******
– Możemy iść. – poinformowała Chelsea, wychodząc z łazienki.
Nolan, czekający do tej pory na łóżku Chelsea, uniósł na kobietę wzrok i od razu zaniemówił. Blondynka miała na sobie zwiewną sukienkę w kwiaty z głębokim dekoltem i wiązaniem z tyłu. Włosy tym razem związała w lekkiego kucyka, a na nogi założyła klapki.
– Za każdym razem wyglądasz piękniej. – skomplementował, wstając, schowawszy telefon do kieszeni spodenek.
– Cóż, taki mój urok. – odrzekła lekko rozbawiona.
– I jaka skromna. – zauważył brunet również rozbawiony. – Chodźmy.
Oboje wyszli z apartamentu i ruszyli do windy. Spacer po plaży w świetle księżyca wydawał się dla nich zbyt romantyczny. Taki gest ze strony mężczyzny bardziej pasowałby, gdyby byli parą. Co prawda, spotykali się, ale tylko przed rodziną Nolana. Mimo wszystko, brunet miał rację. Skoro propozycja już została rzucona, czemu by z tego nie skorzystać?
Przemierzali plażę najpierw w ciszy. Wydawałoby się, że mieli dużo sobie do powiedzenia, ale nawet nie wiedzieli od czego zacząć. Chelsea myślała o wielu rzeczach, o które mogłaby zapytać Nolana i w końcu jedna wydała jej się najtrafniejsza, choć ciężko było jej o tym mówić.
– Wiesz... właśnie coś sobie uświadomiłam. – zaczęła, przygryzając wargę ze zdenerwowania. Temat pieniędzy chyba dla każdego był ciężki. Nolan spojrzał na kobietę z wyczekiwaniem. – Wszystkie oszczędności, jakie miałam wydałam na ten wyjazd. Nie stać mnie, by przedłużyć tu pobyt, więc nie wiem, czy zdołam ci pomóc ze ślubem. – w odpowiedzi Nolan się tylko zaśmiał. Chelsea poczuła się zdezorientowana, a jednocześnie zrobiło jej się smutno, że została właśnie oceniona przez pryzmat pieniędzy. – Brak pieniędzy cię śmieszy? – zapytała oburzona, a Nolan od razu się wybronił.
– Nie... po prostu myślałem, że to oczywiste. – zmarszczyła czoło, zastanawiając się, o co chodziło mężczyźnie.
– Co takiego miałoby być oczywiste? – zapytała znów zdezorientowana.
– Skoro to przeze mnie tu zostajesz, to chyba oczywiste, że to ja opłacę twój dalszy pobyt tutaj. Nie musisz się o to martwić. – Chelsea poczuła się gorsza, że ktoś musiał płacić za jej nocleg w hotelu.
– Wiesz, że nie musisz? – poczuła, jak jej policzki czerwienieją. Cieszyła się w duszy, że było ciemno, bo mężczyzna nie zauważył jej teraźniejszego stanu.
– Wiem... – odparł jedynie i pierwszy raz spojrzał na nią. – ...ale chcę, bo to w zasadzie moja wina. Poza tym gdyby cię nie było na ślubie, mojej siostrze zrobiłoby się przykro.
Nolan nie chciał przyznać nawet przed sobą, jaka była prawda. A prawda była taka, że to on chciał, aby Chelsea została tu dłużej. Jakoś nie potrafił się z nią pożegnać. Jak miał dopuścić do siebie myśl, że to mógł być ich ostatni dzień razem spędzony? Cholernie chciał przedłużyć jej pobyt tutaj, ale wiedział, że nie mógł tego robić w nieskończoność. Czas pożegnania musiał w końcu nadejść, ale czy był na to gotowy? Czy oni oboje byli gotowi, by zapomnieć o sobie na zawsze?
– Wiem, myślałam o tym... – Chelsea nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć, więc po prostu cicho podziękowała.
Przez kolejną chwilę znów szli w ciszy. W tle dudnił jedynie lekki, ciepły wiaterek. O brzeg uderzały fale oceanu, a w tafli odbijał się wielki księżyc. Ta chwila wydała się dla nich zbyt magiczna, by była prawdziwa. Nieświadomie się oboje uśmiechnęli w tym samym momencie, lecz żadne z nich tego nie zauważyło u drugiej osoby. Ich dłonie nagle się zetknęły. Poczuli, jakby przepłynął przez nich prąd, nawet nie do opisania. Nie chcieli tego przyznać, ale przez chwilę przez ich głowy przemknęła myśl, by wziąć się za ręce. Oboje jednak uświadomili sobie, że byłoby to niestosowne, bo tylko udawali parę. Co tak naprawdę do siebie czuli? Nie byli tego pewni. Była to tylko namiętność, czy może zauroczenie? A może za tymi nieopisanymi uczuciami kryło się coś więcej? Coś, czego oboje się obawiali?
CZYTASZ
Święta z nieznajomym
RomantizmDla Chelsea święta na Barbadosie zmienią się na zawsze. Miał to być trzydniowy wyjazd, by odpocząć od rodziny i pracy. Nie sądziła jednak, że pewna pomyłka sprawi, iż będzie musiała dzielić apartament z atrakcyjnym i aroganckim mężczyzną. Do tej por...