13

180 7 0
                                    

Idąc do łazienki ktoś mnie zaczepił. Tym kimś okazała się Vladdy Daddy. Spojrzałem na nią pytająco, a ona zaczęła mi opowiadać różne historie ze swojego dnia.

- Super, ale zdajesz sobie sprawę, że również należę do twojej klasy? - zapytałem w końcu retorycznie.

- Nie znasz się. - uderzyła mnie lekko w ramię. - A co chciał od ciebie pan od histori wczoraj po lekcji? - zmieniła temat.

- Sprawy... Prywatne. -wytłumaczyłem krótko. - Wiesz co... - spojrzałem w bok. Przychodził mój już był crush.

- Wszystko dobrze? - pomachała mi ręką przed oczami.

- Tak. Zapatrzyłem się tylko. Wracając, wiesz co na obiad? - skończyłem moje pytanie.

- Nie wiem i nie interesuje mnie to. Czego chciał od ciebie pan od histori? Znam twoją sytuację przecież. - zaargumentowała to, dlaczego miałbym jej to mówić.

- Pan Antoni powiedział, że... - wydawało mi się, że każdy na mnie patrzy, albo podsłuchuje. - Jeszcze tydzień, a zostanę ich prawowitym synem. - dokończyłem na tyle cicho, by tylko ona mogła to usłyszeć.

- To wspaniale. Zawsze o tym marzyłeś przecież. - uśmiechnęła się.

- No tak, tylko... To trochę dla mnie teraz dziwna sytuacja. Powiedział, że będę miał ich nazwisko, bo tak nakazuje prawo*. 

Westchnęła i spojrzała na mnie ze współczuciem. Dobrze wiedziała co się z tym równa. Pocieszała mnie do końca przerwy, mówiąc, że moza da się to jakoś załatwić tak, aby nikt się nie zorientował. Byłem jej wdzięczny, że nawet z wiedzą, że to nie wyjdzie i tak dawała mi nadzieję.

Byłem już po lekcjach i czekałem w bibliotece. Nawet nie wiem po co i dla czego. Po prostu w niej siedziałem i czytałem książkę. Było dzisiaj cicho i spokojnie. Jakieś dzieci się uczyły, inne w ukryciu używały telefony.

Nie obchodziło mnie nic, dopóki nie zadzwonił dzwonek. Postanowiłem iść już do domu. Wstałem i wyszedłem z pomieszczenie, żegnając się z bibliotekarką.

Wyszedłem ze szkoły i udałem się w samotności do wyjścia z terenu szkoły. Włączałem muzykę w słuchawkach kiedy akurat dostałem wiadomość. Wszedłem w nią i okazało się, że był to mój jakże kochany nauczyciel. Przewróciłem oczami i przeczytałem wiadomość.

Od: Nauczyciel matmy
Przyjadę po ciebie po 16. Ubierz się w strój na konie. Napisz mi jeszcze gdzie mieszkasz.

Chciałem już pisać, ale przypomniały mi się słowa taty:

- Nigdy, ale to nigdy nie podawaj nikomu naszego adresu, dobrze? - patrzył mi z powagą w oczy. - Chyba, że zapytasz, a my się zgodzimy. - uśmiechnął się.

Do: Nauczyciel matmy
Spotkajmy się lepiej albo pod szkołą albo od razu na miejscu.

Odpisał od razu "pod szkołą", nie pytając czemu. Byłem mu za to wdzięczny, ale nigdy mu o tym nie powiem.

Odrobiłem lekcje, zjadłem coś na wzór obiadu i postanowiłem się szykować. Rodziców nie było w domu, więc zaplanowałem zostawić im kartkę, że wychodzę.

Per. Selej

Jechałem prosto do szkoły. Trochę się stresowałem, bo jednak to była randka. Nie powiedziałem tego wprost, ale myślę, że on o tym wie.

Zajeżdżałem właśnie na teren szkoły, gdy go zobaczyłem. Czekał już, patrząc w telefon. Zatrąbiłem, a on spojrzał w moją stronę, chowając telefon do kieszeni bluzy. Ruszył w moja stronę, ruszając delikatnie biodrami. Ciasne spodnie tylko uwydatniały jego wdzięki.

Podszedł do auta i otworzył drzwi pasażera obok kierowcy.

- Dzień dobry, Selej. - wsiadł do samochodu.

- Witaj Nick. - położyłem rękę na biegach, chociaż wolałem na jego udzie.



W następnym rozdziale zanudzę was informacjami o jeździe konnej i takie tam, ale będzie ciekawie. Tak sądzę

I Tak Cię Nienawidzę | Boy x BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz