Rozdział 19

57 3 5
                                    

Powiedz mi, że widziałaś zachód słońca zmieniający się w wschód?
Całowałaś się przez całą noc?
Bo kiedyś powinniśmy tego spróbować.
~ Why Don't We, What Am I

Moja pierwsza miłość nosiła imię Helene. Byłem zakochany w niej na tyle, na ile mógł być zakochany piętnastoletni chłopak. Pisałem dla niej w listy w kształcie serca i wymykałem się z domu, aby obejrzeć z nią spadające gwiazdy. Helene wylewała łzy przy tomikach poezji i pragnęła miłosnej historii niczym spod pióra Williama Szekspira. Helene przez swoje brązowe włosy przypominała porę jesienną. Chociaż była ciepła, zupełnie jak wiosna. Może, dlatego uschła, niczym kwiat i razem ze sobą zabrała moje serce. To by wyjaśniało, dlaczego, gdy je otrzymałem, to oddałem je zimie. Zima była nielubiana przez swój chłód, mimo iż to ona dba o wszystkich, przykrawając białym puchem, aby na nowo wszystko się rozbudziło. Moją zimą była Kira, która nie przepadała za przepięknymi zdaniami, większą sympatią darzyła kryminały. Nie zachwycały ją również spadające gwiazdy, ale polubiła zachody słońca. I kochałem ją, tak jak Bestia, kochał Belle, bo to ona zwróciła moje serce i zabrała je ponownie, więc teraz pragnę, aby zatrzymała je na zawsze.

Trzymałem mocno zimną dłoń Kiry, kiedy żegnałem się z rodzicami, mimo iż sama nie chciała tam być. Na szczęście z nimi nie jechałem, dzięki interwencji mojej mamy, która przeszła długą rozmowę z moim ojcem. Byłem jej niezwykle wdzięczny, nawet jeśli nie polepszyło to stosunków z ojcem. W dalszym ciągu rzucał mi kąśliwe uwagi, dotyczące mojej pozycji w straży i o moim zmarnowanym potencjale.

- Mam nadzieje, że jesteś szczęśliwy - odparła moja mama. - i że Kira jest tą jedną - szepnęła mi do ucha.

Jest, jestem o tym przekonany. - Objęła mnie, puściłem rękę Kiry, wtulając się. To samo zrobiła ze stojącą w pobliżu Karren.

- Jak znudzi ci się mój brat, to wiesz gdzie mnie szukać - oznajmił Rhyand.

- Rhyand to się nie stanie, po drugie nawet nie jesteś w moim typie.

- Nigdy nie mów nigdy - powiedział, wsiadając na wierzchowca. Kira pokręciła jedynie głową.

- Dla każdego z was nie, znaczy tak?

- Skądże, ja szanuje odmowę.

- Bez komentarza, Nevra. - Byłam szarmancki i co prawda wchodziłem w przeróżne przelotne romanse, ale to się odbywało za zgodą obu stron. Wynikało to również z tego, że nie potrafiłem się zaangażować, z powodu Helene.

- W końcu koniec tej szopki - odparła Karenn, kiedy ojciec bez żadnego słowa wszedł na wierzchowca. Kira westchnęła głośno.

- Muszę wrócić do pracy, chcę zrobić szczegółową analizę członków straży z rozpiską mocnych, słabych stron. Pomoże mi to lepiej przydzielać do misji.

- Czyli papierkowa robota, nic przyjemnego - rzuciłem.

- Tak, ale zajmę się tym z Kero i Ykhar, dodatkowo Leiftan stwierdził, że nam pomoże. -Wytrzeszczyłem oczy. Kira i Leiftan w jednym pomieszczeniu. Nie podobało się mi to ani trochę i zamierzałem opowiedzieć o tym, jak bardzo ten pomysł jest głupi. Uważałem, że Leiftan za bardzo się angażował w relacji z Kirą.

- Po co wam Leiftan?

- Większość członów mojej straży jest zapełniona innymi kwestiami, a reszta się tym nie zajmie, bo to nie jest odpowiednie dla nich. A jak wiesz, każda pomoc w tym zadaniu się nam przyda, wiec jak najbardziej Leiftan się przyda.

- Nie podoba mi się ten pomysł.

- Całe szczęście to nie ty o tym decydujesz.

- To w takim wypadku ja również wam pomogę. - Kira założyła ręce pod biustem, śmiejąc się głośno.

- Jesteś zwyczajnie zazdrosny w momencie, kiedy Leiftan chcę być po prostu miły.- Mieliśmy inną definicję słowa miły - Ale w porządku zapraszam, chociaż uważam, że będziesz jeszcze uciekał.

Wszedłem do biblioteki, która była cała w różnorakich papierach, głównie w raportach z misji. Kero z Yhar zajmowali miejsce w jednej części biblioteki, pisząc coś i równocześnie żywo dyskutując na jakiś temat. Natomiast w drugiej przy jednym ze stoików siedziała Kira, a obok niej miejsce zajmował Leiftan, który się szczerze uśmiechał w jej kierunku. Wziąłem krzesło, które stało w pobliżu, umieściłem go pomiędzy ich dwójką i na nim siadłem.

- To, co mam robić? - spytałem, biorąc do ręki jeden z plików papierków, który leżał obok mnie. Nie było na nim nic ciekawego, tylko dane członów jednej ze straż, biorąc pod uwagę, że samej górze widniały dane Ezarela, to domyśliłem się, to dotyczy straży Absyntu.

- Uzupełnij informacje na temat Karenn, informacje zdrowotne zapełniłam już, wiek, datę dołączenie do straży i tak dalej również już zapisałam, zostały ci jedynie mocne i słabe strony, później zajmij się Chromem.

Wziąłem do ręki pióro, zapisałem w słabych stronach plotkowanie Karenn, a na mocnych jej spryt i szybkość. Po zapisaniu tych słów spojrzałem na Kirę, która w skupieniu zapisywała coś na białej kartce papieru. Wziąłem kolejny dokument, który dotyczył Chroma, Kira poddała mi wszystkie raporty nastolatka i kartę zdrowotną. Cała papierkowa robota działała mi szczerze na nerwy, zdecydowanie wolałem działać, zamiast siedzieć.

- Masz listę książek, które polecasz, pytałem cię o nią ostatnio? - spytał Leiftan, na co Kira pokiwała głową i podeszła do biurka po jedną kartkę, po czym poddała ją blondynowi.

- Polecacie sobie książki?

- Zdarza się - Coraz mniej mi się to podobało.

- Mi też coś polecisz?

- Od kiedy czytasz coś bez wampirów?

- Od zawsze. - szepnąłem.

- Doprawdy? Mam wrażenie, że po prostu poczułeś się zagrożony - powiedziała równie cicho.

- Wydaje ci się, nie mam o kogo być zazdrosny. Leiftan nie jest dla mnie żadną konkurencją. - zaśmiała się.

- To wyjaśnij mi, dlaczego tu przyszedłeś?

- Przepraszam, że przerywam, ale to list dla Kiry - wtrąciła się Ykhar, Kira otworzyła kopertę i zamarła.

- Co tam jest napisane, dlaczego jesteś tak blada?

- Mam wycieczkę do domu.


Hej, kolejny rozdział postaram się dodać, jak najszybciej. Ten rozdział został napisany na 12 letnim komputerze, który chodzi, jakby otwierał portal do nowego świata. A jestem z wizytą u rodziców, a oni korzystali ze swoich laptopów, więc nie miałam wyjścia, bo nie wzięłam swojego. Na dole jest lista piosenek, które słuchałam przy pisaniu.  Kolejny rozdział będzie bardzo długi, także ten jest taką przystanią. Koniecznie napiszcie co sądzicie i napiszcie, jakiej słuchacie muzyki, chętnie przesłucham. 

Slander ft. Dylan Matthew - Love is gone (cover by Arthur Miguel) 

 Harry Styles - Falling

 Conan Gray - Heather (cover by Denis Kalytovskyi) 

Cyn - I'll still have me (cover by Brittin Lane) 

 Natalie Taylor - Surrender (cover by Kevin Bazinet) 

RY X - Berlin (cover by Sofia Karlberg) 

 WILDES - Bare (cover by Mathea Lødemel)

 Lauv - A different way (acoustic version) 

 Lewis Capaldi - Forever 

(cover by Genavieve Linkowski)

 Etham - (cover by Chuther)

Ice Princess |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz