Perspektywa Petera.
Siedziałem w salonie, w salonie Avengers'ów. Nie w swoim pokoju, bo nie miałem takiego. Jarvis po moim pytaniu gdzie mój pokój się znajduje, odpowiedział, że taki nie istnieje. Świetnie, Stark nawet się nie postarał o miejsce gdzie będę spać.
Sądzę, że nie wytrzymam tu nawet tygodnia, przez to bo Stark nawet nie zadba o to bym miał co jeść. sam będę dbał o siebie. Nic w moim życiu się nie zmieni oprócz tego, że na mojej twarzy coraz częściej będzie musiał gościć wymuszony uśmiech. Nikt mi tu nie pomoże, będę siedział sam na korytarzach strachu, w całkowitej ciemności.
Lecz tak naprawdę w Nowym Yorku nigdy nie jest ciemno, więc jedyne co będzie oświetlało łzy na moich policzkach to światło bilbordów.Będę siedzieć na parapecie okna, słysząc czyjeś kroki będę wyskakiwał na podwórko nie ważne jak wysoko bym był. Nigdy nikt mnie nie złapie, bo nie będzie mógł mnie dogonić.
Nikt nie będzie mógł mnie złapać.
Bo będę uciekać.
Tak łatwo przyjedzie mi biec, ale nie uda mi się uciec. Bowiem łatwo jest uciekać, ale znalezienie wyjścia jest bliskie niemożliwego.
Sam będę radzić z swoimi łzami czy problemami, bo tak mnie nauczono.Nikt nie sprawił, że byłem uśmiechnięty. To krople krwi zdobiły obraz mojej twarzy, krwi i łez. Pęknięte me serce nigdy nie zostało uleczone, a razem z nim śmierć may. Ma miłość została złamana, spalona tak samo jak ciało mojej cioci w ognistych płomieniach które nie mają litości dla nikogo.
Będę żyć na łasce Boga. Nie Starka. Stark nie zrobi nic by mi pomóc. Będę musiał zgrywać tylko jego syna. Jednego z Avengers. Będę dalej pająkiem, ale Bóg da mi jeszcze jedną szansę. Pomimo wszystkiego co zrobię. Bo to ja jestem bohaterem, nie on. Nie żaden z Avengers'ów. Czy nawet nick fury. Nikt nie jest lepszym bohaterem ode mnie. Bo gdyby był, to by uratował moje ciocię. A ja.. ja zrobić tego nie mogłem. Bo ja o tym nie wiedziałem. I Lord o tym wiedział. I pomimo tego mnie nie zostawił. Dlatego właśnie noszę miano bohatera, nie zostawił bym nikogo w potrzebie tak jak to zrobił Stark. Tony Stark, to zwykły morderca którego winy nie zostaną przeznaczone. A nick fury to...
Dzyń
Nick Fury.
Wszedł do salonu. Znów się zamyśliłem i tego nie zarejestrowałem. Obok niego szedł Stark. Tak szybko postanowił mnie oddać władzy? Już chcę się mnie pozbyć? No jasne. Oczywiście, że tak.
Avengers usiedli w salonie. W skupieniu obserwowałem ich, zachowywali się naturalnie i to wzbudzało we mnie niepewność. Ten ich komfort odczuwany przy człowieku, do którego muszą czuć szacunek. A może to strach?
To może właśnie strach sprawia, że Avengersi szanują ich szefa?
Czy to dlatego nie szanują mnie? Bo się mnie nie boją. Dla nich dalej jestem tylko zwykłym dzieciakiem. Eksperymentem. Szczurem który buszuje na ich karierę.Tony Stark, geniusz, filantrop i miliarder przyprowadził do jego wierzy dziecko. Avengers nie wiedzą się jak zachować, bo tym dzieckiem jestem ja. Gdyby to był ktokolwiek inny to by było lepiej. By go przytulali i rozmawiali z nim. Lecz to jestem ja. Ja jestem problemem. Problemem jestem ja. Niczym innym. Przybieram najbardziej problematyczną formę by jak najbardziej odstawiać od normy. By być jak najgorszą wersją ciebie. Ale nie. Tak nie jest. Oni mnie tak widzą. Lecz ja wiem lepiej. Bo to mi Lord dał drugą szansę, na zobaczenie księgi od strony autora. Na zobaczenia lustra, od strony odbicia. By zobaczyć to co inni nie widzieli, zostałem obdarowany i powinienem za to dziękować Bogu.
Mężczyzna położył rękę na moim barku na co niezauważalnie się spiąłem. Nie. Muszę być ponad to. Nie mogę się dać upokorzyć. Bo jestem ponad nimi. Inteligencją, moje zamiary są im nie znane. Jestem krok przed nimi. Nie mogę tego zepsuć. Dlatego znów założę maskę. Wtopię się w tłum i zniknę w otchłani aktorstwa doskonałego. Nikt niczego nie zauważy, bo im na to nie pozwolę. Ci bohaterowie będą tańczyć jak im zagram. Bo pokaże, że jakikolwiek inny ruch, inny krok czy zła melodia mogą zepsuć im całe przedstawienie. To ja będę pociągać za sznurki, dam im nadzieję, że się zmienię. Że nie będę już zagrożeniem a wzięcie mnie tu było dobrym pomysłem. Lecz nikt, kompletnie nikt nie będzie wiedział dlaczego tu jestem. Jakie są moje zamiary.
CZYTASZ
make me be again | irondad
FanfictionPoczułem zimny podmuch wiatru na swojej twarzy. Nie zniechęciło mnie to. Byłł grudniowy wieczór. Słońce już zaszło pomimo godziny osiemnastej. Zacząłem się przechadzać po okolicy mojego nowego miejsca zamieszkania. pod ubraniem miałem strój bohater...