Gdybym mógł jej powiedzieć, powiedzieć jej wszystko, co widzę.
Gdybym mógł jej powiedzieć, że jest dla mnie wszystkim.
Ale jesteśmy miliony światów od siebie i nie wiem, jak mógłbym zacząć.
Każdemu jest przypisane z góry przeznaczenie, które małymi kroczkami należy wypełniać, niekiedy nasz los jest w rękach drugiej osoby, która chcąc nie chcąc musi dokonać wyboru, jaki sens odegramy w jej życiu. Ona też musiała i zrobiła to, zamknęła się w swoim własnym świecie, czasami tylko tak znienacka jej mur zbudowany z lodu topniał, wpuszczając do środka ciepło uczuć. Wychodziła, by nikt nie zapomniał, jak wygląda, kim jest... Szanowałem jej decyzje, musiałem ją uszanować, mimo że się z nią nie zgadzałem, a w środku pękało mi serce, gdy patrzyłem w głębię jej niebieskich oczu, mówiących, że mnie nie chce, że czuje się dobrze sama, u siebie. Z trudnościami dalej szedłem swoją ścieżką, tylko czasami tak na kilka krótkich chwil przyglądałem się jej sylwetce znikającej w ciemnościach. Wiedziałem, że nie powinienem, że należy odpuścić, bo nie można z butami ładować w czyjeś życie, jeśli dana osoba tego nie chcę. Ale nie potrafiłem. W dalszym ciągu w to brnąłem, licząc naiwnie, że coś z tego będzie. Że w końcu ją dogonię, zamknę w swoich ramionach i już nigdy nie wypuszczę. Nie udawało się, za każdym razem zamykała mi drzwi przed nosem i chowała klucz do swojego serca gdzie indziej. Zapewne marząc w skrycie, abym w końcu odpuścił. Zapominając przy tym, że ja zawsze walczę do końca. I kolejny raz spróbowałem.
Siedziała z głową skierowaną w notatnik, w jej białe włosy wnikały płatki śniegu, które z niewiadomych powodów nie chciały opaść na ziemię. Zapach jej lawendowych perfum unosił się w powietrzu, drażniąc moje nozdrza. Mimo iż przed przyjściem powtarzałem sobie kilkanaście razy, co chce jej powiedzieć, spisałam wszystko na kartce to i tak pod ciężarem jej przenikającego spojrzenia znad zbioru kartek poczułem, jak wszystko znika z mojej głowy, zostawiając tylko nic niewartego gościa, który nie wiedział, jak przekonać kogoś do jakikolwiek emocji.
– Mam coś na twarzy, że się mi tak przyglądasz? – spytała z drobną nutką irytacji w głosie. Głosie, który uwalniał we mnie całą gamę uczuć. Głosie, który był dla mnie czymś więcej niż wytwarzanym przez struny dźwiękiem. Głosie, który każdego dnia pragnąłem usłyszeć.
– Nie, nic nie masz, ja tylko przyszedłem z tobą porozmawiać.
– Pogadamy później. Teraz muszę obmyślić strategię, zająć się organizacją misji rewitalizacyjnej, wziąć od Karuto listę potrzebnych produktów. Ja nie mogę teraz rozmawiać. – Kolejny raz podnosiła się do ucieczki od wszystkiego. Mój rozum mówił, odpuść, a serce biło jak szalone, namawiając do biegu. Żałowałem, że posłuchałem serca, zamiast oddać głos drugiemu rozmówcy. Może w końcu po długiej i wyczerpującej walce pozwoliłbym wypuścić ją sobie z rąk. Godząc się, z tym że jest przeznaczona komu innemu. Nie mi. Niestety, jeśli chodziło o wszelakie uczucia, to lubiłem komplikować sobie życie.
– Znowu to robisz, Kira – Pokręciłem głową, czując, że nic innego mi nie pozostało. To nie był dobry moment na krzyk, płacz, wzdychanie. Dziewczyna stanęła i odwróciła się w moją stronę, patrzyła na mnie pytająco.
– Co niby robię? – Założyła ręce na piersi, a ja poszedłem do niej, zmniejszając przy tym dzielący nas dystans.
– Bierzesz na swoją głowę za dużo – To nie to miało wyjść z moich ust. Zgubiłem się w swoich własnych słowach, gdy popatrzyłem w jej tęczówki. Chciałem tylko namówić ją do uczuć, a wychodziło na to, że sam nie potrafiłem sobie z nimi poradzić. Może trzeba było schować je do pudełka i zamknąć na klucz, żeby nikt się do nich nie dostał. Teraz jest na to trochę za późno. Myślałem, że nikt po nie nie przyjdzie. Myliłem się, tak bardzo się myliłem.
– Nie musisz się o mnie martwić, bo świetnie sobie radzę. No i kto...
– Się tym zajmie. Uwierz mi wiele osób, by chciało ci pomóc.
– Ale ja nie potrzebuje pomocy. – Kilka słów, które śmiało mogła zapisać na kartce białego papieru i pokazywać, gdy tylko pojawiałem się w jej polu widzenia. Byłoby łatwiej mi i jej.
– Poproszenie o pomoc nie jest czymś złym wręcz przeciwnie. Nie bój się skorzystać z pomocnej dłoni. – Białowłosa zmarszczyła brwi.
– W dalszym ciągu masz na myśli moje obowiązki, czy w grę wchodzi coś więcej? – Patrzyła na mnie przymrużonymi oczami znad swoich gęstych rzęs.
– Oczywiście, że nie, dlaczego pytasz?
– No bo brzmisz, jakbyś mówił o czymś kompletnie innym. – Przejechałem dłonią po włosach. Niewykluczone, że tego właśnie chciałem od początku. Prawdopodobnie w głębi duszy pragnąłem, żeby właśnie tak pomyślała. Był to dobry moment na szczerą rozmowę. Żałuje, że nie skorzystałem z tej okazji.
– Miałem na myśli tylko i wyłącznie twoje obowiązki.
– Rozumiem. Wiesz, muszę naprawdę iść. Porozmawiamy kiedy indziej.
Jej sylwetka zaczęła się oddalać. Kolejna zmarnowana szansa. Kolejny raz los zaśmiał mi się w twarz. Kolejny raz serce wyrywało mi się piersi. Kolejny raz czułem, że powinienem odpuścić i kolejny raz tego nie robiłem.
Witajcie!
Wiem, że rozmowa głównych bohaterów może wydawać się krótka, ale taki był zamiar. W ogóle to czuje się, jakbym wygrała w loterii. Przeszłam przez pierwszy rozdział moje słoneczka. I zdobyłam dzisiaj włosy Artemis za 20 maany. Jest cudownie. Zna ktoś jakieś fajne opowiadania o Eldaryi, bo chcę jakieś przeczytać. W ogóle to śmieszna sprawa, bo moim wybrankiem jest Ezarel, a pisze o Nevrze. Bardzo zrozumiałe.
CZYTASZ
Ice Princess |Eldarya|
Fanfic- Gdy tu przybyłam Nevra, wszyscy ostrzegali mnie, że jesteś z tych chłopaków, dla których dziewczyny to zdobycz. Mówili, że będę tylko kolejnym eksponatem w kolekcji, kolejną głupią gęsią, którą uwiedziesz dla własnej satysfakcji. Mówili, że w chwi...