Prolog

6K 97 9
                                    

<***>

     — Betsy, ja się chyba zakochałam — wyznałam przyjaciółce.

     Spojrzała na mnie znad filiżanki kawy, a psotny błysk pojawił się w jej jasnozielonych oczach. Zamrugała rzęsami i napiła się ciemnego napoju, a następnie ze spokojem odstawiła porcelanowe naczynie na spodek z wymalowanymi na nim różowymi kwiatami.

     — W kim? — spytała z rozbawieniem.

     Z roztargnieniem przetarłam twarz, nie przejmując się makijażem pozostałym po poranku spędzonym w pracy. Oparłam łokcie obu rąk na stoliku między nami i pochyliłam się w stronę brunetki. Moje usta odmawiały mi posłuszeństwa. Nie potrafiłam się zmusić do wypowiedzenia tych słów, bo to oznaczało pogodzenie się z nieuniknionym stanem, w jakie wpadło moje beznadziejne serce.

     Obiecałam sobie, że tego nie zrobię – że to nawet nie jest możliwe – i byłam na siebie wściekła. Zakochanie się w nim było cholernym błędem, ale jak mogłam tego uniknąć, skoro widywałam go codziennie od przeszło dwóch lat? Zanim zauważyłam, że jestem w nim zauroczona, moje serce zaczynało bić szybciej na jego widok, a na ustach samoistnie pojawiał się szeroki uśmiech. Przepadłam w tych bursztynowych oczach, które w słońcu mieniły się istnym ogniem.

     Zakryłam twarz dłońmi i spojrzałam na siedzącą naprzeciwko mnie kobietę z beznadzieją. Chambers roześmiała się serdecznie.

     — Dawaj, nie może być tak źle — zachęciła mnie. — Jestem pewna, że to nic złego. Miłość jest piękna, mówię z własnego doświadczenia. Mów, który zawrócił w twojej główce?

     Jęknęłam, opierając się czołem o stół.

     — Albo: która zawróciła? — dodała Betsy po moim milczeniu.

     Uniosłam się trochę i zerknęłam na przyjaciółkę.

     — Logan — szepnęłam niewyraźnie.

     Brunetka zachłysnęła się pitą kawą. Zaczęła głośno kaszleć, zwracając na siebie uwagę siedzących w ogródku letnim gości. Już wstawałam, żeby jej pomóc, ale machnęła na mnie ręką. Uspokoiła się i wbiła we mnie niedowierzający wzrok.

     — Logan? — upewniła się z nieskrywanym zaskoczeniem.

     — Tak, wiem. Nie musisz mówić. — Uderzyłam czołem w stolik. — Betsy, co ja najlepszego zrobiłam?

     — Cóż, serce nie sługa — wymamrotała.

     — Najgorsze jest to, że ja wiem, że moje zakochanie się w nim jest patologiczne, ale nic na to nie poradzę! Kompletnie mnie oczarował.

     — Tak jestem w szoku, że dopiero po dwóch latach.

     — Bo wcześniej sobie nie pozwalałam na te myśli.

     — Cóż, Logan jest atrakcyjnym mężczyzną, więc się nie dziwię, że się w nim zakochałaś.

     — Nie mogę się w nim zakochać.

     — Przecież to twój mąż.

     — I właśnie to jest największym problemem. 

<***>

Witam Was wszystkich bardzo gorąco w moim nowym dziele.

Mam nadzieję, że zostaniecie tutaj dłużej, a temat małżeństwa z rozsądku Was zaciekawi. To będzie historia trochę inna niż wszystkie w tej tematyce. Nie jest oczywiste, przez co może być zaskakujące. Mimo wszystko myślę, że się spodoba. 


Beznadziejnie Zakochana [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz