Rozdział 15

58 7 0
                                    

Dosyć zaskakującym zjawiskiem był fakt, że Nevra nie odzywał się do mnie z samego rana, jedynie mijaliśmy się w milczeniu, nawet na siebie nie patrząc, moja pierwszą myślą było, że po prostu sama siebie gdzieś zgubiłam od natłoku obowiązków, że tego nie dostrzegam, ale gdy po raz kolejny wampir minął mnie bez słowa, przy moim machaniu do niego ręką, niczym jakaś idiotka, zrozumiałam, że to nie ja przepadłam tylko on. Nie rozumiałam owego zachowania Nevry, mimo iż bardzo się starałam, nawet przypomniałam sobie naszą ostatnią dłuższą rozmowę z myślą, że być może powiedziałam coś nietaktownego, ale nic takiego nie miało miejsca, wręcz przeciwnie powiedziałabym, że jego żart był nie na miejscu, aczkolwiek puściłam owe błahe dla mnie w tamtym momencie zdanie w nie pamięć. Nie mogłam, zrozumieć, jak z wesołego wampira, który jeszcze wczoraj był zdolny wyznać mi uczucia, wypicie litrów kawy również mi nie pomogło, ale nie powstrzymało mnie, to od zrobienia kolejnej.

- Kiedy mogę w końcu liczyć na zaopatrzenie potrzebnych mi składników?! - Ezarel wpadł do biblioteki niczym huragan, gdy w powietrzu uniósł się zapach zaparzonej kawy.

- Kawki? - odparłam, kompletnie ignorując jego pytanie.

- Zadałem pytanie. – Przewróciłam oczami.

- Postanowiłam nie latać za tobą z każdym bzdetem osobiście, zleciłam to już odpowiedniej osobie, powinna pojawić się u ciebie na dniach i spisać wszelkie potrzebne ci składniki, po czym owa dokumentacja, wyląduje u mnie, na biurku i będę mogła określić, kiedy, gdzie kogoś wysłać, w celu zaopatrzenia. - Wzięłam łyk kawy, patrząc na jego wkurzoną minę. - Niestety na ten moment nie mogę ci pomóc. Ale powiem ci, że cierpliwość to bardzo dobrze postrzegana cecha, także postaraj się mieć jej trochę więcej. - Skierowałam wzrok w papiery, znajdujące się na biurku.

- Jesteś nad wyraz spokojna, biorąc pod uwagę okoliczności. Poznanie swoich przyszłych teściów nie należy do najłatwiejszych zadań, ale ty masz się świetnie. - Popatrzyłam zdezorientowana na niego.

- Co ty bredzisz Ezarel? - Byłam tak zszokowana, że aż musiałam postawić na stolik kubek z kawą.

- Widziałem was razem. Także nie wymiguj się.

- Skąd wiesz, że rodzice Nevry się zjawią?

- Od Nevry - powiedział, po czym spojrzał podejrzliwie w moją stronę - Nic ci nie powiedział? - spytał po chwili. Zacisnęłam pięści, aby się uspokoić. Oczywiście, że o niczym nie wiedziałam. Ba główny winowajca całej sprawy, nie raczył mi o tym powiedzieć, co mnie z lekka mówiąc, wkurzyło. Byłam prawdopodobnie jedną z niewielu osób, które o tym nie wiedziały, a przecież byłam jedną z bliższych osób, powinnam wiedzieć.
Rodzice Nevry się zjawią, momentalnie przez głowę przeszło mi masę scenariuszy co by mogło pójść nie tak, ale starałam się tego nie okazywać. Musiałam go pilnie poszukać, więc w szybkim tempie opuściłam bibliotekę i zarazem swoje miejsce pracy. Znalazłam go, stał oparty o ścianę i rozmawiał z jednym ze strażników Obsydianu.

– Długo zamierzałeś ukrywać przede mną fakt pojawienia twoich rodziców? – odparłam, unosząc brwi. Miałam w nosie to, że zapewne przerwałam im ważną rozmowę.

– Porozmawiamy o tym później – Próbował dotknąć moich ramion, aby mnie uspokoić, ale się w porę odsunęłam.

– Nie, porozmawiamy teraz. – Pokazałam mężczyźnie, z którym rozmawiał, aby się oddalił i wzięłam głęboki wdech.

– Tutaj? Na korytarzu? – zaśmiał się kpiąco.

– Nie dajesz mi wyboru. – Popatrzyłam mu głęboko w oczy. – Mów.

– Przybędą moi rodzice. – Spiął się momentalnie, a jego głos stał się o ton ciszy.

– To już wiem. Długo zamierzałeś mi o tym nie mówić? – Nie odezwał się słowem. – Czy w ogóle zamierzałeś mi o tym powiedzieć?

– Kira... – Jego wzrok uciekł gdzieś w bok.

– Co?

– Uważam, że lepiej będzie, jak nie będą wiedzieć o Tobie, o nas. – Uniosłam zdziwiona brwi. Nie rozumiałam, dlaczego owe słowa tak łatwo wyszły z jego ust, dlaczego tak łatwo chciał mnie skreślić z jego życia, nawet na ten jeden dzień.

– Och mam zniknąć na parę dni, żeby było ci wygodniej? – Skierował wzrok w podłogę, niczym najgorszy tchórz, nie raczył na mnie spojrzeć. – Nie wyjdę. Nie pojawię się nawet na sekundę, będę siedzieć w pokoju, tak jak sobie tego życzysz.

– Nie musisz znikać, tylko nie pokazywać moim rodzicom, że jesteśmy w związku.– Ciekawe, czy w jego głowie wszystko brzmi tak głupio. Ukrywanie się przed własnymi rodzicami jest nie dojrzałe, ale przemilczałam to, bo nie znałam dokładniej przyczyny i byłam zbyt wkurzona, by ją poznawać. Ucięłam rozmowę i poszłam do siebie. Próbował mnie zatrzymać, ale nie zamierzałam się odwracać i słuchać kolejnych głupich tłumaczeń tej decyzji.

Hej

Przepraszam, że rozdziały wstawiam tak nieregularnie i z takim odstępem czasowym, ale żyje więc się cieszymy.
Napiszcie co sądzicie.

Ice Princess |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz