dziewiętnaście

63.4K 3.2K 1.3K
                                    

co złego to nie ja #tilldeathsoe

...

Blair

Harry dosłownie zniknął z powierzchni ziemi i nie widziałam go od pięciu dni. Nie odzywał się też ani słowem do Adriena, co widziałam, że było dla mojego faceta ciężkie.

Mojego faceta. To brzmi abstrakcyjnie.

W każdym razie, cieszył mnie ten spokój, ale jednocześnie napawał niepokojem, że to tylko cisza przed burzą.

– Mam jutro spotkanie w urzędzie. Muszę złożyć ponownie dokumenty i podanie o obywatelstwo – powiedział Adrien, siedząc po mojej prawej i bawiąc się pod stołem palcami mojej dłoni.

Posłałam mu uśmiech, zerkając na jego przystojną twarz.

– Będziesz Amerykaninem.

– Będę miał podwójne obywatelstwo – odparł, poprawiając mnie. – A ty będziesz się mogła ze mną rozwieźć. Za jakieś.... Kilka miesięcy.

– Wow, jesteśmy parą pięć dni, a ty już chcesz rozwodu.

– To problematyczna kwestia – roześmiał się, unosząc nasze dłonie spod stolika i przysuwając je do ust, aby ucałować moje palce.

Uwielbiałam, gdy był taki uroczy.

– Twoje przyjaciółki są już w drodze? – zapytał, więc zerknęłam na telefon, widząc pełno powiadomień.

Czekaliśmy w restauracji, bo umówiliśmy się na taki oficjalny lunch, żeby obgadać to, co ominęło dziewczyny.

Kliknęłam więc w te powiadomienia, czytając je pobieżnie.

– Maisie i Aurora już jadą, ale Hailey się wymigała – odpowiedziałam, wzdychając. – Nie rozumiem, o co chodzi – przyznałam, zerkając na niego. – Czy między wami do czegoś doszło? Czegoś, o czym powinnam wiedzieć?

– Chryste, po moim trupie – odparł, krzywiąc się.

– To o co chodzi? – zapytałam. – Ona od samego początku odradzała mi ślub z tobą, była negatywnie nastawiona i zawsze ma coś ważnego, żeby tylko cię nie spotkać.

Adrien nie odpowiedział nic, bo do stolika podeszły dziewczyny. Wstałam, witając się z nimi krótkim uściskiem. Posłały uśmiech mojemu chłopakowi.

– Już myślałam, że nigdy nie doczekam tego dnia – oznajmiła Rory, siadając naprzeciwko nas i biorąc do ręki menu. – Ale jednak zdarzają się świąteczne cuda.

– Ja byłam pewna, że to się stanie – odpowiedziała Maisie, uśmiechając się szeroko. – I jestem bardzo szczęśliwa, że ty jesteś szczęśliwa, Blair.

– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się uprzejmie. – To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

– Daj spokój, zawsze będziemy cię wspierać – zauważyła Rory, zerkając na Adriena. – Lepiej mi powiedz, człowieku, jak to jest, że byłeś takim skurwielem przez ostatnie lata, co? Nie znosiłam twojego naburmuszenia, a tu proszę. Pod nim krył się taki misiaczek.

– Jezu – mruknął Adrien, a ja się roześmiałam

– Mają rację. Jesteś misiaczkiem – zagruchałam, szczypiąc go w policzek jak to miały w zwyczaju babcie.

I wszyscy roześmialiśmy się, a ja po raz pierwszy poczułam, że wszystko jest na swoim miejscu.

*

Wróciliśmy do mieszkania, gdzie świąteczny klimat powoli dawało się odczuć przez zawieszone przy szybach lampki. Zdejmowałam z siebie płaszcz i szal, odwieszając go na miejsce.

TILL DEATH DO US PART [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz