swojego ciała, nie potrzebowali tego w swoim życiu. Bezpiecznym w obrębie miasta, wśród wielu podobnych sobie ludzi. Coś co kiedyś, w dawnych czasach stanowiło punkt przeżycia stało się zwykłym przeżytkiem, niepotrzebnym.  

Oczywiście istnieją tacy którzy wciąż cenią sobie wygląd swojego ciała, sztuki walki i możliwość obrony nawet jeśli nie byli w posiadaniu broni. Większe starcie z umięśnionym napastnikiem ma ten o wytrenowanym, giętkim ciele niż przesadnie chuda osoba bez masy mięśniowej, czy która miała jej zbyt wiele. Nie należał od osób które oceniają po wyglądzie, w ocenie człowieka najbardziej liczy się pierwsza i ostania strona książki, nie jej okładka. Sam pewnie nie byłby wytrenowany, gdyby tylko urodził się w innej rodzinie. Nie uważałby tego za potrzebne. 

Świat w jakim żył i sposób życia jakie obrał nie pozwalało mu zaniedbywanie kondycji. Nie jeśli wciąż miał wykonywać swój fach. W którym był niczym ryba w wodzie, jak rekin zjadający mniejsze, mało znaczące w hierarchii rybki. 

Przywitał się z właśnie wychodzącym sąsiadem uśmiechem i skinieniem głowy, czasem zdarzało im się na siebie wpaść w znanej, okolicznej siłowni. Jak już znalazł czas by się tam udać, nigdy nie był typem przesadnie pokazujący się ze swoim umięśnieniem, wolał wykonywać własny program ćwiczeń w domu a najlepiej podczas wykonywania zadań w terenie. 

Zamiast pójść za wprawionym w swoim fachu prawnikiem, ruszył w kierunku powieszonych przy sobie ciasno na ścianie skrzynek. Biorąc pod uwagę swoje drugie życie, listy były bezpieczniejszą formą przekazywania informacji, nie do wychwycenia i łatwe do zniszczenia. Co było trudniejsze jeśli chodziło o wiadomości w Internecie.

Dlatego sprawdzał zawartość swojej regularnie, zawsze w te same dni w ciągu tygodnia. Gdyby sprawdzał nowe wiadomości zbyt często, mogłoby to wzbudzić podejrzenia. 

Posiadał również drugi telefon, na kartę. Zabezpieczony i nie do wychwycenia ze zmieniającym się co dwa tygodnie numerem. Tam dostawał zaszyfrowane wiadomości o nowych zadaniach, nagłych zmianach. Dzięki niemu kontaktował się również ze swoimi ludźmi. Choć zazwyczaj sprawy priorytetowe były mu przekazywanie w rozmowach z ojcem.

Sięgnął do kieszeni kurtki w której schował pęk kluczy, znajdowały się w nim między innymi te od drzwi wejściowych, od bramy jak i od skrzynki. Mały, kwadratowy jaki dostawał każdy nowy lokator. Wprawiony wstawił go w odpowiednią dziurkę i przekręcając odtworzył drzwiczki do góry. Drugą dłonią wyciągnął ze środka kilka ulotek oraz białą nieoznakowaną kopertę. Kolorowe propozycje nowych drzwi, okien, zaproszenie na otwarcie nowej kawiarni od razu wylądowały w pobliskim koszu na śmieci, nawet nie zerknął w ich kierunku. Pozostawiając klucz w zamku, oderwał jeden z trójkątów wyjmując ze środka złożoną na pół kartkę. Spojrzał na jej zawartość odginając ją kciukiem. 

Serce na celowniku - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz