Życie to nie miłosna piosenka, którą lubimy. Wszyscy jesteśmy zepsutymi kawałkami, unoszącymi się w powietrzu. Życie to nie miłosna piosenka, którą możemy wypróbować. By naprawić zepsute kawałki po kolei.
~ Broken, lovelytheband- Nie powinnaś się, aż tak przejmować głupimi słowami na papierze - odparłem, gdy chodziła w kółko po pokoju. W momencie, kiedy skończyła swoją pracę i wyszła z biblioteki jej emocje, stały się skomplikowane i różne, niczym kolory. Była zła, przerażona i zarazem smutna. Byłem zaskoczony, że nawet nie chciała się przytulić i było mi z tego powodu niezmiernie przykro. Rozumiałem jej zdenerwowanie owym listem, mimo iż nie wiedziałem, co się w nim znajduje. Jednak Kirę, naprawdę trudno było ostatnio wyprowadzić z równowagi, niedawno nawet chowaniec Leiftana, któryś raz z kolei, zniszczył jej całą sypialnię, dosłownie wyglądała, jakby przeszło tam tornado, a ona tylko oznajmiła, że myślała o remoncie, więc nic się nie stało.
- Poza tym czuję się zobowiązany, dowiedzieć co w nim jest.
- Nie dowiesz się za to, co robiłeś dzisiaj. - Nie za bardzo rozumiałem, w czym problem, ja tylko kopnąłem przypadkiem Leiftana pod stołem i wylałem kilka kropli wody.
- Och chcesz mi dać karę? - Uśmiechnąłem się, wysuwając kły.
- Nie uśmiechaj się głupi to nie jest to, co myślisz. Wylałeś na niego praktycznie wrzątek, pominę już fakt, że zalałeś mi papiery, przez co zamiast wyjść po godzinę, wyszłam po pięciu. A przez twój przypadkowy kopniak trafił do Eweline, uczyłeś się go od Jamona, czy jak? I to mordowanie wzrokiem, zagrywki rodem sześciolatka. - Westchnęła głośno, nie odzywałem się, to było na tyle ze spokojnej Kiry, a zacząłem się przyzwyczaić.
- To był wypadek. - Przewróciła oczami, prawdopodobnie ze zirytowania.
- Traktuj, to jak chcesz, ja zwyczajnie nie mam najmniejszej ochoty, znosić twoich wyskoków związanych z twoją zazdrością. Skoro ja nie mam najmniejszego problemu z kobietami, które z tobą rozmawiają, to wymagam tego również z twojej strony-Jej stanowczy ton, aż mnie przeraził. Ale obiecałem poprawę i możliwe, że byłem zbyt nachalny w tej sprawie, i zbyt szybko oceniłem intencje Leiftana, które były widoczne inne, niż uważałem wcześniej.
- Pokażesz mi ten list. - Podała kopertę, na której była królewska pieczęć. Otworzyłem ją powoli i zacząłem czytać słowa na kartce. Było to zaproszenie na jakiś bankiet. Zastanawiałem się tylko skąd wiedzieli, gdzie się znajduje Kira.
- Skąd wiedzieli, że tu jesteś?
- Nie wiem przez pocztę pantoflową. - Podałem jej kopertę z listem.
- To tylko bankiet nie ma się czym stresować. - Zacząłem całować jej szyję.
- Nie znasz go. Za tym coś kryje to na pewno nie jest wieczorek zapoznawczy. Idę po kawę, muszę stworzyć strategię działanie. - Odsunąłem się od niej to by było na tyle z wieczoru we dwoje.
- Co o nim wiemy? - spytałem, kiedy przyniosła stos papierków, kawę i Ezarela?!
- Jest despotą.
- I co niby zamierzasz zrobić, wylać na niego swoją kawę? - odparł Ezarel.
- Bardzo zabawne. Siadaj, Ezarel zgłosił się do pomocy - powiedziała, patrząc na moją zdziwioną minę.
- Zmusiła mnie do przyjścia. - Przewróciła oczami, głośno wzdychając.
- Udajesz się tam, więc musisz znać plan.
- Kto tak powiedział?
- Ja.
- To przecież nie jest misja nie musisz ustalać członków, ani strategii. Jedziesz tam sama-odparłem niemal na jednym wdechu.
- W porządku, idę do siebie. - Wzięła wszystkie swoje rzeczy i poszła z uniesioną głową. Nie rozumiałem jej nagłego dziwnego zachowania. Powiedziałem prawdę, więc stwierdziłem, że nie jestem winy jej sposobu postępowania.
- Co w nią wystąpiło? - spytałem Ezarela z nadzieją.
- Ona chyba liczyła, że zechcesz się z nią udać.
Po wielu przeprosinach z mojej strony Kira zgodziła się, żebym pojechał z nią. Po tym ja uniosła się dumą. Nic na nią przez dłuższy czas nie działo, wysłałem jej kwiatki, pisałem listy, śpiewałem serenady pod oknem, nawet nauczyłem się fragmentów jej ulubionych książek i je powtarzałem. Jednak lód w jej sercu stopniał w końcu, maska obojętności opadła. Niestety nie rzuciła się na mnie po tym, w celu całowania do wieczora, jedynie przytuliła, mówiąc, że jestem głupi, ale mi wybacza. To również wydało mi się satysfakcjonujące z biegiem czasu.
~♡~
W Ilattoh było zimno, to było jedno z pierwszych odczuć, jakie się u mnie pojawiło. Ziemię przykrywała gruba warstwa białego puchu. Zrozumiałem wtedy, dlaczego zmieniliśmy środek lokomocji i dlaczego Kira była przyzwyczajona do zimnych temperatur.
Byłem zaskoczony, że przyszli strażnicy, gdy tylko pojawiliśmy się w zasięgu wzroku. Ezarel również był zdziwiony tym faktem. Na szczęście mimo obaw, nikt nie wyciągnął broni. Po rozmowie z Kirą i dowiedzeniu się, jak to funkcjonuje, wolałem być ostrożny i mieć oczy do dokoła głowy. Kira przywitała ze strażnikami, którzy na jej widok się ukłonili i poprosili, aby iść za nimi. Prowadzili nas wprost do Królestwa, co wywołało u Kiry niepokój, przez który ściskała moją rękę trochę za mocno.
- Spokojnie wszystko będzie w porządku-szepnąłem do jej ucha.
Sala została przyozdobiona czerwonymi wstęgami, w przeróżnych miejscach znajdowały się również bukiety kwiatów. W kącie sali jakaś grupa robiła właśnie próbę z instrumentami, a służba krzątała się, wokół jak przeczuwam króla i zarazem ojca Kiry.
– Witaj Kiro Linette Lighwood. – Na dźwięk jego oficjalnego tonu, aż przeszedł mnie dreszcz. – Czuje się zaszczycony, że w końcu po tylu latach mogę cię zobaczyć. Mam nadzieję, że odczuwasz podobne emocje względem mnie.
– Nie podzielam twojego entuzjazmu i nie rozumiem, w jakim celu mnie tu zaprosiłeś. – Założyła ręce pod biustem.
– Chciałem zakopać topór wojenny, o ile można to tak nazwać. Ten cały bankiet – Uniósł rękę, pokazując wszystko wokół, po czym podszedł po kieliszek szampana i poddał go Kirze. – Jest dla Ciebie. Wrócę do ciebie później. Muszę przywitać kolejnych gości.
– Twój ojciec jest bardzo miły. Nie rozumiem, czemu go tak bardzo nie znosisz. – odparłem.
– On nie jest miły. Knuję coś, tylko nie wiem co. – Odstawiła kieliszek na stolik, po czym go ponownie wzięła. – Lepiej go wylać nie wiadomo, co tam dodał.
– Myślę, że przesadzasz. Widocznie wszystko poukładał sobie w głowie i próbuje naprawić waszą relację. Odchodząc na moment od tematu, gdzie jest twoja mama? – spytałem.
– Nie wiem, ale to wszystko tutaj jest dziwne. – Ojciec Kiry wyszedł na środek prawdopodobnie, aby wygłosić przemówienie.
– Witam wszystkich przybyłych gości, zgromadziliśmy się tutaj, aby świętować powrót mojej córki Kiry.
Hejka
Sorki za taki poślizg, ale miałam dużo na głowie. Zbliżamy do końca, przed nami jeszcze kilka rozdziałów. Napiszcie co sądzicie.
CZYTASZ
Ice Princess |Eldarya|
Fanfiction- Gdy tu przybyłam Nevra, wszyscy ostrzegali mnie, że jesteś z tych chłopaków, dla których dziewczyny to zdobycz. Mówili, że będę tylko kolejnym eksponatem w kolekcji, kolejną głupią gęsią, którą uwiedziesz dla własnej satysfakcji. Mówili, że w chwi...