Perspektywa Tonego
Gdy Młody super bohater zeskoczył z budynku szybko podbiegłem do krawędzi sprawdzić czy aby na pewno z pajęczaka nie została tylko krwista plama na chodniku pod budynkiem.
Ulżyło mi jak takowej nie zobaczyłem.
Jednak, coś mnie dalej niepokoiło.
Odwróciłem się przodem do mojej drużyny.– a więc? - spytała wdowa z cynicznym uśmiechem. – A więc Iron Manowi nie udało się złapać nastolatka. - dokończył za nią łucznik.
– Tylko pytanie brzmi, czy ja w ogóle chciałem go złapać. - powiedziałem spokojnie mierząc się z zaskoczonym wzrokiem przyjaciół.
Znów rudo włosa chciała się odezwać ale natychmiastowo przerwał jej Bruce – Ale przecież fury..- nie dokończył bo tym razem to ja wszedłem w jego zdanie – fury nie ma nic do gadania w tej sprawie.Nie interesując się tym co zrobią tamci pozwoliłem by zbroja znów otuliła me ciało. Odpaliłem silniki i zacząłem lecieć do wieży. Nie miałem siły z nimi rozmawiać. Moją głowę dręczyły myśli o których chciałbym zapomnieć delektując się alkoholem w spokoju, przy głośnej muzyce AC/DC w swoim warsztacie.
Wylądowałem na dachu wieży. Pośpiesznym krokiem zacząłem iść w stronę warsztatu. Gdy przechodziłem przez salon coś albo raczej ktoś zagrodził mi drogę.
– dokąd się wybierasz Stark?- spytał mnie czarnoskóry mężczyzna.
Nie odpowiedziałem, nie miałem chęci ani nastroju by z nim rozmawiać. – Śpieszę się na spotkanie miłośników twojej bujnej fryzury, szefie. - odpowiedziałem arogancko wymijając karcący wzrok jednookiego.– masz jakieś informacje dotyczące Pająka?- nie skomentował mojego dowcipu, od razu przeszedł do sedna.
– Może mam, może nie. Czemu ci na tym..- nie dokończyłem bo w salonie pojawiła się reszta grupy. Nie wiedzieć czemu Natasha i Clint wręcz walczyli o to by nie upaść z śmiechu na podłogę.
Wywróciłem teatralnie oczami na ten widok. Dzieci zawsze zostaną dziećmi, nawet w ciele dorosłego człowieka.Spojrzałem chłodnym wzrokiem na Furyego który dalej czekał na konkretną nie żartobliwą i poprawną odpowiedź.
Ten człowiek mnie zamęczy na śmierć. Pomyślałem i westchnąłem ciężko.– Jest to nastolatek. Nie wydaje się być zagrożeniem. Lecz Friday nie może go znaleźć w bazie danych. Sam mi powiedział, że dosłownie nie istnieje. Potem coś paplał bez sensu. Nie wydaje się być potencjalnym wrogiem ale jego strój wygląda na bardzo dopracowany. Musiał by być geniuszem by go stworzyć w co szczerze wątpię. Wygląda na jakieś piętnaście siedemnaście lat. Co oznacza, że musi z kimś współpracować. Wszyscy których mamy w bazie danych nie posiadają takich umiejętności by zbudować funkcjonujący strój ,,bohatera” - powiedziałem co jakiś czas zastanawiając się nad doborem słów. Nie wspomniałem Furyemu, że dzieciak pali. Ta wiedza nie jest mu potrzebna.
Mi raczej też nie. ale ta informacja jakoś utknęła mi w głowie.Fury w końcu odwrócił ode mnie wzrok.
Barton i romanoff opanowali się w połowie mojej wypowiedzi ale dalej mieli podejrzane uśmiechy na twarzach.– Nie jest potencjalnym zagrożeniem lecz jednak może być geniuszem o którym nic a nic nie wiemy? Twoje słowa same siebie wykluczają, Stark. - powiedział czarnoskóry. – dobrze wiesz, że musimy się go pozbyć. - dodał.
Cała grupa szybko po sobie spojrzała. Fury nie mógł tego zrobić. Bo przecież, nie mógł, prawda?
–A..a może by tak go lepiej sprawdzić? I zaproponować mu dołączenie do Avengers'ów?- powiedziała wdowa. Widziałem jak sama karci siebie w myślach za to zająknięcie. Barton po chwili dodał – Mógłbyś w tedy kontrolować to co robi i kim jest.Fury milczał. Nikt nie wiedział czy się zastanawia czy chce nas zbyć i kazać się nie mieszać. Po chwili Nick spojrzał na nas wszystkich – dobrze, ale nie będzie wiedział, że jest sprawdzany. Nie będzie wiedział przez kogo. I nie będzie mógł zawieść - uśmiechnął się. To sprawiło, że przeszły mnie ciarki po plecach.
– jak to chcesz zrobić? - odezwał się w końcu od początku milczący Thor. Nawet nie wiedziałem, że tu jest.
– Będzie to test na życie, albo śmierć. -
Na początku nie zrozumiałem. Nikt nie zrozumiał. – Friday, zadzwoń do Deadpoola - znów ten uśmiech. Fury chyba naprawdę nienawidzi nastolatków. On chce go naprawdę zabić? On przecież nie może tego zrobić, to wciąż dziecko!
Słuchaliśmy. Jeden sygnał. Drugi. I trzeci.Po chwili głos. – No co tam, piracie? - lekko odsunąłem się od Furyego. Stanąłem obok Brucea. Wyglądał na zdenerwowanego. – masz dla mnie jakiś cel? Ile płacisz? - znów ten głos. Widziałem jak na twarzy Brucea pojawia się trochę zieleni.
– Sprawdź Spider Boya. Masz 72 godziny na to. Zapłacę tyle, ile pomyśle, że to stosownę. Ma być żywy. - podkreślił ostatnie słowo na co szczerze mi ulżyło.
– wykaż się, Wilson. - rozłączył się.
Zieleń ogarnęła prawie całego Brucea. Natasha ledwo powstrzymywała się przed tym by nie zaatakować Pirata. Thor zaciskał mocniej dłonie na swoim młocie. Na patrzyłem tylko zszokowany na tą całą sytuację ale nie dałem po sobie tego poznać.Odszedłem bez słowa. Po prostu odszedłem. Czułem, że nie wytrzymał bym dłużej w tym samym pomieszczeniu co Nick. Skierowałem się do swojego warsztatu. Wyjąłem z barku butelkę whisky i od razu zacząłem pić zawartość butelki pozwalając by powoli, pomalutku procenty dostawały się do mojej krwi.
Tylko teraz tego było mi trzeba.Nie miałem czasu i chęci by cokolwiek napisać. Wiem, że źle się czyta coś co jest wymuszone i napisane na spontanie. Lecz muszę wyrobić w sobie nawyk pisanka, z czasem te rozdziały będą lepsze. 17 dni do świąt, kochani! ( ゚ヮ゚)
CZYTASZ
make me be again | irondad
FanfictionPoczułem zimny podmuch wiatru na swojej twarzy. Nie zniechęciło mnie to. Byłł grudniowy wieczór. Słońce już zaszło pomimo godziny osiemnastej. Zacząłem się przechadzać po okolicy mojego nowego miejsca zamieszkania. pod ubraniem miałem strój bohater...