Rozdział 3

444 23 21
                                    

A jeśli zmienimy to, co jest zapisane w gwiazdach?
Powiedz, że zostałaś stworzona dla mnie
Nic nie może nas rozdzielić
Będziesz tą, którą ja miałem odnaleźć
To zależy od ciebie i to zależy ode mnie
Nikt nie może nam narzucić tego, kim będziemy
Więc czemu by nie zmienić tego, co jest nam zapisane w gwiazdach?
Może dzisiejszej nocy świat mógłby być nasz.

Noc świętojańska była jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń dla mieszkańców Eldaryi. Bladym świtem młode dziewczęta z uśmiechem na ustach wyruszały na polane, by tam pleść wianki z nadzieją, że im się poszczęści i tym razem wyłowi go wybranek ich serca. Złudna nadzieja trzymała ich do wieczora, by na końcu zderzyć się z rzeczywistością, która nie była taka, jak sobie zaplanowały. Ja również się jej trzymałem. Cicho liczyłem, że wyjątkowo dzisiaj uda mi się zrobić coś w kierunku Kiry. Pierwszym podpunktem było zaproszenie jej do towarzyszenia mi tego pięknego wieczoru i zamierzałem go od razu wcielić w życie. Niestety los postanowił rzucać mi kłody pod nogi i od samego rana albo ktoś nam przeszkadzał, albo ona sama mnie zbywała pod pretekstem braku czasu. Kto by pomyślał, że to będzie takie trudne. Oczywiście mogłem odpuścić i zadowolić z towarzystwa kogoś innego, ale to by znaczyło przegraną, przegraną z okrutnym losem, a do tego nie mogłem dopuścić.


– W końcu cię znalazłem. – Białowłosa przewróciła oczami i rozejrzała się na boki, jakby chciała się gdzieś schować, a nie tym razem.

– Cześć Nevra, miło cię widzieć po raz dwudziesty w ciągu godziny. – Podrapałem się po karku krzywiąc się. Musiała naprawdę działać jej na nerwy moja obecność i moje wszelakie próby nawiązanie z nią rozmowy. – No już mów, co jest tak ważnego, że niemal błagałeś mnie, żebym poświeciła ci swój czas?

– Już ci mówię. Ja... – Nastała rozmowa, na którą czekałem cały dzień, rozmowa, od której razem ze sobą niosła cudowny wieczór w swoich ramionach, rozmowa, która została niefortunnie przerwana przez blondyna.

– Leiftan możemy pogadać później? Nevra ma coś mi jakże ważnego do powiedzenia i błagał mnie o rozmowę niemal cały dzień. Jestem mu to wina.

– Ale to zajmie dosłownie kilka sekund, a tyle raczej jest zdolny poczekać. – Popatrzył na mnie, a ja tylko pokiwałem głową, przecież świat nie mógł się  zawalić przez kilka sekund, Kira nie zapadłaby się pod ziemie, a ja nie wyleciałbym w powietrze.

– No to chyba mogę ci poświecić minute lub dwie. Zaczekaj na mnie Nevra. – Oparłem się o ścianę obok Sali Kryształu, patrząc w oddalających się głąb korytarza Kirę i Leiftana. Mimo dzielącego nas dystansu słyszałem dokładnie ich rozmowę.

– A więc o co chodzi?

– Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za Amayę.

– Nic nie szkodzi, zdążyłam zaakceptować już fakt zniszczonej pościeli.

– A tak poza tym to dziś jest noc świętojańska i zastanawiałem się, czy mogłabyś, znaczy, chciałabyś mi na niej towarzyszyć?

– W sumie czemu nie. Chętnie z tobą pójdę Leiftanie. – Przez kilka sekund świat nie mógł się zawalić, cóż pomyliłem się. Chciałem krzyczeć, ponieważ okrutny los ponownie postanowił zaśmiać mi się w twarz, a ja przecież nie pragnąłem tak wiele, a może spędzenie z nią trochę czasu, było już za dużo. Białowłosa pożegnała się z blondynem i wróciła do mnie.

– No to, co było takie ważne? – Uśmiechnęła się do mnie, a ja nie mogłem się powstrzymywać od myśli, co było, gdybym nie zgodził się na rozmowę z Leiftanem, czy z takim samym uśmiechem, by się zgodziła.

– W sumie to nic. Nieważne. – Chciałem odejść, ale mnie powstrzymała.

– Błagałeś mnie o rozmowę pół dnia, ale teraz mi mówisz, że to nieważne, tak?

– Tak, chodzi o błahostkę. – Podniosła jedną brew.

– Hmm... Jesteś pewien?

– Tak, nie martw się.

Oddaliłem się, tym razem przegrałem, mimo że miałem większe szanse i byłem o wiele bliżej, to wyprzedził mnie, kiedy akurat nie patrzyłem. Zamkną mi drzwi do kolejnego sukcesu i pierwszy raz tak bardzo nie mogłem się z tym pogodzić.

Wszyscy bawili się już w najlepsze. Małe dzieci bawiły się wokół iskrzącego ogniska, a pary wirowały na parkiecie. Gwiazdy migotały na granatowej powłoce, urządzając sobie pogaduszki z księżycem. Doszukałem się w tłumie Kiry, która tańczyła w objęciach Leiftana. Moje serce na moment się zatrzymało, pękając na tysiące kawałków. Była szczęśliwa, tylko nie ze mną.

– Chcesz ciastko? – odparła moja partnerka, zajadając się słodyczami.

– Nie, dzięki. – Wzruszyła ramionami.

– Cóż więcej dla mnie. – Wpakowała do torebki słodycze, po czym zniknęła na moment w tłumie, wracając po chwili, żeby wziąć całą miskę. Odszedłem od stolika, żeby nie wyszło, że to ja jestem winien zniknięcia praktycznie wszystkich słodkości. Nawet nie zauważyłem, gdy na kogoś wpadłem.

– Och przepraszam. – Moim oczom ukazała się Kira ściskająca w dłoniach swoją wróżbę, które same w sobie cieszyły się sporym zainteresowaniem. – Co masz? – Dziewczyna zmarszczyła brwi.

– Dzisiejszy wieczór zmieni twoje całe życie. Nie sądzę, mój partner właśnie się zmył. – powiedziała, śmiejąc się, a ja miałem ochotę skakać z radości, aż do nieba.

– Moja partnerka właśnie walczy z Ezem o słodycze. – Odwróciłem głowę, by przyjrzeć się scenie.

– Oddawaj to złodziejko.

– W twoich snach.

– Czyli wygląda na to, że oboje wylądowaliśmy sami. – Dziewczyna wbiła wzrok w tańczące z uśmiechem na ustach pary.

– Chcesz zatańczyć?

– Chyba nie mówisz poważnie. – Pokręciłem głową zdumiony. 

– O co ci chodzi?

– Chcesz zatańczyć, serio? Liczyłam na coś lepszego niż takie banalne zaproszenie. Otaczasz się tyloma dziewczynami, a nawet nie umiesz zaprosić do tańca? Zawiodłam się na tobie. – przerwała, powstrzymując śmiech. –No dalej wysil się i mnie zaskocz.

– Dobrze, daj mi moment. – Wziąłem głęboki wdech. – Droga Kiro, szefowa straży Światła i moja dobra przyjaciółko, czy uczynisz mnie tym szczęściarzem i uraczysz mnie tańcem?

– Ależ naturalnie, mój przyjacielu. – Wyciągnąłem ku niej dłoń, żeby ująć jej. Po chwili tańczyliśmy w rytm muzyki graną przez członków straży Absyntu. Cała reszta świata przestała na moment istnieć. Byliśmy tylko we dwoje. Ona uśmiechająca się od ucha do ucha i ja prawdopodobnie szczerzący się jak ostatni idiota. Nie liczyło się wtedy to, że jutro wszystko wróci na swoje miejsce. Ja będę próbował ją dogonić, a ona będzie iść z mapą przed siebie, nie zważając na nic wokół. Lampiony zostały wypuszczone i mknęły do góry, kołysząc się delikatnie przez wiatr. Wszystkie oczy zwróciły ku górze, żeby zobaczyć tą jakże piękną scenę.

Hej!

Popsuje Wam tę piękną scenę. Miło mi się pisało ten rozdział, który ogólnie miał być dłuższy, bo miał być wzbogacony o dodatkową scenę Kiry i Nevry, ale nie ma co przesadzać. Nawet nie wiecie, jak bardzo walczyłam ze sobą, gdy pisałam scenę z Leifem. No ale w związku, którego nie ma, ale to szczegół potrzebna jest zazdrość. Ale myślę, że nadrobiłam Wam to. No i jeszcze jedno. Wiem, że w jednym rozdziale była u nich zima, a ja już przechodzę do lata, ale taki był zamiar. Nie kwestionujmy tego. Piszcie co sądzicie, czy tak samo jak Nevra pragnęliście zabić Leifa? Tak wiem nie wspomniał o tym, ale cicho. Życzę Wam również powodzenia na egzaminach. 

Ice Princess |Eldarya|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz