osiemnaście

64.1K 3.6K 3.5K
                                    

cześć wam!

dzisiaj na wstępie wypadałoby się odnieść do sytuacji z poprzednim "rozdziałem" o Letters For Santa.

otóż to jak mnie (niektórzy) potraktowaliście było poniżej jakichkolwiek standardów rozmowy. myślałam, że ucieszycie się, że będziecie mieć książkę świąteczną, kalendarz adwentowy, a okazało się, że zgnoiliscie mnie, bo przez 10 DNI nie dostaliście rozdziału TDDUP. dziesięć dni.

to było mega słabe i zrobiło mi się po prostu przykro...

z bardziej ekstremalnymi komentarzami, które mnie doslownie wyzywały, wyjaśniałam to na priv. ale te wszystkie "żałosne" "beznadzieja" "nie robi się tak" zostawiłam tam w spokoju, żeby sobie wisiały.

Bo macie rację. Żałosne, beznadzieja, ale z waszej strony. Tak się nie robi.

w każdym razie, proszę. obiecany rozdział.

pamiętajcie o hasztagu #tilldeathsoe na tt.

i mimo wszystko zapraszam na swiateczna książkę, kto jeszcze nie czytal, bo będzie dostępna tylko zimową porą.

(pamiętajcie że o północy znika Souvenir)

co złego to nie ja
....

A.

Spryciula: Zostanę na noc u Maisie.

Przeczytałem to, czując okropny zawód w sercu.

Ja: Jesteś zła?

Odpisała mi od razu.

Spryciula: Nie. Nie martw się. Muszę pozbierać myśli.

Ja: W porządku. Uważaj na siebie.

W rzeczywistości nie było w porządku. Nie umiałem już bez niej funkcjonować i to mnie przerażało.

Byłem w niej beznadziejnie zakochany i chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielki jest to bałagan. Ona jest moją żoną, ma zostać moją dziewczyną... Do tego Harry i wszystko między nami co zawisło na włosku, cała sprawa z deportacją i...

Chloe.

Przetarłem twarz dłońmi, próbując się pozbierać.

Zapowiada się nieprzespana noc.

*

Podciągałem skarpetki, które mi się odsunęły, gdy trener wypowiadał do nas ostatnie słów przed meczem.

Graliśmy w dużej Sali przyszkolnej, która otoczona była trybunami. Wielka tablica wynikowa wyzerowała się, gotowa do rozpoczęcia meczu.

Zerknąłem na zegarek. Jeszcze parę minut.

– Hej, Deneveu? – zapytał kolega z drużyny. – Twoja żonka nie przyjdzie? – Uniósł brew. – Stęskniłem się za nią.

– Źle się czuje – odparłem tylko ponuro.

– O rany, będą małe francuziki? – zaśmiał się, a ja posłałem mu krótkie spojrzenie. Poklepał mnie po ramieniu. – No już, już.

Odwróciłem się, szukając Harrego, który właśnie pił wodę. Już miałem ruszyć w jego stronę, ale wtedy ją zobaczyłem i niemalże od razu poczułem jak moje serce opuszcza to okropne napięcie.

Zignorowałem drużynę, mijając ich i idąc wprost do niej. Zwolniła, widząc mnie i posłała mi nieśmiały uśmiech. Wyglądała tak pięknie w wysoko upiętym kucyki, dużej wkładanej bluzie i dresach.

TILL DEATH DO US PART [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz