dwadzieścia trzy

38.9K 3K 2.1K
                                    

co złego to nie ja

...

Blair

Stałam przed lustrem, malując usta błyszczykiem. Uśmiechałam się, ale każdy kto spojrzy w moje oczy, od razu zauważy, że wcale szczęśliwa nie jestem.

Poprawiłam sukienkę, która denerwowała mnie to tym, że układała się dziwnie w piersiach. Chyba była odrobinę za mała.

– Mogę iść z tobą? Proooszę – jęknęła Rory, pałętając się po moim salonie. Zerknęłam na nią w lustrze.

Pomieszkiwała u mnie przez ostatnie tygodnie, bo właściciel jej wynajmowanego mieszkania postanowił wyrzucić ją na prób pod pretekstem pilnego przeprowadzenia remontu. Jako że ja wynajmowałam sama mieszkanie, na obrzeżach Nowego Jorku, przez co było taniej, to oczywistością było, że przyjmę ją pod dach.

To mieszkanie to nic wielkiego. Dwa pokoje, łazienka, kuchnia połączona z salonem i mini przedpokój. Miałam również miejsce parkingowe w podziemiu, ale wciąż nie miałam samochodu.

Planowałam go w końcu kupić, bo biznes ślubny zaczął się na nowo kręcić, gdyż w kwietniu zaczął się sezon. Zrobiło się wiosennie i ciepło, więc ludziom odbiło i zaczęli przysięgać sobie słynne „DOPÓKI ŚMIERĆ NAS NIE ROZŁĄCZY".

– Zazwyczaj mogę zabierać osobę towarzyszącą, ale dziś mam zaproszenie solo, bo mam się skupić na pracy – rzuciłam, wywracając oczami. Odsunęłam się od lustra, idąc po skórzaną kurtkę.

Powinna wystarczyć, chociaż majowe noce wciąż bywają zimne. Dzisiaj był szósty maja i zapowiadali deszcz.

– Wrócę około pierwszej. Jak mnie nie będzie do tej pory to znaczy, że zostałam zamordowana.

– Okej, zapamiętam – rzuciła Rory. – A o której cię obudzić, żebyś po ślubie zdążyła na swój rozwód?

Prychnęłam.

– W pełnym pakiecie brakuje tylko pogrzebu.

– Nie zabijaj nikogo proszę – odparła z uśmiechem Rory.

– Zabiję pannę młodą, jeśli postawiła na swoje i zmieniła moje kwiatki – zauważyłam, zabierając torebkę i spoglądając na przyjaciółkę. – I? Jak wyglądam?

– Zajebiście – odpowiedziała od razu. – Przepięknie. Taki strój nie może się zmarnować. Musisz dzisiaj zapoznać sobie na tym weselu miłość twojego życia, za którą ty sama wyjdziesz i jeszcze zaprosisz tę parę młodą w podzięce.

– Chciałabym – mruknęłam, idąc do drzwi. Zerknęłam na zegarek. – Sprawa rozwodowa jest o siedemnastej, więc... Powinnam się obudzić sama.

Aurora posłała mi słaby, pocieszający uśmiech.

– Mogę zapytać jak się z tym czujesz? – Uniosła brew i już samo to w sobie było pytaniem. Wzruszyłam ramionami. – Minęło już prawie pół roku.

– Tak, dzięki, że liczysz.

Przewróciła na mnie oczami.

– Chodzi mi o to, że nawet nie przeszło ci przez myśl, żeby spotkać się z kimś innym – zauważyła dość trafnie.

– Bo jestem szczęśliwą singielką.

– Mhm – mruknęła, a ja zmrużyłam na nią oczy. – Która tęskni za swoim ex.

– Nie tęsknię ani odrobinę za Harrym.

– Jesteś nieznośna – rzuciła, a ja się roześmiałam.

TILL DEATH DO US PART [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz