Rozdział 10

150 12 7
                                    

Zasługujesz na wszechświat, podczas gdy ja jestem tylko jedną z gwiazd.

Księżyc odbijał się w przezroczystej tafli wody. Ocean imponował mi swoją wielkością, był wielkim nieznanym, czymś, czego wzrok nie mógł ująć za jedynym zamachem, dopiero gdy wchodziło się głębiej, widziało się więcej. Podobnie bywa miłością, gdy pierwszy raz widzisz osobę, która w przyszłości będzie ci najbliższa sercu, nie odczuwa się, zbyt wiele emocji względem tej osoby, bo jest tylko jedną z wielu, którą mijasz w swoim życiu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego ludzie odchodzą i przychodzą. Tak samo było u mnie, mógłbym skłamać, że dostałem papilacji serca na sam widok Kiry, ale byłoby to kłamstwo. Bo prawda była taka, że nie odczułem nic. Dlatego zawsze wyśmiewałam książkowych bohaterów, którzy wyznawali swoje uczucia już po pierwszym spotkaniu, w myślach planując już ślub. Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, można się zauroczyć. Przypominać sobie piękny uśmiech swej wybranki i twierdzić, że jest najwspanialszy, słyszeć jej głos i błagać, za każdym razem w myślach, żeby wypowiedziała twoje imię. Można podziwiać jej piękną twarz i jak płatki śniegu wnikają w jej włosy. Ale czy to jest już miłość. To kochanie za wykreowany obraz w głowie odczuwa się, że to ideał. A prawda jest taka, że miłość do ideału nie jest miłością. Chwila, w której się zakochujemy, jest najwspanialszą chwilą w życiu, chcę się poznać każdą wadę i zaletę swojej wybranki, chcę się wiedzieć o tych małych drobiazgach, jak marszczenie nosa, poprawianie włosów w stresowych sytuacjach. Pragnie się odkrywania każdego szczegółu, dodawanie fragmentów, żeby poznać cały obraz. W momencie, kiedy zrozumiałem, że Kira jest dla mnie kimś więcej, zgubiłem się całkowicie. Nie wiedziałem, czy jej to powiedzieć, czy zostawić tak jak jest, w końcu machnąłem na to ręką, twierdząc, że to przetrwam, bo nie traktowała mnie w ten sposób, a w końcu sam łamałem innym kobietom serca, myślałem, że sobie poradzę, więc nigdy nie powiedziałem tych dla niektórych kompletnie błahych słów. Twierdziłem, że to dobra decyzja, a później wchodziłem w to głębiej, aż w końcu utonąłem w tym całkowicie, bo zapomniałem jak się pływa.
Nie raz wyganiałem swoją miłość, ale każdym razem wracała ze swoim bagażem, bo ponownie zapomniałem zamknąć za nią drzwi, a gdy się otrząsnąłem, to przyszła z dorobionym kluczem. Musiałem to w końcu pojąć, nie mogłem się jej pozbyć.
Mogłem wmówić wam bajeczkę, że gdy Kira weszła do mojej sypialni, to odnaleźliśmy się we wspólnym tańcu pod jedwabistą pościelą. Ale my tylko rozmawialiśmy, a potem tak po prostu wyszliśmy. Żadnych większych gestów, bo położyła mi jedynie głowę na ramieniu, a ja tylko ująłem jej dłoń i szliśmy tak razem, krok za krokiem.
- Przyjście tu uważasz za zrobienie czegoś szalonego? - Zabrała swoją rękę, pozostawiając na mojej skórze jedynie znajome ciepło.

- Zrobiliśmy to w nocy i będziemy pływać. - Uśmiechnąłem się, lecz ona, zamiast zrobić to samo, zrobiła jedynie wielkie oczy.

- Żartujesz, prawa? Woda jest lodowata-stwierdziła.

- Mówiłaś, że lubisz zimno. - odparłem, ściągając z siebie koszulkę.

- Ale nie mokro. - chrząknąłem i ująłem usta w cwanym uśmiechu.

- Doprawdy?

- Na Wyrocznie Nevra, przestań z tą dwuznacznością.

- Przecież ja nic takiego wielkiego nie powiedziałem, to ty doszukujesz się drugiego dna.

Podszedłem, żeby sprawdzić, czy woda faktycznie jest na tyle zimna, jak twierdziła białowłosa. Na szczęście promienienie słońca, które się zanurzały w dzień jeszcze trzymały temperaturę.

– Wchodzisz? – spytałem zanurzając się. – Czy mam cię tu przynieść? – Założyła ręce pod biustem.

– Utopiłabym cię za to. – Uśmiechnęła się sztucznie.

Ice Princess |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz