Rozdział 11

1.3K 49 0
                                    

******

Chelsea obudziła się następnego dnia. Od razu zrozumiała, że nie była w swojej sypialni. Obok niej spał Nolan. Zajrzała pod kołdrę. Była naga. Nie mogła uwierzyć, że znów to zrobili. Znów puściły im hamulce. Jedna przygoda na noc zamieniła się w coś więcej.

O mój Boże! Co ja zrobiłam?

Musiała, jak najszybciej się stąd wydostać. Musiała to zrobić, zanim obudzi się Nolan. W szybkim tempie wstała i zaczęła zbierać swoje porozrzucane po pokoju ubrania. Naga, wróciła do swojej sypialni. Nie miała czasu nawet na wzięcie kąpieli. Założyła pierwszą lepszą bieliznę i sukienkę. Zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy w zatrważającym tempie. Nawet nie zwracała uwagi na to, by je poukładać. Rozejrzawszy się po pokoju i upewnieniu się, że wszystko zabrała, ruszyła do wyjścia. Jednak jej uwagę jeszcze przykuła książka leżąca na komodzie, o której by zapomniała. Jednakże nie zamierzała jej zabrać. Wpadła na inny pomysł. Wyciągnąwszy ze swojej torebki długopis, zostawiła w niej wpis w nadziei, że Nolan to przeczyta.

Chelsea szybko opuściła apartament i wsiadła do windy. Nie była nawet świadoma tego, że Nolan w tym właśnie czasie się obudził. Kiedy zorientował się, że obok niej nie było Chelsea, od razu założył na siebie bokserki oraz klapki. Wyszedł z sypialni i uświadomił sobie, że wszystkie jej rzeczy zniknęły. Miał nadzieję, że jeszcze uda mu się ją złapać. Wybiegł z apartamentu i podążył do windy. Wsiadł do niej i chwilę później znalazł się w hotelowym holu. Nie obchodziło go, że był półnagi, a wszystkie pary oczu były zwrócone na niego, patrząc, jak na wariata.

Nolan wybiegł z hotelu. Od razu zobaczył Chelsea, zmierzając na parking taksówek. Musiał ją zatrzymać. Ale dlaczego? Przecież nie mógł jej powiedzieć, co czuł. Mimo wszystko czuł, że nie wszystko jeszcze sobie wyjaśnili.

– Chelsea! – zawołał za nią. Kobieta stanęła, jak wryta, słysząc dobrze jej znany głos. Jej oczy się zaszkliły, gdy tylko sobie uświadomiła, że widziała go prawdopodobnie ostatni raz. Odwróciła się w stronę mężczyzny i zobaczyła, jak zmierzał w jej stronę. Wzięła głęboki wdech, by choć trochę powstrzymać płacz.

– Nie utrudniaj tego, proszę. – głos jej się łamał, gdy wypowiadała te słowa. Podszedł do niej. Zbyt blisko, by móc tak po prostu odejść. Dlatego właśnie chciała to zrobić, kiedy Nolan jeszcze spał.

– Nie musisz wyjeżdżać. Jeszcze nie teraz. – chciał ją zatrzymać za wszelką cenę, a jednak wciąż obawiał się, że nie wszystko pójdzie tak, jak by tego chciał.

– Wiesz, że tak będzie lepiej. Im dłużej tu jestem, tym trudniej mi się z tobą rozstać. – po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Nawet nie zamierzała ich powstrzymywać. Była teraz słaba i chciała taka właśnie być. Pierwszy raz to ona chciała być tą bezsilną wobec uczuć.

Podjechała taksówka i oboje wiedzieli, że to ostatnia chwila na wyjawienie uczuć. Jednak żadne z nich tego nie zrobiło. Po prostu stali przed hotelem, wpatrując się w siebie. Pragnęli, by choć na chwilę czas się zatrzymał. Kiedy taksówkarz wziął od Chelsea walizkę, oboje wiedzieli, że tak się nie stanie, a czas wciąż płynął.

– Chelsea...

Jego głos też się powoli załamywał. Nie potrafił jej zatrzymać, kiedy wsiadała do taksówki. Patrzył zaszklonymi oczami na nią przez szybę.

Nie odchodź. Kocham cię, Chelsea.

Tylko na tyle było go stać. By pomyśleć to, czego nie był w stanie powiedzieć na głos. Pozwolił jej odejść. Patrzył jedynie, jak odjeżdża. Nawet nie patrzyła w jego stronę, bo wiedziała, że się rozklei jeszcze bardziej, a pożegnanie będzie jeszcze gorzej boleć.

Święta z nieznajomymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz