Rozdział 17

1.2K 46 5
                                    

******

Chelsea wraz z Daisy i Nolanem zjechali windą na dół. Budka z lodami znajdowała się niedaleko hotelu. Dzięki Daisy Chelsea i Nolan nie czuli się speszeni swoją obecnością. Pięciolatka sprawiała, że nie musieli nawet ze sobą rozmawiać. Całą swoją uwagę skupiali na ucieszonej wakacjami dziewczynce.

- Dzień dobry, poprosimy lody truskawkowe i kokosowe... - Chelsea, trzymając córkę za rączkę, spojrzała wymownie na Nolana, nie wiedząc nawet jakie lody lubił. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że przespała się z gościem, o którym kompletnie nic nie wiedziała, a do tego jeszcze miała z nim dziecko.

- Czekoladowe. - Nolan w ogóle o tym nie pomyślał i odpowiedział za siebie.

Po dostaniu swoich lodów, ruszyli na krótki spacer ulicami Holetown. Pięciolatka wesoło rozglądała się po sklepach, zostawiając w tyle Chelsea i Nolana.

- Więc... - zaczął Nolan. Postanowił porozmawiać z Chelsea, póki miał okazję. Bał się, że znów mogłaby uciec. - Masz córkę. Wiesz, kto jest ojcem?

Chelsea spojrzała na Nolana pretensjonalnym wzrokiem.

- Pytasz tak, jakbyś był pewien, że się puszczam z kim popadnie. - przystanęła, w jednej dłoni trzymając wciąż swojego loda w rożku, a drugą krzyżując na piersi. Spojrzała na niego pytająco.

- Nie o to mi chodziło? Daisy wspomniała, że nie zna swojego ojca.

– Zdążyłeś już ją przesłuchać? – zdziwiła się Chelsea. Nie sądziła, że Nolan byłby do tego zdolny.

– Źle to odbierasz. – próbował się wybronić. Nie chciał, by pomyślała, że wtrącał się w jej życie. Chciał jedynie dowiedzieć się, że nikogo nie miała, że być może wciąż o nim myślała, że czuła to samo co on. Choć chciał też wiedzieć, kto był ojcem Daisy, zrozumiał, że o takie rzeczy powinien był pytać ją, a nie pięciolatkę.

– Mamusiu, chodź tutaj. – ich niemiłą wymianę zdań przerwała dziewczynka, stojąca przy jednym ze sklepów.

Chelsea i Nolan oderwali od siebie spojrzenia i zwrócili je ku radosnej pięciolatce. Przez chwilę nawet zapomnieli o dziewczynce, która bardzo wyraźnie dała o sobie znać.

– Co się stało, muszelko? – zapytała Chelsea po tym, jak podeszła do córki. Dziewczynka ubrudzona swoimi truskawkowymi lodami, uśmiechnęła się, patrząc na swoją matkę, a później ponownie przeniosła wzrok na coś znajdującego się przy jednym ze stoisk z pamiątkami.

– Chcę to. – radośnie wskazała wisiorek z muszelką.

– Ale najpierw cię wytrę. – poinformowała, wyjąwszy z torby mokrą chusteczkę. Kiedy to uczyniła, poprosiła sprzedawczynię o wisiorek. – Chodź tu, skarbie. – Chelsea zapięła wisiorek na szyi pięciolatki. Dziewczynka uradowana, przytuliła kobietę.

– Dziękuję, mamusiu.

Ten widok w jakiś sposób rozczulił Nolana. Czuł więź nie tylko z Chelsea, ale również z jej córką. Był cholernie ciekaw kto mógł być jej ojcem. Dziewczynka miała pięć lat, więc czy to możliwe, że zaraz po ich rozstaniu związała się z kimś?

– Dlaczego muszelka? – zapytał dociekliwie, kiedy dziewczynka znów odbiegła od nich kilka kroków.

– Co? – zdziwiła się Chelsea.

– Tak nazwałaś Daisy.

– Ach... to przez znamię. – uśmiechnęła się delikatnie. – Daisy na prawej łopatce ma znamię w kształcie muszelki.

Święta z nieznajomymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz