🥀~Rozdział 30~🥀

94 24 4
                                    

🥀~Słowa~🥀

Perspektywa Claytona

  Jak ja nienawidziłem tych konferencji, nie znosiłem odpowiadać na pytanie typu : A dlaczego? Łączy was coś? Na szczęście Alison odpowiadała na większość, ja tylko dopowiadałem. Spojrzałem na zegarek i odetchnąłem z ulgą widząc, że już mogliśmy powoli kończyć, jeszcze tylko spotkanie z osobami, którzy mają wejściówkę VIP...

— Jeszcze chwilę i do domu — westchnąłem. Gdyby nie nasi menadżerowie, spóźnilibyśmy się. Wczoraj od razu sunąłem i podobnie dziewczyna.

— Damy radę — wyznała radośnie, a mi się udzielił jej humor.

Przenieśliśmy się do kolejnego pomieszczenia, po czym odetchnąłem z ulgą widząc, że mało osób przyszło. Nie spodobał mi się tylko jeden mężczyzna, który miał ponurą twarz i ciągle się przyglądał Alison.

— Ja mam pytanie — zapytał w końcu, a ja zacząłem być czujny. — Nie przeszkadza Ci to, że grasz w jednym w filmie z dziewczyną, która pochodzi z patologicznej rodziny?

Przełknąłem ślinę i odruchowo spojrzałem na Alison która skuliła się w sobie. Czułem, że jeszcze wcześniej nie spotkała się z hejtem. Złapałem ją za dłoń, żeby choć trochę dodać otuchy.

— Panie, nie obchodzi mnie skąd jest Alison. Wiem, że jest wspaniałą aktorką i osobą. Jeśli masz zamiar ją obrażać to wyjdź — warknąłem.

— Ale może zepsuć ci karierę, gazety już huczą od twojej przemowy. Może łączy was coś jeszcze niż film?

— Może tak, może nie. To nasza prywatna sprawa — powiedziałem, po czym wstałem, a za mną dziewczyna. — Powiedzieliśmy wam wszystko, dziękujemy za przyjście.

— Możesz każdego oszukiwać, ale prawda jest taka, że ona nie nadaje się do tego świata. Spójrz na nią. Kto normalny....

— Zamknij się, zamknij się. Nie znasz nas osobiście, a oceniasz po plotkach. Mamy gdzieś to co mówisz — zacząłem, ale przerwała mi dziewczyna.

— Przepraszam, że przeszkadza Ci mija osoba. Jednak nic na to nie poradzę jaka jestem. Dziękuję, że przyszedłeś.

Po tych słowach wyszliśmy, przyciągnąłem ją do siebie, po czym próbowałem uspokoić. Widziałem jak się trzęsła cała.

— Clayton, dziękuję. Czy... Czy mógłbyś zostać ze mną przez chwilę? Ernesta jeszcze nie ma, a ja nie chce zostać sama, po tym...

— Nie ma sprawy — wyznałem.

Wsiedliśmy do samochodu, po czym ruszyliśmy do mieszkania dziewczyny. Gładziłem jej dłoń, ale nadal miałem w głowie słowa tego mężczyzny. Czy to była prawda? To co mi mówiła na weselu nabrałoby sensu...

Kiedy byliśmy na miejscu wysiedliśmy i ruszyliśmy do jej mieszkania. Już w progu przywitał nas jej pies. Chociaż na początku zaczął na mnie szczekać, to później przyzwyczaił się do mnie.

— Nie pochodzę z patologicznej rodziny — zaczęła, gdy usiedliśmy na kanapie. — Może były często kłótnie, ale to tylko tyle. Nie mam pojęcia o czym mówił ten mężczyzna. Musisz mi uwierzyć.

— Oczywiście, że Ci wierzę.

Nawet jakby nie miała normalnej rodziny, to nie zrezygnowałbym z jej obecności...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐖ś𝐫ó𝐝 𝐠𝐰𝐢𝐚𝐳𝐝"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz